Najnowszy Romantyzm – The 1975

0
533

Wielkimi krokami zbliża się koniec odliczania. Za niecały tydzień poznamy najnowszy singiel bądź nawet cały album zespołu The 1975. Pewności jeszcze nie ma – enigmatyczne posunięcia zespołu tworzą atmosferę oczekiwania dla fanów na całym świecie. Przyjrzyjmy się nieco zespołowi i temu, czym jest Najnowszy Romantyzm.

Oczekiwanie dobiega końca. Niedawno informowaliśmy o wszystkich dostępnych informacjach na temat najnowszego wydawnictwa grupy The 1975 – Music For Cars. Za niecały tydzień dowiemy się czegoś więcej – zegar odliczający czas na oficjalnej stronie zespołu zdaje się tykać coraz szybciej. Żeby umilić wszystkim zainteresowanym oczekiwanie, przyjrzyjmy się nieco sylwetce zespołu, który prezentuje światu Najnowszy Romantyzm.

The 1975

Dlaczego osobny artykuł o (stosunkowo) młodym zespole, który na swoim koncie ma tylko dwie płyty? Dobre pytanie. Odpowiedzią, która od razu nasuwa się do głowy jest: bo te dwie płyty coś znacząCzymże jest to tajemnicze coś? Spróbujmy po kolei.

Najnowszy Romantyzm
fot. facebook.com/the1975

Scenariusz dosyć prosty – czwórka chłopaków z małego miasteczka Wilmslow pod Manchesterem zaczyna grać ze sobą w garażu w przerwie między lekcjami w liceum. Od próby do próby, od koncertu na festynie do koncertu w szkole, w skrócie żywot niemal każdego młodego zespołu na całym świecie. Jednak w przypadku tych chłopaków udaje się, i to jak – kilka EPek i debiutancki album The 1975 odbierane są bardzo dobrze przez publiczność i krytyków, lądują nawet na liście UK Top Charts, co jest nie byle jakim osiągnięciem.

Szturm na światowy rynek

Pierwszy hit (bo takim mianem można zdecydowanie ten utwór obarczyć) to Sex, wydany w 2013 roku na EPce o tym samym tytule. Na ten moment The 1975 owszem, zyskują popularność, ale utwór jakoś nie wywraca rynku muzycznego do góry nogami – młode chłopaki grające rocka graniczącego z britpop, ciekawy tekst, charyzmatyczny i przystojny (uwaga, zaczyna się) wokalista, w skrócie, to jest materiał na przyszłe gwiazdy lecz jeszcze czegoś brakuje.

Hejt, zawiść i nienawiść

Nieodłączną częścią popularności czy tak zwanego sukcesu w dzisiejszych czasach są wiadra pomyj i strumienie nienawiści, które spływają obficie na osoby, którym się udaje. I tak jest i w tym przypadku. Muzycy niemal od początku istnienia zespołu zbierają bardzo dużo niepochlebnych opinii na ich temat, obrywa się wszystkiemu – od banalnych tekstów, przez dziecinną muzykę, po (uwaga, faworyt) zniewieściałego wokalistę, który myśli, że jest charyzmatyczny, a tak nie jest. Jaka jest odpowiedź na to wszystko? Bardzo stylowa – teledysk, do ich kolejnego hitu The Sound.

Ikona zwana wokalistą

Bez wstawki o nim nie mogłoby się obyć. Jasnym jest, że większość fanów na wypowiedziane hasło The 1975 ma od razu przed oczami posturę smukłego chłopaka z pomalowanymi oczami i burzą czarnych loków na głowie, które zdaniem naprawdę dużej części populacji Ziemi powinny wylądować na liście Cudów Świata i być objęte ochroną UNESCO. Trudno się w sumie dziwić milionom nastolatek piszczących na jego widok. Trudno dziwić się nieco starszym młodym dorosłym bujającym się w rytm śpiewanych przez niego piosenek, trudno się dziwić pozostałej części grup wiekowych, które z uznaniem patrzą na wykonywaną przez niego pracę na scenie. Bo Matthew Healy wokalistą jest zdecydowanie bardzo dobrym, a na pewno ikonicznym, takim, który zapada w pamięć (dobrą czy złą) i chcąc nie chcąc, mamy go w głowie. Czy to nie o to chodzi?

Najnowszy Romantyzm
fot. facebook.com/the1975

Najnowszy Romantyzm

No dobrze, ale dalej chyba nie zdefiniowaliśmy tego magicznego czegoś. Jest pewna teoria na ten temat. Czasy New Romantic mamy już dawno za sobą. Lata 80. i ich twór, jakim był synthpop i gwiazdy pokroju Ultravox czy Duran Duran, przeminęły bezpowrotnie. Ale czy aby na pewno? Jeśli popatrzeć na warstwę muzyczną utworów The 1975, widzimy (szczególnie na drugiej płycie) bardzo śmiałe i częste użycie syntezatorów w celu utworzenia specyficznego klimatu. Sami artyści nawet w wyżej wymienionych wykonawcach wskazują swoje inspiracje. Lecz to jest Najnowszy Romantyzm.

Romantyzm czasów, w którym miłości co prawda na pozór wszędzie jest pełno, ale tak naprawdę czasami na próżno jest jej szukać. Romantyzm epoki internetu i klątw cywilizacyjnych jakimi są depresja, lęk i samotność. Czy możemy się dziwić, że pełno (zwłaszcza) młodych ludzi znajduje w muzyce The 1975 pewnego rodzaju odkupienie? Z jednej strony widzą, że ich idole również są w tym samym miejscu, gdzie oni, ścigają ich te same demony, które przytłaczają do ziemi i brzmią jak Woman, She Lays Down, Is There Somebody Who Can Watch You, Fallingforyou czy Me. Są chwile uniesienia i błogości, które brzmią jak If I Believe You, Lostmyhead czy Medicine. Są też chwile euforii i ukazania świata w jaśniejszych kolorach, które brzmią jak Love Me, The Sound, Girls czy Robbers. Jest to wszystko. Jest eklektycznie, ale z zachowaniem bardzo dobrego smaku. Dotknięcie wszystkich dziedzin życia, ucieczka w tę muzykę. Sprawienia, że warto. I chyba właśnie to jest to magiczne coś, czego tak wielu z nas szuka.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments