„Muzyka sama w sobie jest językiem, a słowa niosą przekaz” – wywiad z zespołem MISSCORE

0
220
fot. Maćko Maj

MISSCORE to polski zespół rockowy. Kim oni są i czego możemy się po nich spodziewać?

Czy nazywanie was „polskim Evanescence” to duży komplement? (śmiech)

Dobre pytanie, bo i tak, i nie! (śmiech) Zdecydowanie jest to komplement, bo Amy Lee ma naprawdę fantastyczny wokal. Muzycznie może jesteśmy podobni, ale jedynie ze względu na gatunek i duże stężenie gitar w piosenkach. A dlaczego nie? A dlatego, że jesteśmy Misscore i mamy własne historie do przekazania.

Dlaczego gracie muzykę rockową? Co was najbardziej urzekło w tym gatunku? Czy macie jakieś inspiracje?

Natalia: Z rockiem wszyscy jesteśmy związani od dawna. Od dziecka słuchałam rocka i metalu, którym zaraził mnie mój starszy brat. Dostałam takiego kręćka na tym punkcie, że kiedyś tak długo słuchałam płyty Linkin Park, aż w końcu ktoś wyjął mi płytę z odtwarzacza i połamał. Widocznie mieli mnie dość, ale mi zostało do tej pory. Muzyka rockowa w nas jest i nie planuje wyjść.

Mateusz: Kurwa, wychowałem się na tej muzyce, więc dlaczego miałbym grać disco polo? (śmiech)

Krystian: Ja również od dziecka słuchałem muzyki rockowej i dzięki temu w ogóle sięgnąłem po gitarę. Więc myślę, że jest to naturalne, że do dzisiaj słucham, gram i komponuję na rockowo.

A czemu śpiewacie w języku angielskim?

Krystian: Język angielski jest jakby nie patrzeć językiem popkultury, dlatego też zdecydowaliśmy się na teksty w tym języku, ponieważ są one przystępne dla większej publiczności. Nie chcemy zamykać się tylko na polskich słuchaczy, ale pragniemy zaprezentować naszą twórczość każdemu na świecie, kto lubi i słucha mocniejszej muzyki.

Natalia: Jestem zdania, że muzyka sama w sobie jest językiem, a słowa niosą przekaz. Angielski jest uniwersalny, wdzięczny i dźwięczny. Dodatkowo z polskimi słowami nie wyszlibyśmy poza granice, a uważamy, że muzyka nie powinna się ograniczać.

Mateusz: Nie żebyśmy nie lubili polskiego języka, jednak jest on dość „kanciasty”. Patrząc pod kątem miksu, polski ma dużo ostrych sybilantów, które już się tak gładko i miękki nie kleją z ostrą rockową aranżacją. Angielski po części determinuje brzmienie całego miksu. Bardzo lubimy Czechów, choćby dlatego, że mieszkamy tuż przy granicy, ale czy słuchaliście kiedyś rocka po czesku? (śmiech)

Opowiedzcie, proszę, co nieco o swoich najnowszych singlach. O czym one opowiadają?

Krystian: W utworach zawarte są nasze przeżycia i przemyślenia odnośnie życia, ludzkości, kłopotów codziennych i psychicznych. Staramy się odzwierciedlać to, czego doświadczamy, a doświadczamy na rożny sposób i może ktoś odnajdzie w naszym postrzeganiu i przeżywaniu świata jakoś wspólny element i poczuje, ze nie jest sam i ze są ludzie, którzy myślą podobnie.

Natalia: Ja zaś często piszę o demonach przeszłości, a jest ich sporo. Niektóre, niby już zapomniane, ciągle do mnie wracają burząc teraźniejszość. Muzyką i pisaniem się ich wyzbywam. Nasz najnowszy singiel Chimera, którego premiera zapowiedziana została na 31 maja 2023 roku jest taką puszką Pandory, z której jak robactwo wypełza całe zło, cała beznadziejna przeszłość. Jest też o poszukiwaniu miejsca, a dokładniej przestrzeni w swojej głowie, w której czuję się bezpiecznie i nie dotykają mnie te już błahe oraz nieistotne demony przeszłości. Art saves.

Podobno pracujecie nad debiutanckim krążkiem. Jak idą wasze działania?

Krystian: Zgadza się, praca nad naszą debiutancką płytą idzie całkiem dobrze. Mamy nagrane wszystkie partie bębnów, basy, a także wszystkie gitary oraz klawisze. Pozostały do nagrania wokale do niektórych utworów oraz miks i mastering. Zapewne jeszcze dojdzie do mniejszych, bądź większych zmian, ale na dzień dzisiejszy jesteśmy bliżej końca – niż dalej! Mamy nagranych dosyć sporo numerów, dlatego też musimy zastanowić się, które z nich umieścimy na krążku, żeby tworzył jedną spójną całość.

Natalia: Im dalej w las, tym więcej drzew. Napotykaliśmy po drodze sporo demotywujących tematów, które skutecznie odsuwały nas od celu. Teraz jesteśmy mocno zdeterminowani.

Mateusz: „Tych nagranych klawiszy nie byłbym taki pewien”. (śmiech)

Krystian: Ja też nie…

Wobec tego, czy jest znana wstępna data wydania albumu? Albo chociaż tytuł?

Krystian: Wstępna data wydania albumu jeszcze nie jest w stu procentach znana. Zależy ona od wielu czynników, na które nie mamy wpływu, jak na przykład obowiązki zawodowe i tak dalej. Nie mniej jednak możemy zdradzić, że album w tym roku jeszcze zostanie wydany! Pojawi się na wszystkich serwisach streamingowych, a także w postaci fizycznej płyty CD, którą będzie można zdobyć choćby na naszych koncertach.

Natalia: Zdecydowanie ta pierwsza płyta nie daje już nam spać po nocach. To już czas, aby ujrzała światło dzienne, tym bardziej, że mamy już w zanadrzu materiał na kolejną płytę. Mieliśmy kilka pomysłów na tytuły, ale nie padło satysfakcjonujące rozwiązane. Gdybym miała się uprzeć na jeden ze swoich pomysłów, byłoby to „LATE”. Spóźniona, ale trochę brzmi jak kawa, której pijemy bardzo dużo. (śmiech)

A jak wygląda sytuacja z koncertami?

Krystian: W ostatnim czasie graliśmy trochę mniej koncertów, ponieważ skupiliśmy się na sfinalizowaniu nagrań naszego debiutanckiego albumu, ale album jest już prawie gotowy i wracamy. Zgłosiliśmy się również do kilku festiwali, które będą odbywać się w przyszłym roku oraz planujemy krótką trasę promującą nasz album. Obserwujcie nasze media społecznościowe, tam będziemy o wszystkim informować na bieżąco.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments