Grupy Motörhead nikomu nie trzeba przedstawiać. Ich wpływ na muzykę był ogromny, a rzesze ich fanów coraz bardziej się poszerza. BMG wydało kompilację Everything Louder Forever. The Very Best Of Motörhead. Składają się na nią największe hity legendarnego zespołu.
Wydanie Everything Louder Forever, które trafiło w moje ręce, zawiera 2 płyty CD. Jedna z nich zawiera 20 piosenek, w tym chociażby We Are Motörhead, Overkill lub Queen Of The Damned. Druga liczy 22 utwory, w tym m.in.: Ace of Spades, God Save The Queen albo Motörhead.
Teksty Lemmiego
Podoba mi się sposób, w jaki Lemmy pisał teksty – czytając je, miałam skojarzenia z poezją. Nie taką, w której nie wiadomo, o co chodzi, a chodzi o naszpikowanie tekstu zwrotami, nad którymi trzeba się pochylić i rozłożyć na czynniki pierwsze. Lemmy w swoich tekstach używał języka, który trafiał do buntowników. Opowiadał historie, które od razu się rozumie i, które mogą być w taki czy inny sposób bliskie odbiorcy. Teksty Lemmiego czyta się jak dobrą, nieprzeintelektualizowaną poezję – przez jego słowa się płynie.
Znak rozpoznawczy legendy
Znakiem rozpoznawczym Motörhead było połączenie rocka, punka i heavy metalu. I na tych płytach to słychać. Co więcej, piosenki zostały ułożone w takiej kolejności, że przez nie się płynie. Od pierwszych dźwięków do momentu, kiedy zapadnie cisza. Nie zdarzyło się, żebym przełączała któryś z utworów. Obydwa krążki słucha się przyjemnie, zwłaszcza jeśli ktoś jest fanem rockowych, brudnych brzmień dopełnionych głosem zaprawionym whisky i papierosami.
Pewnie oberwie mi się od wielu fanów Motörhead, ale ten tekst nie będzie laurką dla zespołu. Oczywiste jest, że gdyby nie artyści, którzy tworzyli te 20,30, 40 i więcej lat temu – czyli m.in.: Motörhead, wiele obecnych zespołów albo by nie powstało, albo brzmiałoby kompletnie inaczej.
To, że Motörhead jest legendą. wiemy wszyscy. Że zawsze nią będzie, to również jest pewne. Z tym nie będę się kłócić, bo tytułów się nie odbiera. Trudno zresztą polemizować z faktami – Motörhead wywarli wpływ na muzyków, wolnomyślicieli, motocyklistów, sportowców i wielu innych, a bez nich świat muzyki nie byłby taki sam. Mają masę fanów na całym świecie, jednak ja się do nich nie zaliczam. Nie będę podważać tego, że Lemmy i spółka są absolutnymi ikonami, natomiast nie powiem, żebym po przesłuchaniu tych 42 kawałków pokochała ten zespół.
Na pewno doceniam to, jakim Lemmy był wokalistą i, w jaki sposób pisał teksty. Do muzyki też się nie przyczepię, bo mieszanka punka, hard rocka i heavy metalu to coś, czego dobrze się słucha. Chwytliwe teksty, rock’n’rollowy pazur i ten głos, naznaczony wypitymi hektolitrami whisky i wypalonymi paczkami papierosów – to dlatego ten zespół stał się legendą i podbił serca fanów na całym świecie. Mojego nie podbił, ale tak jak wspomniałam, Motörhead na zawsze pozostanie legendą. Nawet dla mnie…
7/10