Ma dość śpiewania o złamanym sercu. Tom Odell – Jubilee Road [recenzja]

0
1780

Podobno najtrudniej jest napisać swój drugi album. Artyści boją się porównywania do poprzednich, ale jednocześnie chcą stworzyć coś lepszego. Co dzieje się podczas tworzenia albumu numer trzy? Tego nie wiadomo, ale trzeci album Toma Odella – Jubilee Road – podobno jest jego najlepszym krążkiem.

Tom Odell podbił rynek muzyczny w 2013 roku z płytą Long Way DownPotem powstało Wrong Crowdutwierdzając jego pozycję wśród brytyjskich artystów. Tom Odell wrócił już po dwóch latach z nowym wydawnictwem. Jeszcze przed premierą zdradził, że do jego napisania zainspirował go dom we wschodnim Londynie, do którego się wprowadził, oraz jego sąsiedzi. Nazywa go podsumowaniem ostatnich lat pełnych koncertów, podróży i muzyki. Czymś, co starał się stworzyć od początku swojej kariery.

Jubilee Road

Album zawiera 11 piosenek. Utworem otwierającym jest tytułowe Jubilee Road. Wprowadza nas do małego świata utworzonego na ulicy Jubilee. Odell przedstawia nam swoich bohaterów – jest Pan Bouvier, jest Max i Maude i jest on sam.  Następnie przechodzimy do albumowej wersji singla If You Wanna Love SomebodyBardziej melancholijna, bogatsza w dźwięki niż jej radiowa edycja. Son of an Only Child ożywione gitarą elektryczną bardzo rozbudza. Mamy mocne pianino, mamy gospel i krzykliwy głos Odella, czego chcieć więcej? W utworze nawiązuje do piosenek Eltona Johna: Except sing about my broken heart / I’m a rocket man to uśmiech w kierunku utworów Don’t Go Breaking My HeartRocketMan. 

You’re gonna break my heart tonight znów wprowadza nas w melancholijny nastrój. Ballada jest jedną z najlepszych piosenek na albumie. Nie taką, która nadaje się na singiel, ale taką która skrada serce. Dźwięk buduje się w piosence powoli, tak samo jak historia, o której śpiewa. Utwór kończy przepiękna partia saksofonu.

China Dolls

Potem znów przechodzimy w szybszy utwór. China Dolls kontynuuje historię Pana Bouvier z pierwszej piosenki. Znów słyszymy instrumenty dęte, które rozróżniają ten album Odella od dwóch poprzednich. Queen of Diamonds przenosi nas do jednego z londyńskich kasyn i opisuje historię hazardzisty. Piosenka jest oparta tylko na dźwiękach pianina i chóru – szczerze mówiąc, nie potrzeba jej nic wiecej. Jest wystarczająco klimatycznie. Half As Good As You z Alice Merton przepięknie łączy głosy obojga artystów. Go Tell Her Now będzie na pewno bardzo koncertowym kawałkiem i nie dziwi decyzja uczynienia z niej singla. Don’t Belong in Hollywood to kolejna perełka na albumie. Wedding Day niczym specjalnym nie ujmuje. Album kończy się radiową wersją singla If You Wanna Love Somebody.

Odell zapewnia, że gdybyśmy chcieli się w kimś zakochać, to on jest chętny. I bardzo dobrze. Bo zakochać się można – i w Odellu, i w jego nowej płycie.

https://www.instagram.com/p/BpY0L2-B_F7/?taken-by=tompeterodell

Otwieramy się na coś nowego

Poprzednie albumy skupiały się w większości na piosenkach miłosnych. Wiadomo, mieliśmy wtrącone również inne utwory, ale klimat był często dość podobny “ja cię kocham a ty mnie nie” albo “kocham cię tak bardzo, że aż muszę o tym śpiewać”. I żeby było jasne – nie uważam, że pisanie o miłości jest w jakimkolwiek stopniu złe, szczególnie jeśli mamy do czynienia z takim tekściarzem jak Tom. Ale mimo wszystko sytuowało go na pozycji banalnego, miłosnego grajka, śpiewającego o złamanym sercu. Na Jubilee Road to się zmienia. Odell opowiada inne historie, inspiruje się swoim otoczeniem. Łączy autentyczne wydarzenia ze swoimi umiejętnościami pisarskimi i charyzmą. Wychodzi nam z tego spójna, ciekawa całość, poruszająca w każdej piosence inną, równie intrygującą historię.

Jubilee Road [recenzja]

Jak wyszło?

Jubilee Road jest bardzo dobrą płytą. Lepszą od Wrong Crowd i lepszą od Long Way Down. Tom Odell z każdym kolejnym krążkiem pokazuje, że stać go na coraz więcej. Staje się już artystą przez wielkie “A”. Czaruje dźwiękiem, czaruje swoim głosem, czaruje historiami. Przenosi słuchaczy w czasie. Co prawda, na płycie nie znajdziemy wielkiej odmiany od tego, co już było. Ale mimo to Odell staje się mistrzem w swoim rzemiośle i dostarcza nam wiele przyjemnych, fascynujących dźwięków. Jeśli mamy ochotę przenieść się do wschodniego Londynu i jego problemów, Jubilee Road jest idealnym wyjściem.

8/10


Nonszalancki Odell w deszczowym Poznaniu [relacja]

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments