Keith Richards to stary wyga rock and rolla, który od czasu do czasu wchodzi na scenę i gra dwugodzinne koncerty dla setek tysięcy fanów The Rolling Stones. Parę dekad wlewania w siebie hektolitrów alkoholu i wciągania… się w imprezy odcisnęły piętno na 74-latku.
Keith Richards to prawdziwa dusza zespołu The Rolling Stones i archetyp rock’n’rollowca. Przez prawie sześć dekad działalności zespołu Richards i jego wątroba musieli stoczyć niejedną batalię. Wielu kolegów po fachu już wcześniej rezygnowało z używek, jednak Keith przez lata pozostawał nieugięty. Pił i palił, choć w pewnym momencie porzucił narkotyki. Przed rozpoczęciem północno-amerykańskiej części trasy No Filter muzyk rozmawiał z redaktorem magazynu Rolling Stone, gdzie stwierdził: Nadszedł czas, żeby rzucić picie.
Granie na trzeźwo to ciekawe doświadczenie – Keith Richards
Zmiana jest podyktowana wiekiem i tym, że gitarzysta już nie czuł się za dobrze po spożyciu. Oczywiście muzyk okazjonalnie pozwala sobie na lampkę wina bądź piwo. Co ciekawe, w tym samym wywiadzie dla Rolling Stone Ronnie Wood zdradził, że po wielu latach dostrzegł sporą zmianę w zachowaniu i sposobie pracy z Richardsem. Anglik jest ponoć bardziej skupiony, spokojny i otwarty na muzyczne pomysły. Oba wiosła zespołu The Rolling Stones znane są z niemal telepatycznego porozumiewania się na scenie. Niegdyś mówiło się o jednej duszy i dwóch gitarach. Panowie potwierdzili, że na trzeźwo dużo lepiej wyczuć się nawzajem i skupić na pauzach. Miejmy nadzieję, że efekty zaprzestania picia będą widoczne na nowym krążku Stonesów.