Kathia, a właściwie Katarzyna Półrolniczak, to osiemnastoletnia tekściarka i producentka z Poznania, która dysponuje oryginalnym głosem. EP-ka Town to jej wydawniczy debiut i, dzięki uprzejmości agencji koncertowej Borówka Music, miałam okazję usłyszeć przedpremierowo materiał…
… oraz napisać dla Was recenzję. Co ciekawe, nigdy wcześniej nie wyrabiałam swojej opinii na temat mini-płyty. Ale kiedyś musi być „ten pierwszy raz”, prawda?
Graficzne piękno mini-albumu
Zgrzeszyłabym, gdybym o tym nie napisała, naprawdę. Jestem szczerze zachwycona graficzną oprawą EP-ki. Są tylko trzy, proste zdjęcia, aczkolwiek genialnie zostały przedstawione i upiększone komputerowo. Rozczulił mnie fakt, iż postacie na fotografiach to dziadkowie piosenkarki. Ubolewam jednak nad dość ubogą książeczką. Są tylko najważniejsze, ogólne informacje – brakuje mi w niej tekstów piosenek. Może to być dla niektórych słuchaczy kłopot, gdyż Kathia wszystkie kawałki zaśpiewała wyłącznie w języku angielskim.
Reakcje po usłyszeniu pierwszych dźwięków
EP-kę otwiera Same shit, different boy. Nie mam pojęcia dlaczego w pierwszej chwili ta piosenka skojarzyła mi się z twórczością Billie Eilish. Ale to dobrze, przynajmniej dla mnie. Warstwa tekstowa wydaje się być prosta, lecz wcale nie jest taka zła. Jedyne co mi przeszkadza to śpiewanie „la-la-la”, uważam, iż te fragmenty nie były tak bardzo potrzebne w utworze. Thing we did jest zdecydowanie lepszym kawałkiem, w pewnym sensie „poprawniejszą wersją” pierwszego – jeśli chodzi o melodię i przyjemne wokalizy. Aczkolwiek odniosłam takie wrażenie, iż momentami Kathia męczyła się w śpiewie niektórych słów. Ale może… to jest właśnie jej styl, jej oryginalność? Jeśli tak to słuchacz może się przyzwyczaić i polubić.
Efekt końcowy
Umówmy się, na płycie jest tylko sześć utworów – w końcu to jest EP-ka – i nie chcę zdradzać wszystkich szczegółów. Chciałabym, abyście sami odsłuchali całości i ocenili. Dlatego opiszę jeszcze dwa. Pierwszy z nich to Better off. Muszę pochwalić tekst, gdyż jest on chyba największy z całej EP-ki oraz zawiera bogate słownictwo, w tym młodzieżowy slang. Wykonanie piosenki również bardzo mi się podoba, tak samo jak melodia z elementami instrumentów akustycznych. Spokojne i przyjemne. Gościnnie wystąpił zagraniczny raper Nkosinathi Ndaba. Głos muzyka skojarzył mi się z Jadenem Smithem i jest to ogromny plus. Wspomnę jeszcze o Kimosabi – od razu przypomniał mi się utwór Ninety, tak, też Jadena. Coś dużo tych porównań do tego amerykańskiego, młodego rapera, prawda? Ja, osobiście, jestem zadowolona z tego faktu… Tym bardziej, że obie piosenki – Better off i Kimosabi – są do siebie podobne, tyle że w tej drugiej słychać inne instrumenty. Na dodatek zwrotka hip-hopowa w wykonaniu Foreignflows jest o wiele szybsza i lepsza.
Podsumowanie
Reasumując… jest dobrze. Owszem, to „tylko” EP-ka, lecz przyjemna i godna polecenia. Jednakże nabrałam apetytu na pełny album, który – mam nadzieję – ukaże się szybko. Wówczas, podejrzewam, wypowiedziałabym się na ten temat szerzej i dokładniej. Na ten moment daję Kathi duże, zielone światło i życzę powodzenia!
OCENA KOŃCOWA
Kathia - Town