Wokalistka Olena wydała ostatnio album muzyczny zatytułowany R O S E. W naszej rozmowie o wiele bardziej wgłębiłyśmy się w temat płyty.
Odnoszę takie wrażenie, że kwiat – róża – reprezentuje całą twoją płytę R O S E. Dlaczego akurat ona?
Wszystko ma swój początek w piosence Rose. Nie od razu ten utwór wiązałam z tytułem całej płyty. Kiedy miałam już zarys wszystkich piosenek – pomyślałam, że to niezwykle charakterystyczny, osobisty numer i bardzo dobrze reprezentuje cały album. Jestem z tej piosenki ogromnie dumna, jest to jeden z moich ulubionych utworów. Rose bardzo dobrze spaja cały album. Róża, szczególnie czerwona, to mój ulubiony kwiat. Ma w sobie namiętność i jest wyrazista, tajemnicza… Jest bardzo delikatna, wrażliwa, ale jednocześnie zadziorna. Róża ma kolce, trzeba uważać, żeby się nie skaleczyć, ma też w sobie elegancję, jest dostojna, klasyczna. Myślę, że to piękna metafora kobiety, delikatnej, złożonej istoty, potrafiącej pokazać siłę, kiedy jest na to czas. Róża to pewien ideał, wizja doskonałości. Taka jest cała płyta, subtelna, ale między wersami opowiada o dosyć trudnych tematach.
Jakie emocje towarzyszyły tobie przy tworzeniu albumu R O S E? Czy w jakiś sposób pandemia przeszkadzała, a może wręcz przeciwnie?
Płyta jest bardzo mocno osadzona w czasie, w którym powstawała, czyli na przełomie roku 2020 i 2021. Sytuacja wokół miała bardzo duży wpływ na teksty, melodie i klimat albumu. R O S E opowiada o nostalgii, tęsknocie za miłością, zagubieniu w codziennej gonitwie, niepewności jutra. Myślę, że wiele osób w moim wieku odczuwa takie emocje, często sprzeczne, o czym mówi na przykład piosenka Jesienny Low. Mogę więc powiedzieć, że sytuacja nie tyle pomogła, co ukierunkowała moje emocje i proces twórczy. R O S E to mój pamiętnik, wtłoczyłam w tę płytę swoje uczucia, obserwacje, przemyślenia. Dlatego łatwo się w niej odnaleźć, przejrzeć. Chciałam, żeby nie pozostawiła słuchacza obojętnego – a wręcz przeciwnie, sprowokowanego do refleksji.
Drugi krążek pojawił się dość szybko po premierze pierwszego W świetle gwiazd. Skąd ten pośpiech? Wena twórcza?
Znajomi śmieją się, że mam hurtownię piosenek… (śmiech) Bardzo lubię komponować. Jestem emocjonalna, ciekawa ludzi i świata, dlatego mam o czym pisać i już myślę o trzeciej płycie. Tworząc muzykę spełniam się, bardzo lubię ten proces, przychodzi mi to łatwo i naturalnie. Pisanie piosenek jest trochę jak narkotyk, to uczucie, kiedy rodzi się nowy utwór, kiedy słyszysz, że ta muzyka zaczyna żyć, jest niesamowite. W pewnym momencie jest też jak terapia, porządkowanie własnych emocji, myśli i doświadczeń. To taki azyl, bezpieczne miejsce, do którego chcesz wracać. Dlatego druga płyta pojawiła się dość szybko. Wydaję swoje płyty sama, przez moją wytwórnię Olena Records, to jest dosyć czasochłonny i kosztowny proces. Jeśli czas i budżet pozwolą, nie będzie trzeba długo czekać na kolejny krążek.
Mamy pięć singli. Możesz mi co nieco o nich opowiedzieć?
Pierwszym singlem promującym płytę jest Jesienny Low. Napisałam tę piosenkę mniej więcej we wrześniu 2020. Jak sam tytuł wskazuje, mowa tu o jesiennym spadku nastroju, który wtedy czułam na własnej skórze. To opowieść trochę o mnie, trochę o tym, że nie czuję się sobą, jestem w trudnym do określenia stanie emocjonalnym wywołanym sytuacją wokół mnie. Drugi singiel, czyli Fake, to z kolei trochę ironiczna opowieść o współczesnych relacjach. Poznajemy się w Internecie, wyglądamy jak z okładek czasopism, ale tak naprawdę nie wiemy czego się po sobie spodziewać i raczej miłości z tego nie będzie. Tęskno nam do zwykłych rzeczy, spacerów po plaży, spokoju. Powiedz to już inna historia. Opowiadam o momencie tuż przed pierwszym przywitaniem, pierwszą kawą i rozmową. To ta chwila, w której zauważasz kogoś w kawiarni, w klubie albo po prostu idąc ulicą, wasze spojrzenia się spotykają… Czujesz już obecność tej osoby i świat wokół zdaje się zamierać. W tej krótkiej chwili wszystko jest jasne, proste, tak naprawdę wszystko może się wydarzyć. Rose, czwarty, tytułowy singiel promujący płytę zawiera w sobie motyw drogi, podróży. Już wiesz, że to koniec, czujesz jeszcze smutek, rezygnację, ale musisz się wyrwać, oddalić. Zostawiasz wszystko za sobą. Mimo że jesteś w kawałkach – wiesz, że dasz sobie radę. Jesteś jak róża, delikatna, ale z kolcami. Zaczynasz od początku, bo to jest właśnie to, co musisz zrobić. Nie Zasnę to opowieść o samotności współczesnych ludzi. Gonitwa za karierą, social-media, powroty do mieszkania tylko, żeby spać, a sen i tak nie przychodzi. Ukojenie może przynieść tylko bliskość drugiego człowieka, zobowiązująco, albo i nie…
Będzie jeszcze jeden utwór promocyjny?
W niedługich odstępach czasu w formie singli na YouTube i serwisach streamingowych pojawią się wszystkie piosenki. Jak można zauważyć, płyta jest dostępna do kupienia fizycznie, ale nie cyfrowo. To ma swoje biznesowe względy, ale też celowo każę czekać fanom na muzykę, buduję napięcie. (śmiech)
Chciałabyś wyruszyć w trasę koncertową, która będzie promowała R O S E? Gdzie, w najbliższym czasie, będziemy mogli ciebie zobaczyć i usłyszeć na żywo?
Trasa koncertowa to moje marzenie! Pracuję nad organizacją koncertów, w niedługim czasie powinny pojawić się konkretne miejsca i terminy. Proszę śledzić moje social-media, tam pojawią się wszelkie informacje.