FREAK: Jeśli czujesz się lekko popieprzony, to po prostu powiedz o tym na głos [wywiad]

0
67
FREAK
fot. Julia Grecko

Dlaczego rock? Nie wiemy. Dlaczego w ogóle gramy? Nie mamy ochoty być korposzczurami ani kierowcami UBERA. GOD BLESS THE FREAKS! Tak o sobie pisze zespół FREAK z Lublina. Na kilka moich pytań dotyczących m.in. grania, tekstów i wydawania muzyki odpowiedział Bartek Dąbrowski, czyli wokalista, gitarzysta i tekściarz zespołu. Zapraszam!

Jakbyście mogli wymienić Wasze największe inspiracje muzyczne, to kogo byście wymienili?

Trudno powiedzieć. Każdy z nas w domu słucha czegoś innego, wychowywaliśmy się też w trochę innych domach. Nigdy na próbach nie mówimy „Zróbmy coś jak ktoś tam”. Jeśli słychać w naszej muzyce wpływy jakiś innych artystów, to dzieje się to automatycznie. Te wpływy są niewypowiedziane i często sami w zespole możemy tego nie dostrzegać. 

Jak powstają Wasze utwory? Jak to działa?

Niekiedy przynoszę całe gotowe utwory, które wymagają po prostu „dorobienia” partii basu i perkusji przez chłopaków. Innym razem jakiś element pojawia się podczas rozgrzewki lub jamowania – wtedy wszyscy pracujemy razem nad numerem i budujemy wokół niego kolejne części i partie. 

Wasze piosenki są po polsku. Skąd taki wybór? Większość rodzimych zespołów jednak decyduje się na angielski…

I chyba mało tych zespołów odnajduje się na zagranicznych rynkach. Dodatkowo, kierowanie się na zagranicznego odbiorcę bez odpowiedniego zaplecza finansowego, organizacyjnego, itd. jest strzałem w kolano. Dla małych, niezależnych zespołów takich jak my koncertowanie za granicą mogłoby być finansową katastrofą. Uważam też, że polski język ma wiele do zaoferowania. Jeśli ma się pojęcie o technice pisania tekstów i o możliwościach budowania rymów, a do tego dołoży się świadomą zabawę słowem, to tekst w naszym języku może być naprawdę atrakcyjny, i co najważniejsze – bardzo wdzięczny do zaśpiewania.  

Co jest inspiracją dla tekstów?

Po prostu życie.

Na Waszym profilu na Spotify można przeczytać, że: W naszej twórczości stawiamy na nieskomplikowane, dynamiczne i energiczne kompozycje z chwytliwymi melodiami. Wszystkiego dopełniają teksty, które są potężną dawką emocji, sarkazmu i refleksji. Jakie emocje chcecie wzbudzać w słuchaczach?

Myślę, że powiedzenie czegokolwiek w tym przypadku byłoby dość niezręczne i niefortunne. Jako „artyści” nie możemy dyktować odbiorcy, w jaki sposób ma odczuwać nasze piosenki. Wychodzę z założenia: „Stary, przyjdź na koncert i jeśli czujesz, że dana piosenka jest pełna wściekłości, to śpiewaj z nami z wściekłością. Jeśli ktoś inny pomyśli, że ta sama piosenka jest o miłości, to niech śpiewa ją z nami z miłością”.

Po prostu – ludzie niech odbierają to wszystko po swojemu. Jesteśmy trzema grajkami z ciasnych lubelskich salek prób – nie możemy zakładać narcystycznie, że w jakiś sposób chcemy na kogoś wpłynąć, bo byłoby to przerostem formy nad treścią. I uważam, że nie byłoby to fair.

FREAK
fot. Julia Grecko

Okej. Mówicie o sobie tak: Jesteśmy trzema facetami – czy jak powiedziałeś „grajkami”, którzy przyjechali do wojewódzkiej stolicy po to, żeby wyrwać się z małomiasteczkowego piekiełka. Oprócz chęci podjęcia studiów w każdym z nas kiełkowało marzenie o graniu w zespole rockowym. Mimo pewnych różnic w muzyce, której słuchamy udało nam się znaleźć kompromis w naszej twórczości. Co to za kompromis?

Tak jak wspominałem, każdy z nas wywodzi się z trochę innego środowiska. Muzycznie każdy wniósł coś innego – wpływy metalowe, punkowe, popowe i tak dalej. Na początku istnienia zespołu chwilę nam zajęło zrozumienie, co możemy grać i w jaki sposób tak, aby każdy czuł się spełniony twórczo. Nasza muzyka to wypadkowa trzech różnych podejść do muzyki.

O co chodzi z hasłem „God bless the Freaks”, który umieściliście na Waszym Spotify? Kto jest tutaj takim freakiem?

Ktoś ze znajomych kiedyś powiedział coś takiego i tak już zostało. A freakiem może się czuć chyba każdy – jeśli czujesz się lekko popieprzony, to po prostu powiedz o tym na głos. I przyjdź na nasz koncert.

Jak nastawiacie się na wydawanie muzyki? Dużo zespołów wydaje single i EPki, a niekoniecznie longplaye…

Single i EPki są bardziej opłacalne dla mniejszych zespołów. Łatwiej zarządzać takimi projektami, łatwiej je dopracować i, jeśli ma się odpowiedni zapał, można dość często je publikować. Z longplayami w obecnych czasach jest tak, że opłacają się one tylko dużym artystom z wyrobioną pozycją na rynku. Dla rockowych kapel mających w okolicach tysiąca obserwujących na Instagramie wydawanie LP wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem i obciążeniem. 

Dziękuję za Twój czas 🙂

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments