Zespół TOŃ zadebiutował albumem Korzenie! Jak się prezentuje?
Jak czytamy w informacji prasowej na temat zespołu:
TOŃ to nowy zespół na polskiej scenie muzycznej, który łączy elementy stonera, psychodeli i post-punka z motywami ludowymi, leśnymi, aż po metalową ekstremę. Tworzą go przedsiębiorca z branży pogrzebowej, prawnik od prądu, nauczycielka śpiewu, pilotka boeingów i tłumacz z MTV. Grają razem muzykę z pogranicza jawy i snu, w której ciężar i gardłowy krzyk mieszają się z harmonią, wyrazistym kobiecym wokalem i subtelnością.
Właśnie zadebiutowali albumem Korzenie. Jak się on prezentuje?
O tekstach
Jak zespół powiedział o warstwie lirycznej albumu:
Teksty (…) obrazują walkę z jego [Kuby Guzikowskiego, czyli gitarzysty i wokalisty TONi – przyp.red.] demonami i przemyślenia dotyczące świata, w którym czasem trudno mu się odnaleźć. Teksty są też dość zróżnicowane – przekaz części wydaje się dość jasny, innych jest bardziej skryty – tak samo ich inspiracje, które sięgają od neoromantycznych poetów do… Międzynarodówki, znanej pieśni rewolucyjnej. Nieprzypadkowo, ponieważ wspólnym fundamentem zarówno tekstów, jak i przywołanych inspiracji, jest szeroko rozumiany bunt przeciwko temu, jak wygląda aktualny świat. Mamy jako ludzie gigantyczne możliwości tworzenia jego najlepszej wersji, ale nadal przegrywamy z chciwością, małostkowością i krótkowzrocznością. A czasu mamy coraz mniej, potem wszyscy utoniemy. Zupełnie dosłownie.
Wszystkie utwory, poza tytułowym, są śpiewane w języku polskim. Nie umiem rozpoznać języka, jakim posługuje się Monika w Korzeniach, ale wydaje mi się, że jest to coś pogańskiego.
Muzyczny miszmasz
Tak jak powyższy opis podaje, TOŃ jest mocno pokombinowana muzycznie. Zaczynamy utworem Wdech/Wydech, który jest spokojny, post-rockowy i trochę „pozytywkowy”. A zespół raz przyspiesza, raz zwalnia, cały czas mieszając ze sobą różne gatunki…
Z bardziej metalowych utworów mamy tutaj Nic pomiędzy, …A dom niewoli zniszcz i spal oraz Niesławę. Krzyk jest utworem post-rockowym, zaś Odwilż – stonerowym, doom metalowym i doprawionym folkiem. Niesława także jest nieco doom metalowa. Tytułowy utwór jest mocno inspirowany folkiem, co przejawia się chociażby w partii bębenków. Gitara dodana pod koniec przełamuje ten klimat, a całość jest nieco psychodeliczna.
Na pewno nie można powiedzieć, że ten album jest monotonny. Słychać zamiłowanie zespołu do doom metalu czy do folku, ale też do zabawy muzyką. Raz jest wolniej, a raz szybciej. Każdy utwór jest inny i, tak jak już zostało powiedziane, mocno pokombinowany. Co ważne, nie ma tutaj przegięcia – taka mnogość stylów mogłaby łatwo przejść w przesadę, a tutaj tak się nie stało. Nie jest to chaotyczna płyta, tylko pokazanie wielu twarzy zespołu – folk, doom, post-rock, psychodela… TOŃ ma wiele do zaoferowania i pokazuje to już w tych 8 utworach!
Wokalnie również jest ciekawie. Mimo dominującego damskiego wokalu, w utworach Las, głaz, ćma, …A dom niewoli zniszcz i spal oraz Niesława w tle słychać męski growling, co stanowi ciekawe uzupełnienie utworów. Sama Monika pokazuje na tej płycie, że potrafi zaśpiewać zarówno delikatnie, jak i odrobinę mocniej. Nadaje to niezłego kontrastu całej płycie – na przykład w Korzeniach jest delikatnie, w …A dom niewoli zniszcz i spal wypowiada słowa „Zniszcz, rozpierdol, spal” i jest mocniej, a w Niesławie – wokal zbliża się do poezji śpiewanej. Wie, co zrobić z wokalem, żeby „podbić” muzykę utworu i dodać mu wartości dodanej. Trudno się dziwić – w końcu jest nauczycielką śpiewu…
Natomiast dla mnie jej wokale są nieco zbyt delikatne. Jednak wolę dużo mocniejsze głosy – i damskie, i męskie. Tutaj niekiedy miałam vibe głosu Billie Eilish czy – o zgrozo! – Sanah. Mimo że wokal bardzo dobrze wpasowuje się w muzykę i wręcz ją podbija, wolałabym, żeby był bardziej wyrazisty.
Korzenie są bardzo klimatycznym albumem. Na pewno warto się z nim zapoznać, zwłaszcza jeśli lubicie folk lub kombinowanie w muzyce. Dla mnie, poza wokalem, było niekiedy zbyt delikatnie i za bardzo folkowo, chociaż nie powiem, żebym była całkiem na „nie”. Wokal jest dla mnie najsłabszym elementem tej płyty. Podobały mi się wszystkie metalowe elementy, jakie zespół zastosował, ale jak mam patrzeć całościowo na ten album – nie wiem, czy będę do niego wracać…
Ode mnie – 6/10