Jakiś czas temu odbyła się impreza w łódzkiej Atlas Arenie o nazwie Artyści przeciw nienawiści. Duet braci Waglewskich poszedł o krok dalej. Nagrali płytę przeciw nienawiści.
W historii polskiej muzyki rozrywkowej marka Fisz Emade zapisała się wielkimi literami.
Polepione dźwięki wydane sumptem Asfaltu to niezaprzeczalny klasyk. Prawdą jest, że zarówno Emade za chociażby POE czy Fisz jako autor Czerwonej sukienki w polskim hip hopie zapewnili sobie miejsce w sercach polskich miłośników rapu na zawsze. Prawdą jest również, że ich zupełnie oddalone od rapu projekty znalazły spore grono miłośników, które oprócz fanów z początku milenium powiększyło się o nowe twarze. Radar to album, w którym zakocha się każdy fan muzyki rodem z lat 80.
Mowa miłości
Najnowsza płyta Fisza i Emade to najlepszy prezent na Dzień Kobiet. Powody są dwa: premiera miała miejsce 8 marca, a Radar to produkcja przepełniona miłością. Na walentynki w takim razie też się nada. Odstawiając analogie na bok należy zauważyć, że Fisz potrafi napisać piękny tekst o miłości, nie bawiąc się w banalne frazesy. Dwa ognie czy Jestem w niebie to bardzo dobrze pokazują.
Starszy z braci Waglewskich zgrabnie łączy hipnotyzującą melorecytację ze śpiewem. Na albumie słyszymy śpiewaną Odwilż, bardziej mówione Morskie lwy czy zmieszane Jestem w niebie. Fisz oprócz świetnego warsztatu, posiada również wyostrzony zmysł obserwacji. W utworach mimochodem przemycane są różnego rodzaju problemy współczesnego świata, jak w Melatoninie lub ironicznych Morskich lwach.
Muzyczny miszmasz
Muzycznie na Radarze dzieje się bardzo wiele. Emade spisał się na medal. Z albumu kipi esencją lat 80. – syntezatory, gitary, elektronika. Słychać to w Swetrze z lekkim disco-zabarwieniem. W tytułowym Radarze natomiast rzuca się w uszy bas. Zupełną odskocznią od ogólnego wydźwięku płyty jest Basen. Zamykający album utwór brzmi bardziej współcześnie, wręcz etnicznie.
Pomimo tylu różnych inspiracji, Emade wraz z Fiszem zadbali o spójność. Klimat retro podany jest ze smakiem.
Perkusja w Dwóch ogniach sprawia, że naprawdę ma się ochotę odpocząć. Niespokojny podkład w Melatoninie oddaje pośpiech i niepokój bijący z tekstu. Subtelny talk box w Meduzach w tle, jak i na koniec, brzmi niemal jakby premiera odbyła się rzeczywiście niemal 40 lat temu (!).
Radar to bardzo równa, dojrzała i przemyślana płyta. Podczas niemal godziny, nie ma ani jednego słabszego momentu. Album pełny jest trafnych tekstów i chwytliwych melodii. Przy Radarze można się zarówno pobawić, jak i spędzić czas przy rozmyślaniu nad treścią. Nie ma mowy, by nie docenić takiej premiery.
Ocena: 10/10