Enemy Inside zagrali swój pierwszy polski headlinerski koncert! Odbył się on w Krakowie, a zespołowi towarzyszyli Letters Sent Home.
Stety niestety, nie zdążyłam na Letters Sent Home. Jednak nie interesowali mnie oni, tylko, rzecz jasna, Enemy Inside. Dla mnie ten band ma w sobie coś z Butcher Babies, Electric Callboy i może trochę z Babymetalu. W każdym razie – bardzo mi leży ich granie, dlatego cieszę się, że mogłam zobaczyć i usłyszeć ich na żywo!
Zespół zagrał zarówno kawałki z nowego albumu (Venom), takie jak: Sayonara, Venom, Don’t Call Me Angel lub Fuck That Party, jak i starsze numery, na przykład: Bulletproof, In My Blood, Angel’s Suicide, Black Butterfly czy Release Me.
Wokalistka Nastassja nieustannie zachęcała publiczność do wspólnej zabawy, a ta nie pozostawała jej dłużna i chętnie śpiewała razem z nią, skakała lub wymachiwała pięścią. Oczywiście, circle pitu również nie mogło zabraknąć!
Zresztą, cały band dał z siebie wszystko. Widać było, że granie sprawia im mega radość i, że chętnie znajdują się na scenie. Nastassja podkreślała, że bardzo się cieszą ze swojego pierwszego headlinerskiego koncertu w Polsce i, że są mega podekscytowani.
Po koncercie cały zespół wyszedł do publiczności i można było sobie zrobić z nimi zdjęcie lub zdobyć podpis. To też było super – nie każdy band wychodzi do fanów, a już zwłaszcza całym składem…
Cały gig upłynął w bardzo sympatycznej, wręcz kumpelskiej atmosferze. Ja bawiłam się mega super i nie mogę się doczekać, aż ponownie będę mogła zobaczyć Enemy Inside na żywo! Jeśli będziecie kiedyś mieć okazję iść na ich koncert, to naprawdę warto!