Enclose: Jesteśmy bardzo zjednoczeni [wywiad]

0
341
Enclose
fot. Kamila Wawrzycka

Enclose to polsko-meksykański zespół, który czerpie inspiracje do tworzenia z cięższych odmian rocka oraz metalu. Ja zapytałam chłopaków m.in.: o działalność zespołu, o album Come Alive czy tworzenie piosenek. Zapraszam!

W jakich okolicznościach powstał zespół?

Enclose powstał w 2011 roku w Meksyku jako projekt grupy przyjaciół i muzyków – Juana Carlosa Cano, Roberto Almuiny i Jesusa Andujo. Pierwsze nagrania i koncerty przed przybyciem zespołu do Europy powstały jeszcze w tym składzie. Zespół miał tworzyć autorską muzykę w oparciu o wspólne inspiracje i w dużej mierze udało się to osiągnąć – jego pierwsze dokonania utrzymane są mocno w stylistyce post-grunge.

Jak w ogóle zaczęła się Wasza przygoda z muzyką?

W obecnym składzie zespołu znajdują się osoby o bardzo rozmaitych korzeniach i inspiracjach muzycznych. Część z nich zdobywała doświadczenie sceniczne już od najmłodszych lat we własnym zakresie, ale nie brak też muzyków z bardziej klasycznym wykształceniem – Michał Herda i Janis Kifonidis to wychowankowie Wydziału Artystycznego UMCS w Lublinie. Dla każdego z nas droga inspiracji była inna, ale można śmiało powiedzieć, że połączyło nas zamiłowanie do cięższych odmian rocka i metalu. Cieszy także to, że inspirujemy siebie nawzajem – każdy z nas przy okazji prób, spotkań czy wyjazdów na koncerty przynosi swoje nowe inspiracje muzyczne i dzieli się nimi z innymi. Niezależnie od tego, czy inni tego chcą, czy nie:)

W 2022 roku wydaliście album Come Alive. Jak bardzo, Waszym zdaniem, różni się on od poprzedniego – Enclose – z 2012 roku? 10 lat to szmat czasu…

Różni się znacząco, przede wszystkim dlatego, że tworzyli go (oprócz Juana) kompletnie inni ludzie, powstawał on także przez bardzo długi czas. W pewnym sensie jest on żywym wspomnieniem wielu lat wspólnego koncertowania, przyjaźni, wzlotów i upadków. Rozpoczynając nagrania, mieliśmy na niego kompletnie inne spojrzenie niż w momencie, kiedy udało się je zakończyć. Część utworów, które się na nim znalazły, były od dłuższego czasu, w zmienionej formie, grane na koncertach, więc staraliśmy się, by do każdego wnieść coś nowego. Nie obyło się bez pewnych wątpliwości – czy materiał ten jest na tyle spójny, by nie odrzucił słuchacza swoją eklektycznością? Te jednakże zostały rozwiane, jak tylko otrzymaliśmy finałową wersję zmiksowaną przez naszego gitarzystę i producenta – Michała Króla. Zdecydowanie jesteśmy dumni z tego, co udało nam się stworzyć.

A jak Wy się zmieniliście jako zespół?

Zespół zmieniał się wraz z tym, jak my zmienialiśmy się przez lata. Każdy z nas przebył długą drogę od pierwszych lat wspólnego grania – zarówno jako muzyk, jak i przede wszystkim jako człowiek mogący z pewnej perspektywy spojrzeć na to, co udało nam się osiągnąć przez lata. Niewątpliwie największą zaletą jest to, że pozostaliśmy razem nie tylko jako zespół, ale przede wszystkim jako grupa przyjaciół, która przez lata wspierała się wzajemnie w każdej sytuacji.

fot. Kamila Wawrzycka
Dlaczego przerwa między jednym a drugim wydawnictwem trwała tyle czasu?

Po części jest to spowodowane kwestiami, o których wspomnieliśmy wcześniej. Jednakże jest tutaj także czynnik dodatkowy – kilka osób tworzących Enclose to perfekcjoniści, którzy nie godzą się na kompromisy w kwestiach brzmienia, kompozycji i wielu innych szczegółów tworzących album. Z tego względu woleliśmy poczekać z albumem do momentu, kiedy uda się stworzyć coś, co zadowoli oczekiwania nas wszystkich. Z perspektywy czasu – był to zdecydowanie dobry krok. Nawet jeśli musieliśmy nieco nadużyć cierpliwości naszych fanów, których chcemy w tym miejscu pozdrowić – dziękujemy, że jesteście nadal z nami!

Jak w ogóle wygląda u Was proces tworzenia piosenek? Najpierw powstaje tekst czy muzyka?

Z reguły jest to najpierw muzyka, choć w wielu przypadkach teksty powstawały równolegle, bądź też miały przynajmniej pewien muzyczny zarys. Generalnie zależy to jednak od osoby, która przyniosła dany pomysł – niektórzy wolą stworzyć jedynie zarys, inni kompletną kompozycję, a jeszcze inni jedynie fragmenty i riffy.

Pytanie do Juana: wolisz śpiewać po angielsku i po hiszpańsku?

Prawdę mówiąc, nie ma tutaj zbyt dużej różnicy. To możliwe, że nieświadomie do utworów w języku hiszpańskim podchodzę nieco bardziej sentymentalnie, ale z uwagi na to, że większość moich ulubionych artystów tworzy w języku angielskim i na co dzień często się nim posługuję, to różnice te się zacierają. Nadal lubię jednak pisać teksty w obydwu językach.

Z tego, co wiem, to Ty odpowiadasz za teksty w zespole. Co tutaj jest inspiracją?

Czerpię inspirację z różnych źródeł – sytuacje, których byłem świadkiem, historie, których byłem częścią. Sporo w nich jednak abstrakcji, lubię też czerpać z prozy Edgara Allana Poe.

A nie kusiło Cię, żeby napisać tekst po polsku?

W przeszłości zdarzyło mi się nie raz śpiewać po polsku i, o ile nie sprawiło mi to problemu, to napisanie tekstu jest już sporo większym wyzwaniem. Przede wszystkim, nie wiem, czy udałoby mi się oddać językowo wszystkie niuanse i metafory i nie popaść przy tym w banał. Ale kto wie, może wrócę do tego pomysłu w przyszłości.

9 lat temu wygrałeś The Voice of Poland. Jaki wpływ miał ten program na Ciebie w kontekście zespołu? Przybyło Wam fanów?

Tak, zdecydowanie udało się dzięki temu dotrzeć do większej liczby słuchaczy – wiele osób poznało nas poprzez program i pozostało z nami jako fani i przyjaciele aż do dziś. Wygrana została też wspaniale przyjęta w Meksyku – zagraliśmy m.in. przed Deep Purple w mieście Juarez, a także na dużym festiwalu Tres Culturas w moim rodzinnym Cuauhtemoc.

fot. Kamila Wawrzycka
A jak pandemia na Was wpłynęła? Wiele zespołów z jej powodu zawiesza działalność, a Wy działacie dalej…

Niewątpliwie miała na nas mocny wpływ jako ludzi – każdy inaczej radził sobie z izolacją i muzycznym zastojem. Dało się również odczuć pewien niepokój o przyszłość zespołu. Jednakże, jak to często w historii Enclose miało miejsce, nadzieję dali nam ludzie, których udało nam się poznać w trakcie licznych koncertów – kilku z nich zaproponowało nam uczestnictwo w koncertach streamingowych, a także hybrydowych (w formie streaming + limitowana liczba publiczności). Dzięki temu, nawet w czasie pandemii, mieliśmy okazję kontynuować działalność koncertową. Pierwszy taki koncert, w Lubelskim Centrum Kultury, był bardzo emocjonującym przeżyciem – po prawie roku bez koncertów, ze świadomością, że publiczność, choć niewidoczna, jest po drugiej stronie kamery. Było to dla nas wspaniałe przeżycie i zapewne pomogło w kontynuacji działalności zespołu.

Macie jakieś pozamuzyczne zajawki?

Jako zespół jesteśmy bardzo zjednoczeni, ale na co dzień poruszamy się w nieco odmiennych klimatach, jesteśmy też bardzo różni pod względem charakteru. Siłą rzeczy wpływa to też na nasze aktywności i zainteresowania i tutaj różnice też są spore – na przykład niektórzy są molami książkowymi, inni z kolei wolą filmy. Część z nas interesuje się sportem, inni z kolei podchodzą do niego dosyć obojętnie. Lubimy jednakże czasem spotkać się pozamuzycznie – oprócz klasycznych wyjść na piwo, od czasu do czasu organizujemy wspólne wyjazdy za miasto, gdzie muzyka jest tylko jednym z pobocznych tematów.

29 września zagraliście w Poznaniu, na początku października zagracie w Krakowie. A co potem? Jaki macie plan?

Mamy w planach nagrywanie nowych utworów, część materiału na kontynuację płyty jest już gotowa. Pytanie jednak, czy w dobie streamingu i związanych z tym ograniczeń wydamy materiał jako pełnoprawną płytę długogrająca, czy raczej skupimy się na nowych wydawnictwach. Tak czy inaczej – z pewnością nie każemy czekać na nowości tyle, ile w przypadku poprzednich wydawnictw 🙂

Bardzo dziękuję za Wasz czas 🙂

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments