EMIEE: Tworzymy muzykę podszytą melancholią [wywiad]

0
190
EMIEE
fot. Sylwia Łęcka

EMIEE to duet z Krakowa, który tworzą Michał i Dagmara Zapart. Ich muzyka to synthpop z domieszką takich gatunków, jak vaporwave lub elektronika. Zadałam Michałowi i Dadze kilka pytań o ich twórczość, tworzenie piosenek, pracę w duecie i inne ciekawe rzeczy. Zapraszam!

Opiszcie, proszę, Was i Waszą twórczość naszym czytelnikom.

Michał: Jesteśmy duetem z Krakowa tworzącym muzykę synthpop z domieszką różnych gatunków, które nam się w danej chwili podobają, np. vaporwave lub elektronika. Często wykorzystujemy elementy występujące w muzyce funk, takie jak rytmika i melodia basu czy gitary.

Daga: Muzykę komponujemy razem. Za wokal i teksty odpowiadam ja, a Michał – za produkcję. Inspirują nas takie zespoły jak Depeche Mode, Kate Bush czy Röyksopp. Tworzymy muzykę podszytą melancholią.

Skąd wzięła się muzyka w Waszym życiu? Jak to się stało, że zaczęliście ją tworzyć?

Daga: Muzyka od zawsze była obecna w moim życiu. W domu rodzinnym wiele się słuchało, począwszy od Händela, a skończywszy na BeeGees. Jako dziecko chodziłam do szkoły muzycznej i na warsztaty wokalne. Muzyka oraz zabawa harmonią zawsze była dla mnie czymś naturalnym i jest częścią mnie.

fot. Sylwia Łęcka

A jak to się stało, że powstało EMIEE?

Daga: Poznaliśmy się 13 lat temu przez nieistniejący już portal Gumtree. Śmieję się, że między ogłoszeniami o sprzedaży kanapy a działem „Oddam za darmo” trafiłam na ogłoszenie „Poszukuję wokalistki do projektu”. Nagrałam parę wokali do przesłanych ścieżek i tak to się zaczęło.

Czym w ogóle jest dla Was muzyka?

Daga: Tworząc muzykę, spełniam się całkowicie. Mimo że zajmujemy się nią niejako „po godzinach”, to są właśnie te momenty, kiedy w pełni jestem tożsama ze sobą.

Michał: Muzyka daje mi możliwość wyrażania siebie, a także zmusza do uczenia się cały czas nowych technik produkcji, mixu czy masteringu. Wiele też uczę się od Dagi, której mocną stroną jest teoria muzyki.

Jacy twórcy, poza wymienionymi Depeche Mode, Kate Bush czy Röyksopp, jeszcze Was inspirują?

Daga: Te pozycje wymienione wcześniej to są raczej luźne inspiracje. Podchodzę do tworzenia dość spontanicznie. Natomiast na pewno mam gdzieś wpisane pewne wzorce, na których się wychowałam. Uwielbiałam anglojęzyczny pop lat 60/70; The Beatles (zwłaszcza późniejsze utwory), Tom Jones, Frank Sinatra… Być może dlatego z bardziej aktualnych wykonawców lubię Lanę del Rey. Cenię ją za ten retro vibe.

Michał: Ponieważ słucham muzyki od typowego popu, przez elektronikę, EDM do industrial-rocka, lubię w naszych utworach przemycać elementy z tych gatunków. Podoba mi się twórczość Rammstein, Rotersand, Vitalic czy Kavinsky, ale nie pogardzę typowym popem 🙂

Jak wygląda u Was proces twórczy – najpierw powstają teksty, a później muzyka? Jak powstają Wasze piosenki?


Michał: Proces jest właściwie dwutorowy: Zazwyczaj Daga ma pomysł na melodię wokalu, harmonię i go rozwija. W międzyczasie tworzymy szkielet piosenki, często rozpoczynając od melodii basu i perkusji. Rytmika basu i harmonia definiują klimat. Później dobieramy pod ten szkielet resztę instrumentów, syntezatory, dogrywamy gitary etc. Gdy szkic jest już gotowy, nagrywamy próbne wokale. Często po dodaniu wokali, kompozycja jest zmieniana, ponieważ wpadamy na kolejne pomysły i chcemy je rozwinąć. Dodajemy kolejne instrumenty lub je usuwamy, tworząc przestrzeń wokół wokalu lub robiąc mu miejsce na wybrzmienie. Bierzemy pod uwagę też opinie innych osób, z którymi dzielimy się wersjami demo.

fot. Sylwia Łęcka

Większość zespołów składa się z 4-5 osób, Wy działacie w duecie. Jak Wam się razem pracuje? Nie jest Wam czasem trudno, tworzyć EMIEE we dwójkę?

Daga: Jeśli chodzi o warstwę kompozycyjną i decyzyjność, to jest to idealny format. Mamy za sobą doświadczenie grania w zespołach i, owszem, czasem takie granie inspiruje i wzbogaca, nie mówiąc już o tym, że w większym gronie więcej się po prostu dzieje na scenie. Natomiast efektywniej pracuje nam się we dwójkę, choćby z prozaicznego punktu widzenia. Mieszkamy ze sobą i nie musimy się specjalnie umawiać na próbę 🙂

Jak patrzy się na Wasze zdjęcia i okładki na Spotify, przewija się często kolor czerwony. Poza tym jest dużo symboli – owoce, wino, trójkąty, linie na twarzy… Jaka historia kryje się za tymi motywami? Czy chodzi po prostu o ładne, minimalistyczne okładki i nie ma tutaj głębszych sensów?

Daga: Tutaj rozczaruję – nie ma głębszej symboliki. Polegaliśmy na pomyśle naszej fotografki, Sylwii Łęckiej oraz wizażystki, Magdy Pakiet. Obie panie się dobrze znają i praca z nimi to czysta przyjemność. W kwestii wizualnej jesteśmy otwarci i wolimy zaufać profesjonalistom.

Michał: Zawsze lubiłem połączenie czerwieni i czerni. To dwa bardzo klasyczne i ponadczasowe kolory. Ich połączenie jest mocne i trochę niepokojące.

Większość Waszych utworów jest po angielsku – po polsku są jedynie Aerozole. Planujecie więcej piosenek po polsku czy zostaniecie przy angielskim?

Daga: Warstwę liryczną zawsze traktowałam trochę po macoszemu. Emocje znajduję zawsze w harmonii, połączeniach akordów, melodii wokalu. Mam tak od zawsze, a rytm słów jest nośnikiem tej melodii. Z racji tego, że od dziecka towarzyszyli mi wykonawcy anglojęzyczni, to o wiele swobodniej czuję się, pisząc po angielsku. Nie czuję się „tekściarzem” i nie chcę popełniać grafomanii.

Niedawno opublikowaliście nową piosenkę – Medusa. Ona jest teraz niedostępna, z tego, co patrzyłam. Chodzi o mitologiczną Meduzę? Kiedy będzie można usłyszeć ten utwór?

Daga: Medusa opowiada o deficycie emocjonalnym i braku rozeznania w dorosłym życiu  będącym wynikiem despotycznego wychowania i toksycznych relacji. Meduza jako stworzenie potrafi rozsiewać toksyczną chmurę na sporą odległość, a „jad” człowieka potrafi działać długofalowo.

Michał: Przyczyny są dwie. Jedna organizacyjna: szukamy aktualnie wytwórni, która byłaby zainteresowana wsparciem naszej działalności i wydaniem tego utworu, w czym pomaga nam nasz manager. Druga przyczyna to wynik eksperymentu. Chciałem do tego wydawnictwa podejść dość nietypowo i okładkę singla zaprojektowałem przy użyciu AI. Wynik nam się spodobał, bo fantastycznie wpisuje się w klimat piosenki. Drugie użycie AI, a więc mastering, przyniosło już nieco gorszy efekt. Ostatecznie stwierdziliśmy, że zdecydowanie wolimy mastering w moim wykonaniu.

Macie na koncie Ep-kę i trochę singli. Planujecie jakieś większe wydawnictwo – Ep-kę lub płytę – w najbliższym czasie?

Michał: Nasze utwory są bardzo zróżnicowane – właściwie jedyne, co je łączy, to głos Dagi i użycie syntezatorów. Staramy się, by każdy utwór był wyjątkowy i miał swój klimat. Ciężko byłoby je upakować na jednej płycie – słuchacz spodziewa się raczej większej spójności między piosenkami. Z drugiej strony, osobiście nie lubię wydawnictw, na których z 11 piosenek ponad połowa jest zbliżona kompozycyjnie, włącznie z wykorzystaniem tych samych brzmień.

A jak z koncertami? Są jakieś plany w tym temacie?

Michał: Planujemy 🙂 Utwory grane na żywo brzmią nieco inaczej, ich kompozycja jest trochę inna, często pojawiają się instrumenty czy partie wokali, które nie są obecne w wersjach studyjnych. Staramy się też jak najwięcej partii grać na żywo, wykorzystujemy multi efekt i looper, by wzbogacać partie wokali i dodawać kolejne głosy.

Chcecie coś powiedzieć na koniec?

Michał: Żyjemy w fantastycznych czasach, w których każdy może wyrazić siebie poprzez swoją twórczość, nie musi oglądać się na jakieś wytyczne bądź wydawać majątku na wynajem studia. Warto z tego korzystać 🙂

Daga: Dziękujemy i pozdrawiamy KulturalneMedia 🙂

Dziękuję za Wasz czas 🙂

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments