Daniel Grupa – „Zanim nadejdzie noc” [recenzja]

0
671
Zdjęcie wykorzystane dzięki zgodzie artysty

Polski artysta Daniel Grupa wydał – wreszcie – swój debiutancki album muzyczny o tytule Zanim nadejdzie noc. Czy płyta, która w 95% jest tak naprawdę instrumentalna, może odnieść sukces?

Zacznijmy od początku. Daniel Grupa to kompozytor i pianista, miłośnik gór wysokich i wspinaczki. Długo czekał na swój autorski debiut. Przez wiele lat współpracował z największymi artystami polskiej sceny muzycznej, pisał muzykę do filmu i teatru, aranżował utwory, niejednokrotnie stawał za pulpitem dyrygenckim… a teraz zaprosił nas do swojego świata, pełnego zadumy, melancholii, dźwięków niezwykle osobistych. Wokół fortepianu, który pełni na tej płycie rolę pewnego narratora muzycznej opowieści, pojawi się też brzmienie kwartetu smyczkowego, dźwięki trąbki i – co może być zaskakujące – śpiew Renaty PrzemykDziewięć utworów na tym albumie to opowieść, która rozpoczyna się późnym wieczorem – a kończy o poranku.
 
Wobec tego, sprawdźmy jego opowieść.

Początek

Krążek Zanim nadejdzie noc otwiera utwór, a zarazem singiel, o tym samym tytule. Biorąc pod uwagę wcześniejszy tekst, jest to wyłącznie tak zwany „instrumental”. Prócz fortepianu, słychać dźwięki – zwłaszcza na początku – które bardzo odbiegają od całości. Troszkę, ale tylko troszkę, skojarzyło mi się z elektrycznymi melodiami. Moim zdaniem to jest dobry start, co później jeszcze dobitniej ukazuje to Początek. Chwilami ta kompozycja kojarzyła mi się z soundtrackiem do jednej z wielu części gry komputerowej, Silent Hill.

Smutek

Choć większość płyty jest okraszona zadumą i melancholią, nie zabrakło też smutnych aspektów. Wzruszająca jest dość długa solówka trąbki w utworze Szepty – aczkolwiek nie zabrakło również poważności, która może sprawić gęsią skórkę u słuchacza. Nie da się przejść obojętnie, gdy zaczyna lecieć Na Twoje dobranoc, Tato. Czasem nie są potrzebne słowa, wystarczy muzyka, aby opisać swe uczucia… Tak jest w tym przypadku.
W pewnym wywiadzie z Danielem Grupą była wzmianka o komentarzach internautów, którzy zaczęli się bać własnego domu i ogrodu po odsłuchaniu – oraz obejrzeniu teledysku – Burzy. Ja jeszcze się nie boję. Natomiast lekki niepokój, po zapoznaniu się z Burzą, może nastąpić u słuchacza i jest to jak najbardziej zrozumiałe. Aczkolwiek nie uważam to za coś negatywnego. Na dodatek kwartet smyczkowy, ze swoim tempem grania, zrobił naprawdę kapitalną robotę. Jako ciekawostkę dodam, iż jest to Kwartet Con Affetto, czyli  Angelina KierońskaKarolina Bartczyszyn-PołudniakKarolina Stasiowska i Anna Podkościelna-Cyz.

Jedyny duet

Na płycie Zanim nadejdzie noc znajduje się jedyny – śpiewany – utwór z warstwą tekstową. Chodzi o Moją modlitwę zaśpiewaną przez Renatę Przemyk. Choć kwartet smyczkowy w tym numerze jest poważny, to jednak gra fortepianu uspokaja pozostałe instrumenty. Chciałabym jednak skupić się na tekście, który jest niezwykle przepełniony… powagą, smutkiem, przygnębieniem? Trudno jest mi to jednoznacznie stwierdzić, lecz myślę, iż każdy słuchający dostanie przebłysków w głowie, które zawierały nieprzyjemne, a nawet dołujące, wspomnienia pewnych wydarzeń w jego życiu osobistym. Dlaczego osobistym? Ponieważ ten utwór właśnie taki jest. Bardzo bym chciała, aby to był kolejny singiel i kto wie, może tak się stanie?

Podsumowanie

Zakochałam się totalnie w albumie Zanim nadejdzie noc Daniela Grupy. Na ten moment, zajmuje pierwsze miejsce w mojej – póki co wyimaginowanej – liście najlepszych płyt 2021 roku. Krążek Zanim nadejdzie noc nie jest taki prosty, gdyż wymaga dokładnej uwagi i skupienia przez ponad trzydzieści minut. Wierzcie mi, naprawdę warto. Odpowiem również na postawione pytanie z pierwszego akapitu – tak, ma wielką szansę na odniesienie sukcesu.
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments