Łukasz Jarosz jest jednym z założycieli zespołu muzycznego Baza Ludzi Żywych. Porozmawialiśmy o formacji i płycie.
Wraz z Maciejem Pałką założyłeś zespół Baza Ludzi Żywych. Jak narodził się ten pomysł?
Maciek jest synem Mateusza, z którym gram w moim drugim zespole Chaotic Splutter. Maciek jest bardzo uzdolnionym chłopakiem – swoją przygodę z muzyką zaczynał od grania na perkusji, potem sięgnął po gitarę. Ojciec zaczął go jako młodego chłopaka przywozić do mnie i zaczynaliśmy sobie improwizować, jeszcze nawet nie wiedząc wtedy o tym, że może coś z tego poważnego wyniknąć. Po wielu takich spotkaniach doszliśmy do wniosku, że może warto byłoby podejść do tego naszego muzykowania poważniej. Zacząłem pisać teksty, zaczęliśmy komponować. Tak ostatecznie powstał zarys płyty, która szlifowana była jeszcze podczas nagrań w studio. Zdaję sobie sprawę, że wyglądam dziwnie przy pozostałych członkach zespołu, którzy chodzą jeszcze do ogólniaka i mógłbym być ich ojcem, ale łączy nas muzyka, podobna wrażliwość, chęć tworzenia, wyrażania siebie. Poza tym w miejscu, gdzie mieszkam jest mało ludzi w moim wieku, którzy chcieliby realizować się muzycznie, porwał ich wir życia, codzienności; a dla mnie właśnie prawdziwym życiem jest bycie twórcą, zostawianie po sobie śladów.
A skąd się wzięła nazwa formacji?
Wiele lat temu czytałem książkę Marka Hłaski Następny do raju, potem obejrzałem film na podstawie tej powieści. Nazwa zespołu jest w pewnym stopniu zaczerpnięta z tytułu filmu Baza Ludzi Umarłych, zmieniłem tylko ostatnie słowo, bo żyjemy, chcemy żyć, chcemy grać. Chciałbym, żeby w nazwie zawierała się chęć tworzenia, witalność, zachwyt życiem i tworzeniem.
Jaką muzykę gracie? Co, za sprawą tekstów utworów, chcecie przekazać słuchaczom?
Nie chcemy się ograniczać i tworzyć w jakiejś jednej konwencji; gramy to, co nam w duszy gra. Zatem wydaje mi się, że można znaleźć u nas i elementy punka, zimnej fali, ogólnie pojętej muzyki alternatywnej, choć może i czasem zbliżamy się również do klasycznej piosenki rockowej, gdzie ważny jest przekaz, tekst, myśl. Dużą uwagę przywiązuję do pisanych przeze mnie tekstów, bo chcę, by utwór był o czymś, choć może czasem tekst jest wieloznaczny, symboliczny i na swój sposób poetycki, co wiąże się pewnie z tym, że od wielu lat piszę też wiersze. Nie mamy jakiegoś konkretnego przekazu – niech każdy interpretuje tekst na własny sposób. Na pewno słowa, które piszę, chciałbym, żeby tak było, odwołują się do spraw duchowych: przemijający czas, śmierć, miłość, wyobcowanie człowieka, jego miejsce społeczeństwie, kulturze, przyrodzie. Świat wewnętrzny człowieka, wspomnienia, pamięć, jednostka na tle społecznym, indywidualność i zbiorowość, ale też prywatność i intymność przeżyć w kontakcie ze światem.
Baza Ludzi Żywych powstała tak naprawdę w okresie pandemii. Czy był to trudny, w waszym przypadku, start?
Myślę, że nie. Pandemia w żadnym sposób nie spowodowała, że przestaliśmy grać, myśleć o przyszłości zespołu. Zresztą płyta tak na poważnie powstawała potem, materiał klarował się później, a brzmienie albumu dopiero ostatecznie w studiu.
W tym roku wydaliście płytę o tym samym tytule. O czym ona opowiada?
Jak już wspomniałem wcześniej: płyta porusza sprawy odwieczne i uniwersalne – miejsce człowieka na ziemi, w społeczeństwie, upływ czasu, przemijanie, miłość do świata i kontakty jednostki ze światem, przyrodą, naturą, a także, a może przede wszystkim ze sobą samym. Niektóre utwory, to taka próba spojrzenia w głąb siebie i zachęta, zaproszenie, by taką pracę wykonał również słuchacz, odbiorca. Na pewno każdy utwór ma swoją historię, swoją opowieść, którą chcę przekazać, ale staram się, by tekst był wieloznaczny, symboliczny, na tyle uniwersalny, by każdy mógł się w nim odnaleźć, przyłożyć ostrze, dłoń utworu do własnego ciała, skóry, do własnych osobistych przeżyć, uczuć.
Opowiedz, proszę, co nieco o singlach. Planujecie wydać jeszcze jeden numer promocyjny?
W studiu nagraliśmy około półtora godziny materiału. Jednak chcieliśmy, by album nie był za długi, by był zwięzły, zgrabny. Dlatego część muzyki znalazła się na debiutanckiej płycie, część na singlu. Singiel zawiera lekko zmienione wersje kompozycji Grawitacja i Baza Ludzi Żywych (ten bez altówki, którą słyszymy na płycie), a także premierowe utwory – na przykład cover utworu Boba Marleya Redemption Song w moim przekładzie. To chyba pierwsze i jedyne dotychczas tłumaczenie tego utworu na język polski. Tekst Marleya był raczej inspiracją, nie jest to dokładne tłumaczenie, choć myśl i przekaz oryginału mam nadzieję, został zachowany. Zawsze chciałem to zaśpiewać po polsku, więc sobie „przetłumaczyłem”.
A jak wygląda wasza sytuacja koncertowa?
Zagraliśmy już kilka koncertów promujących nasz debiut. Do końca roku mamy zaplanowane jeszcze kilka występów w Krakowie, Opolu, Częstochowie, Brzegu. Wszystkie informacje dotyczące naszego grania na żywo dostępne są na bieżąco na naszym facebookowym profilu. Zatem zapraszam na nasze koncerty! Póki my żyjemy! Póki żyje Baza Ludzi Żywych!