Caroline Jop: Jestem ogromnie dumna z mojej pracy [wywiad]

0
431
Caroline Jop: Jestem ogromnie
fot. materiały prasowe

Caroline Jop to młoda, pochodząca z Warszawy wokalistka. Niedawno zadebiutowała albumem Venstrem. W wywiadzie dla Kulturalnych Mediów opowiedziała o swojej twórczości, motywacji do działania i… kotach. Ale nie tylko. Zapraszam!

Jak się zaczęła Twoja przygoda z muzyką? Zawsze chciałaś śpiewać?

Miewałam chwile zwątpienia, czy to na pewno ta droga, czy jestem wystarczająco dobra, żeby robić to zawodowo. Ale z tyłu głowy od zawsze wiedziałam, że chcę śpiewać.

Jacy artyści Cię inspirują?

Jeśli chodzi o technikę śpiewania i wokal jako narzędzie, moim guru zawsze była i będzie Whitney Houston – nikt jej nie przebije. Natomiast jestem także ogromną fanką Billie Eilish i jej wyrazu artystycznego. Jest bardzo subtelna w tym, co robi, a jednak jej muzyka budzi ogromne emocje. Niesamowite.

Dlaczego występujesz jako Caroline, a nie Karolina?

Już za chwilkę zaczynam studia w Nowym Jorku, więc uznałam, że łatwiej będzie mi występować pod angielską odmianą mojego imienia.

Śpiewasz i po polsku, i po angielsku. W którym języku wolisz śpiewać?

Uwielbiam śpiewać i po polsku, i po angielsku – ciężko tu wybrać. Choć łatwiej pisze mi się po angielsku, uważam, że język polski jest bardzo śpiewny i melodyjny. Bardzo się od siebie różnią w brzmieniu, co sprawia, że wybór jest jeszcze trudniejszy :).

Twój singiel Niewidzialna został zainspirowany monologiem Mai Ostaszewskiej z filmu Nieznajomi. Jakie filmy Cię interesują? Jaki gatunek?

Przeróżne! Lubię filmy z przekazem, które coś we mnie poruszą, nie znoszę wychodzić z kiną myśląc, że tylko straciłam czas. Jestem ogromną fanką Króla Lwa – jak byłam mała, zawsze płakałam jak histeryczka, kiedy Mufasa umierał. Gdy wyszła jego unowocześniona wersja do kin, od razu wybrałyśmy się z mamą go obejrzeć. Byłam absolutnie jedynym „dzieckiem”, które płakało podczas seansu. Takie filmy właśnie lubię.

A wracając do muzyki – jak rozpoczęła się Twoja współpraca z Delphy Records? Jak Wam się pracuje?

Delphy znalazłam w internecie! Od razu do nich zadzwoniłam i umówiłam się na spotkanie, bo marzyłam o napisaniu własnej piosenki. Było mi to również potrzebne do aplikacji na studia – posiadanie jakiegoś autorskiego materiału. I od tego się zaczęło. Pracowało mi się z nimi świetnie, więc wpadłam na pomysł wydania całego albumu. I znów się nie zawiodłam, bo wspólnie zrobiliśmy coś pięknego, z czego wszyscy możemy być tylko dumni.

Twój utwór kwiaty znalazł się na playliście EQUAL, promowanej na samym Times Square. Dodatkowo, o każdym Twoim singlu jest głośno, a o Tobie mówi się jako o „muzycznym objawieniu roku”. Spodziewałaś się takiego sukcesu – jeszcze przed premierą płyty?

Totalnie się tego nie spodziewałam, choć bardzo mi na tym zależało! Jestem ogromnie dumna z mojej pracy i bardzo się cieszę, że ten album ujrzał światło dzienne. Myślę, że to dopiero początek moich muzycznych kreacji i niebawem na pewno pojawią się jakieś nowości!

Czy jako debiutująca artystka masz poczucie presji? Jest wielu twórców na naszej rodzimej scenie – masz wrażenie, że musisz się czymś wykazać, bardziej postarać, bo konkurencja jest bardzo duża?

Czasem rzeczywiście odczuwam sporą presję, bo rynek muzyczny ciągle się rozwija i odkrywa mnóstwo nowych artystów. Ale jestem też zdania, że dobra muzyka, która poza świetnym brzmieniem niesie za sobą także jakieś mądre przesłanie, sama się obroni. Oczywiście, trzeba się trochę napracować, żeby trafiła ona do jak największej ilości słuchaczy i to jest właśnie najtrudniejsze, ale nie niemożliwe!

W sierpniu wylatujesz do Stanów na studia z wokalu jazzowego. Czy planujesz podbić również tamtejszą scenę czy na razie w planach masz polski rynek?

Zobaczymy, co czas pokaże 🙂 Na ten moment mam w planach głównie polski rynek, ale kto wie…

Oprócz śpiewania, działasz na rzecz czworonogów – kotów. Skąd Twoja miłość do tych zwierząt?

Odkąd sama mam tego zwierzaka w domu, totalnie się w nich zakochałam. Mój kot jest moim najlepszym przyjacielem, moim małym dzieckiem. Jest przewspaniały! Mimo tego, co się o nich mówi, koty są niezwykle przyjacielskie, są cudownymi kompanami i świetnie rozumieją się z człowiekiem.

Jak zaczęła się Twoja współpraca z Fundacją Viva?

Wspólnie z Delphy skontaktowaliśmy się z Vivą oraz z innymi kocimi schroniskami, i zaproponowaliśmy, że mogłabym przyjeżdżać do kotków co kilka tygodni, spędzić z nimi trochę czasu i przede wszystkim wstawić je na swoje media społecznościowe, aby znalazły nowy dom. Mimo tego, że rzadko kiedy ktoś się zgłasza do adopcji, uważam, że warto odwiedzać takie miejsca, nawet po to, żeby pogłaskać te zwierzęta i poświęcić im trochę czasu. Pracownicy schronisk mają mnóstwo obowiązków związanych z opieką nad zwierzakami i często nie mają wystarczająco dużo czasu, żeby każdemu kotu z osobna poświecić się w pełni, wtedy wkraczamy my – wszyscy Ci, którzy mają chęć choć na chwile przyjechać i pobyć z kotami, pobawić się z nimi. To dla nich bardzo ważne.

O piosence my dear m. powiedziałaś, że „powstał w momencie, w którym nie miałaś absolutnie żadnej motywacji na nic w życiu”. A jak jest teraz? Co jest Twoją motywacją do działania?

Moją motywacją jest chęć dzielenia się moją twórczością z innymi. Chciałabym, aby jak najwięcej osób czerpało przyjemność z mojej muzyki, dlatego wciąż do tego dążę.

Bardzo dziękuję za rozmowę 🙂

To ja dziękuje!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments