Czy Berre podbije europejski rynek muzyczny? Kim jest i jak wyglądała jego ścieżka do popularności?
Berre to artysta, który dopiero zaczyna swoją przygodę na rynku muzycznym. Do tej pory wydał 3 single i nagrał mnóstwo coverów na TikToku, dzięki którym zyskał rozgłos i popularność w Belgii. Teraz ten utalentowany artysta wyrusza na podbój Europy. Jest żywym dowodem na to, że marzenia się spełniają, kiedy najmniej się tego spodziewasz.
Cześć Berre! Jak Ci się podobało w Polsce podczas Twojej ostatniej wizyty?
Niestety nie udało mi się jeszcze niczego zwiedzić, ale zauważyłem, że ludzie są bardzo mili.
Powiedz mi coś o swoich początkach. Skąd wzięła się u Ciebie pasja do muzyki?
Zacząłem śpiewać w wieku 12 lat, ale ograniczało się to do mojego pokoju lub czasami do moich najbliższych przyjaciół. Nigdy nie brałem pod uwagę, by robić to zawodowo. Bardzo lubię śpiewać, a w wieku 13 lat zacząłem uczyć się gry na gitarze. Niestety porzuciłem to po roku i skupiłem się jedynie na moich umiejętnościach wokalnych. Podczas lockdownu strasznie się nudziłem i założyłem sobie TikToka. Mój znajomy zasugerował, że powinienem udostępnić tam filmik, na którym śpiewam. Wcześniej dodawałem tylko reele na Instagramie, ale widzieli je jedynie moja rodzina i znajomi.
Jaki był Twój cel w zakładaniu TikToka? Chciałeś zostać zauważony przez ludzi i wytwórnie płytowe?
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Widziałem, jak ludzie dodawali TikToki, na których śpiewali covery i też zacząłem to robić. Pewnego dnia dostałem maila od kogoś z Universal Music i pamiętam, że powiedziałem o tym mamie, a ona stwierdziła, że to pewnie jakiś oszust. Nie wierzyła, że można kogoś odkryć na TikToku. Jeżeli chodzi o główny cel, dla którego założyłem tam konto, to walka z nudą podczas lockdownu.
Jak już zacząłeś dodawać te swoje TikToki, jak długo zajęło Ci, aż jeden z nich stał się pierwszym wiralem?
Na samym początku moje filmiki zyskiwały po tysiąc odtworzeń, co i tak jest już dużą liczbą. Potem te liczby zaczęły trochę rosnąć. Pamiętam jeden filmik, na którym zaśpiewałem utwór zespołu Coldplay zatytułowany „Yellow”. Właśnie wtedy mój filmik trafił do ponad 100 000 osób i stał się viralem. Ta liczba ciągle rosła. Postanowiłem dodawać filmiki każdego dnia, by to napędzać.
Jaka była Twoja reakcja na tego maila z Universal Music?
Jak go przeczytałem, to najpierw pomyślałem, że to jakiś żart albo próba oszustwa. W głębi duszy od dziecka marzyłem o byciu artystą i wiedziałem, że ta wiadomość może też być prawdziwa i stać się kluczem do spełnienia moich marzeń. Zaryzykowałem, odpisałem i umówiliśmy się na spotkanie. Trochę się bałem, bo nie wiedziałem, czego się spodziewać. Potem podpisałem kontakt i wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Czy są jacyś artyści, którymi się inspirujesz?
Najbardziej imponują mi Lewis Capaldi i Dermot Kennedy, ale także Dean Lewis, którego spotkałem kilka tygodni temu.
Twój najnowszy singiel, Better Off Alone, został wydany jakiś czas temu. Czy możesz opowiedzieć, o czym jest ten utwór?
Jak tworzę piosenki to próbuję myśleć o danej sytuacji. Ten utwór opowiada o uczuciu, kiedy zdajesz sobie sprawę, że związek, w którym jesteś, nie odpowiada ci. Widzisz jak ta druga osoba się zmieniła, jak się zachowuje wobec ciebie, jak do ciebie mówi. Gdy pisałem ten kawałek, byłem właśnie na takim etapie związku. Chociaż wiedziałem, że koniec jest bliski, nie chciałem usłyszeć, że lepiej tej osobie będzie beze mnie.
Czyli piszesz piosenki w oparciu o własne doświadczenia?
Tak było w przypadku „Better Off Alone” i „Say My Name”. Chciałem ubrać te uczucia w takie słowa, by każdy, kto jest w podobnej sytuacji, mógł się z tymi piosenkami utożsamić. Uważam, że to bardzo ważne dla artysty, by czuć pewną więź z utworem, który wykonuje.
Jak wygląda u Ciebie proces tworzenia piosenek?
Często nagrywam coś na telefonie. Mam na nim już 1028 nagrań głosowych. Czasami są to 5-sekundowe urywki z nutami, które mi wpadną w ucho, czy sekwencją akordową. To całkiem zabawne jak już skończysz nagrywać cały utwór w studiu i wracasz do tych początkowych urywków i przypominasz sobie, od czego się zaczęło.
Co dalej? Jakie masz plany w niedalekiej przyszłości? Nagrywasz album czy skupiasz się na pojedynczych singlach?
Na ten moment nagrywam single. Oczywiście marzeniem każdego artysty jest wydanie albumu i powoli do tego dążę, aczkolwiek zobaczymy, kiedy przyjdzie na to czas.
Jeśli pomyślisz o swoim wymarzonym debiutanckim albumie, kogo chciałbyś zaprosić do wspólnej piosenki?
Jak już wspominałem, moimi idolami są Lewis Capaldi i Dermot Kennedy, więc świetnie byłoby móc z nimi coś nagrać.
Wasze głosy i style muzyczne są dosyć podobne.
Tak. Jakbym miał możliwość zaprosić kogoś, kto robi całkowicie inną muzykę, to byłaby to Billie Eilish. Jej głos jest zupełnie odmienny od mojego. Jest delikatny, co byłoby przeciwieństwem mojego.
Co chciałbyś osiągnąć w życiu? Czy masz jakiś konkretny wymarzony cel?
Najbardziej chciałbym móc ciągle tworzyć. Moja pierwsza piosenka została wydana 6 miesięcy temu. Od tamtej pory mogę podróżować i śpiewać dla ludzi z różnych stron świata. Jest to niesamowite uczucie. Niestety z tą radością idzie też pewna obawa, że kiedyś to się skończy. Moim celem jest to, by móc nadal tworzyć nową muzykę za 20, 30 lat.
Nie masz profesjonalnego przygotowania do występów na żywo. Kiedy nagrywałeś TikToki, nikt na Ciebie nie patrzył. Jak odnajdujesz się teraz, gdy występujesz przed wieloma ludźmi, którzy Cię osobiście nie znają?
To zależy od rodzaju koncertu. Mój pierwszy występ był przed około 40 000 osobami. Był też transmitowany przez największą telewizję w Belgii. Okropnie się stresowałem, bo nigdy wcześniej tego nie robiłem. Później miałem kilka kolejnych koncertów i z czasem zacząłem czuć się komfortowo na scenie. To nie jest zależne od jakiegoś przygotowania czy doświadczenia. Myślę, że to kwestia odwagi i dobrej publiczności.
