Zbliża się koniec roku, dlatego to doskonały moment na podsumowania roku – również te muzyczne. Przed Wami 3 najlepsze rockowe i metalowe płyty 2021 roku!
TPR – Death By Rock’n’Roll
Powrót The Pretty Reckless po niemal 5 latach okazał się być niezwykle udanym. Taylor w tekstach poruszyła temat depresji, w którą popadła po śmierci Chrisa Cornella i Kato Khandwali. Dodatkowo, temu ostatniemu poświęciła 3 piosenki: tytułowy singiel, Rock And Roll Heaven i Harley Darling. Muzycznie album trzyma bardzo wysoki poziom – nie jest zrobiona na jedno kopyto, a zespół tradycyjnie czerpie z dorobku kapel pokroju Soundgarden lub Pearl Jam. Słuchając tej płyty, nawet po tylu miesiącach, momentami mam łzy w oczach, a takie numery jak 25 czy Got So High ściskają mnie za serce! Fantastyczna płyta!
BFMV – Bullet For My Valentine
Po Gravity, które niezbyt mi podeszło, chłopaki zaprezentowali album, którego mogę słuchać na pętli godzinami! Z jednej strony ten album jest ciężki za sprawą chociażby singla Knives lub utworu Bastards, a z drugiej – melodyjny, ze względu na Can’t Escape The Waves i Rainbow Veins. Do tego mamy pazura, energię i niezwykłą przyjemność słuchania! Genialny album!
Lilith Czar – Created From Filth And Dust
Mój stosunek do twórczości Juliet Simms (bo tak naprawdę nazywa się Lilith Czar) był mieszany. Lubiłam niektóre jej piosenki, ale nie przepadałam zbytnio za jej muzyką. To się zmieniło po premierze Created From Filth And Dust. Feministyczne hymny, trafiające w ucho kawałki, rockowy pazur i różnorodne brzmienia… Ta płyta zdecydowanie zasługuje na miano najlepszej płyty 2021 roku!
Muzyczne podsumowanie 2021 roku
Ten rok pod kątem płyt rockowych i metalowych był dla mnie mniej udany niż 2020. Pomimo nowych wydawnictw od takich fantastycznych zespołów, jak Jinjer (Wallflowers) lub Trivium (In The Court Of The Dragon), większość recenzowanych przeze mnie albumów w tym roku miało ocenę 7 lub 8 punktów na 10. Wiele z nich posłuchałam przez chwilę, a później zostawiłam. Niektóre płyty okazały się rozczarowaniami – na przykład The Phantom Tomorrow od Black Veil Brides. Poprzedni rok bardziej obfitował w wydawnictwa, które zasługiwały – i dalej zasługują – na pełną dychę – Vane (The Nightmare), Dynazty (The Dark Delight) lub Amaranthe (Manifest). Jednak, mimo wszystko, nie jest to zły muzycznie rok. The Pretty Reckless lub Bullet For My Valentine sprawili, że można go zaliczyć do udanych. Zobaczymy, jaki będzie 2022 – zwłaszcza, że zapowiedziane są nowości do bardzo dobrych kapel: Korn, Skillet i nie tylko…