Wszystko co dobre szybko się kończy – mówi stare porzekadło. Festiwalowy czas minął jak z bicza strzelił, ale jednocześnie atrakcyjnie. Ostatni dzień OFF-a upłynął pod znakiem świetnych koncertów, ważnych debat i… dość łaskawej pogody (mimo fatalnych zapowiedzi).
Choć niedzielne niebo nad głowami festiwalowiczów nie napawało optymizmem, program OFF Festivalu tego dnia obfitował w występy artystów, którzy zaprezentowali się nie tylko po raz pierwszy na OFF’ie, ale w Polsce w ogóle.
Tylko Ona i scena
Zacznijmy jednak od jednego z najgorętszych nazwisk polskiej sceny muzycznej. Hania Rani to artystka kompletna. Ta utalentowana pianistka, kompozytorka, aranżerka i wokalistka oczarowała katowicką publiczność. Skupienie na twarzach publiczności i prawdziwe wsłuchiwanie się w płynące ze sceny dźwięki wytworzyły aurę wrażliwości, którą dało się wyczuć. Był to jedyny występ artystki podczas letnich festiwali w Polsce.
Czarujący głos
Kolejnym występem wartym uwagi był koncert Tamino (jak o nim mówią – „belgijski Jeff Buckley”). Za sprawą wyjątkowego głosu i fantastycznej muzyki urzekł on zgromadzoną przed sceną publikę. Ta wydawała się być w totalnie innym świecie. Po wykonaniu pierwszych utworów Tamino przyznał, że z uwagi na śmierć bliskiej mu osoby jest pogubiony i smutny – publiczność doskonale to zrozumiała. Występ do końca pozostał magiczny i wyjątkowy. Trzeba tu zaznaczyć, że wśród wspaniałych muzyków towarzyszących mu na scenie znalazł się basista Radiohead, Colin Greenwood.
Niekończące się lata 90.
Jakże odmiennym w swojej aurze był występ australijskiej grupy Confidence Man. Zespół, odbierany jako jedno z najciekawszych zjawisk na scenie muzyki tanecznej. Od pierwszych chwil porwał uczestników do wspaniałej zabawy. Oryginalne choreografie taneczne, stroje, odważne ruchy i wspaniały kontakt z publicznością sprawiły, że zgromadzona przed Sceną Główną Perlage publika oszalała.
Kropka nad i
Na finał swoją nową, pierwszą od 2020 roku, płytę zagrał w Katowicach również King Krule. To jeden z najciekawszych współczesnych głosów i muzyków. Wśród swoich fanów ma i Franka Oceana, i Beyoncé. Pojawiła się opinia, że był to „bardzo ładnie zbalansowany, klimatyczny występ. Chwytał uwagę i interesował muzycznie, a jednocześnie miło otulał na odchodne”.
Na zakończenie
Stali bywalcy festiwalu na pewno zauważyli, iż tegoroczny OFF – mimo „treściwego” line-up’u w ogólnej formule był nieco skromniejszy. Zapewne parę rzeczy dałoby się poprawić (jak choćby połacie błota, lepsze wyciszenie Kawiarni Literackiej (zbyt głośne dźwięki z poszczególnych scen nieco przeszkadzały w odbiorze prezentowanych w Kawiarni treści) czy dostęp do twórczości poszczególnych artystów występujących w ramach festiwalu). Dało się także zauważyć spadek odwiedzających tegoroczne wydarzenie. Czy przyczyna słabszej frekwencji tkwi w sytuacji gospodarczej kraju czy może w „klęsce festiwalowego urodzaju”? Zapewne tym zagadnieniem dogłębniej będą się musieli zająć organizatorzy OFF’a. Czy sytuacja związana z głośnym odwołaniem tegorocznego FEST Festivalu będzie mogła mieć wpływ na przyszłoroczne festiwalowe wybory uczestników (i kupno biletów)? Zobaczymy za rok. Tymczasem można rzec, że tegoroczny OFF mimo wszystko należał do udanych, a stali bywalcy wydarzenia pewnie i tak już rezerwują pierwszy weekend sierpnia 2024 roku. Zatem – do zobaczenia!