Życie seksualne kanibali, czyli o mieszkaniu na Pacyfiku [recenzja]

0
666

Kiedy zobaczyłam Życie seksualne kanibali jako nowość wydawniczą, chciałam ją przeczytać, kierując się samym tytułem. Jest chwytliwy, fajnie brzmi i jest o czymś w rodzaju tabu. Zupełnie nie zwróciłam uwagi na podtytuł Dwa lata na Pacyfiku, nie przeczytałam także skrótu fabuły. Wzięłam tę książkę w ciemno. 

Dwa lata na Pacyfiku

J. Maarten Troost to Holender, a właściwie holendersko-amerykański pisarz, podróżnik i eseista. Urodzony w 1969 roku pisarz jest autorem bestsellerowej trylogii, w skład której wchodzą: Życie seksualne kanibali (The Sex Lives of Cannibals), Getting Stones with Savages oraz Headhunters on my Doorstep.

Sięgając po tę książkę – jak już wcześniej napisałam – nie miałam pojęcia, z czym będę miała do czynienia. Zaczynając lekturę, miałam wrażenie, że tytuł będzie oddawał treść. Niestety (albo stety) tak nie było. Poznajemy młodego Maartena, który kończąc edukację w Waszyngtonie, wraz ze swoją dziewczyną Sylvią nie ma pomysłu na życie. Szukają pracy, imają się naprawdę różnych zajęć (choć Maarten nie jest zwolennikiem jakichkolwiek obowiązków i najchętniej nic by w życiu nie robił). Dziewczyna w końcu dostaje propozycję pracy na małej wyspie, Tarawie, gdzieś pośrodku Pacyfiku. Podróż, kusząca z początku malowniczym krajobrazem atolu pośród raf koralowych i błękitnego morza, zmienia się w mały koszmar. Oboje są zaskoczeni biedą i prymitywizmem miejscowej ludności. Powoli, acz całkiem sprawnie, zaczynają się przyzwyczajać do klimatu i tradycji.

Zdziwienie raz po raz

Życie seksualne kanibali to wcale nie książka o jakimkolwiek seksie. To książka o tym, jak trudno przystosować się do prostoty życia, która występuje na Kiribati czy innych okolicznych wyspach atolu. Powieść ta odkrywa przed czytelnikiem nie tylko błękitne laguny, delfiny pływające z ludźmi i przepięknie czyste, lśniące morze, ale także brud, smród i ubóstwo społeczeństwa, które nie ma porządnego połączenia ze światem Zachodu.

Język Holendra jest stosunkowo prosty i zrozumiały. Nie jest jednak prymitywny. Autor potrafi zaciekawić czytelnika, przedstawiając nawet najgorsze sceny z pewną dozą dystansu i humoru.

Choć osobiście za literaturą podróżniczą do końca nie przepadam, to Życie seksualne kanibali pochłonęło mnie całkowicie. Troost stara się nie tylko opowiedzieć historię podróżniczą, ale także układa wszystko w całkiem dobrą fabułę. Nie tylko historia głównego bohatera wciąga, także te pomniejsze wątki są napisane z przytupem, który jednak nie przygniata głównej opowieści.

Akcja dzieje się szybko; nawet nie wiemy, jak szybko zmienia się czas. Wydaje mi się, choć może to moje osobiste odczucie, że skoro na Pacyfiku czasu się za bardzo nie liczy, to w fabule też jest niepotrzebny. Jest to kolejny aspekt, który przekonywał mnie do lektury wraz z rozwojem wydarzeń.

Polecić czy nie polecić – oto jest pytanie

Jeśli spodziewacie się fajerwerków w stylu Greya, tylko że wśród kanibali, to nie sięgajcie po tę książkę. Jeśli zaś macie ochotę na szybką lekturę, która nie jest zbyt ciężka, to będzie to idealna pozycja na długi weekend. Czyta się ją prędko i wciąga jak mało która. Ja zdecydowanie polecam!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments