Od chłopca do kobiety… „Trans. Wyznania anarchistki, która zdradziła punk rocka” Laury Jane Grace [recenzja]

0
330
Trans. Wyznania anarchistki, która zdradziła punk rocka

Jakie to uczucie, kiedy rodzisz się nie w tym ciele, w którym chciałbyś? Jak to jest szukać swojej tożsamości? I wreszcie musieć o nią zawalczyć? Zapytaj Laurę Jane Grace – transpłciową wokalistkę, gitarzystkę i założycielkę zespołu Against Me! oraz artystkę solową…

Po książkę Trans. Wyznania anarchistki, która zdradziła punk rocka, czyli po historię Laury Jane Grace sięgnęłam z kilku powodów. Jednym z nich jest moja, znana czytelnikom KM, miłość do ciężkich brzmień. Drugim – zwykła ciekawość. Interesowała mnie historia Laury. Słyszałam o niej, ale chciałam wiedzieć o niej więcej. A czy istnieje lepsze źródło informacji na temat kogoś niż książka o tej osobie? I to napisana z perspektywy zainteresowanej/zainteresowanego? Raczej nie… 

O seksualności w języku

Rzecz jasna, kluczowe w tej historii jest to, że Laura jest osobą transpłciową. Nie bez powodu już na samym początku mamy wstęp od tłumacza Rafała Lisowskiego. Wprowadza nas on w kwestie specyfiki języka polskiego i angielskiego oraz kwestii zaimków. Żyjemy w czasach, w których zaimki i kwestie seksualności są istotne. Ważny jest też punkt widzenia autorki oraz to, jak odda go tłumacz. Doświadczeni czytelnicy na pewno wiedzą, że słabe tłumaczenie jest w stanie zniszczyć nawet najlepszą książkę… Ten wstęp od tłumacza dodatkowo wyjaśnia, dlaczego narracja jest prowadzona tak, a nie inaczej – czyli tak, że rodzaje mieszają się ze sobą. Czasami jest to rodzaj żeński – „spędziłam”, „byłam”, „chodziłam”, „wiedziałam”, natomiast gdzie indziej mamy czasowniki w rodzaju męskim – „będę wpatrywał”, „śmiałem się”… Może być to czasami wybijające z czytania, jednak nie powiedziałabym, żeby mi przeszkadzało w lekturze. W końcu Trans ma wiele zalet, o czym za chwilę powiem…

Myślę, że ten wstęp był potrzebny do zrozumienia pewnych kwestii. Sama Grace jasno nakreśla, jak czuła się z tym, że urodziła się chłopcem, a chciała być kobietą. Jeśli ktoś nie do końca rozumie, czym jest dysforia i dlaczego tyle się obecnie mówi o prawach osób LGBTQ+, bardzo skorzysta na lekturze tej książki – wiele rzeczy może się rozjaśnić po przeczytaniu słów Grace…

Życie anarchistki

Po wstępie rozpoczyna się wędrówka czytelnika po kartach historii artystki. A raczej – najpierw artysty, a następnie artystki. Trans jest „podzielony” na trzy części. Jedna z nich jest ciągłym tekstem pisanym z perspektywy Thomasa/Laury. Druga – to wpisy z pamiętnika Grace. Z kolei trzecia to epilog, pisany przez Laurę w 2016 roku (wtedy Trans został wydany w oryginale). Poznajemy Laurę, kiedy jako Thomas James Gabel w wieku 5 lat widzi Madonnę w telewizji i postanawia być jak ona. Gdy jako mały chłopiec bawi się lalkami z koleżanką z sąsiedztwa i po raz pierwszy dowiaduje się, że „mali chłopcy nie bawią się lalkami jak małe dziewczynki”. Poznajemy jego pierwsze doświadczenia z muzyką – najpierw jako fan hair metalu lat 80. i uczestnik konkursu talentów w kościele, a lata później lider punk rockowego zespołu. Dowiadujemy się o rodzinie chłopca, którego ojciec był żołnierzem i o tym, jak wyglądały relacje Thomasa z kobietami, rówieśnikami, rodziną…Jak próbował walczyć z pragnieniem bycia kobietą i wreszcie o tym, jak postanowił przejść terapię hormonalną i zostać kobietą – Laurą. 

Jak oceniam Trans…?

Bardzo mi się ta książka podobała. Zawsze mnie fascynuje, jak to się stało, że ktoś – muzyk, pisarz, ktokolwiek, kto robi coś kreatywnego lub ważnego – poszedł taką, a nie inną drogą. Uwielbiam historie buntowników, którzy mają za nic system, którzy chcą podążać swoją ścieżką, nie trzymać się jakichś utartych schematów. Dlatego bardzo utożsamiałam się z Laurą, właściwie od pierwszych stron. Bardzo chciałam wiedzieć, co doprowadziło ją do miejsca, w którym jest teraz. Samo śledzenie lat 80. i 90., zwłaszcza od tej muzycznej strony, było bardzo ciekawe – chociażby z tego powodu warto przeczytać tę książkę!

Inną zaletą tej książki jest fakt, że historia Laury może być bardzo inspirująca. Nie tylko dla muzyków, ale generalnie – dla osób, które chcą coś tworzyć. Jeszcze jako Thomas artystka była uparta, niepokorna i wytrwale dążyła do postawionego sobie celu. Wiedziała, czego chce i nie bała się po to sięgnąć. Jeżeli ktoś chce coś osiągnąć, powinien inspirować się tą artystką! Niekoniecznie w sensie zatargów z policją czy narkotyków, ale odnośnie stawiania sobie konkretnych celów, uporu i wytrwałości!

Gorąco polecam!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments