Wstrząsająca opowieść o dorastaniu w blasku świateł reflektorów, o spełnianiu marzeń rodziców i życiu w sidłach ciągłego lęku i bezradności. Światowa sensacja i popkulturowy fenomen, o którym mówią wszyscy.
Cieszę się ze moja mama umarła to rozbrajające wspomnienie dziecięcej gwiazdy stacji Nickelodeon. Pisarski debiut Jennette McCurdy, który szybko stał się niesamowicie popularny w Stanach Zjednoczonych. Książka stanowi swoisty zapis fascynującej walki o odnalezienie swojej tożsamości – tak długo tłumionej przez matkę, otoczenie i choroby psychiczne.
O autorce
Jennette McCurdy to amerykańska była aktorka, a także piosenkarka, pisarka i reżyserka. Swoją karierę rozpoczęła w wieku 6 lat, gdy mama po raz pierwszy zabrała ją na casting. Zasłynęła z takich seriali jak iCarly czy Sam i Cat – najbardziej popularnych sitcomów stacji Nickelodeon.
„Kontrowersyjna. Poruszająca. Szczera”
Książkę rozpoczyna scena, w której Jennette i jej bracia stoją w sali szpitalnej przy łóżku ich chorej na raka matki. Pochylają się nad kobietą w śpiączce i na zmianę wypowiadają różne sentencje, mając nadzieję, że szeptane słowa ją wskrzeszą lub wzbudzą w niej jakiekolwiek oznaki życia. Kiedy przychodzi czas na Jennette, dziewczyna wciąga powietrze i pewna, że tą informacją na pewno obudzi matkę, wypowiada: „Mamusiu. Słyszałaś co powiedziałam? Mówię, że bardzo schudłam. Wreszcie zeszłam do czterdziestu kilogramów”.
O czym jest?
McCurdy ze szczegółami opisuje swoją drogę przepełnioną lękami, wstydem i wstrętem do samej siebie. Zaczyna od dzieciństwa i powoli przechodzi przez wszystkie etapy swojego życia, opisując skomplikowaną, wielowarstwową relację z apodyktyczną matką, której marzeniem było, aby jej córka została wielką gwiazdą. Kobieta zmusza więc córkę do wycieńczających psychicznie castingów czy masy zajęć dodatkowych. Popycha ją do głodówek i ostro ogranicza spożywane przez córkę produkty, co wraz z wiekiem przeradza się długoletnią walkę z bulimią. Desperacka miłość, którą mała Jennette darzy swoją matkę sprawia, że dziewczynka robi wszystko, co matka zapragnie, akceptując wszystkie jej wybryki. Praktycznie nie je i waży się pięć razy dziennie. Znosi różne metamorfozy i fakt, że mimo szesnastego roku życia matka dalej upiera się, aby ją kapać. Dzieli się swoimi pamiętnikami, e-mailami i wszystkimi swoimi dochodami.
Książkowy clickbait?
Kolorowa okładka przedstawiającą dawną aktorkę sitcomu Nickelodeon, która z uśmiechem trzyma różową urnę z prochami swojej zmarłej matki, wydaje się być prowokacyjną chęcią wzbudzenia sensacji. Sam tytuł wywołuje w nas dziwne uczucie dyskomfortu, gdyż radość ze śmierci rodzica nie jest powszechnie pochwalana. Wbrew pozorom, książka nie jest błaganiem o litość ani gniewnym wyrzutem skierowanym do oprawcy. Jest szczerym pamiętnikiem pełnym wspomnień, który odziera karierę, show-biznes i Hollywood z tęczowych kolorów. Szokujące świadectwo młodej aktorki, które pokazuje trudną walkę o niezależność, która rozdziera serce i wzrusza do łez, ale też inspiruje i daje do myślenia. Zdecydowanie pozycja warta przeczytania!