Wydawnictwo Egmont zaprezentowało nam kolejny komiks ze świata DC. Tym razem poznajemy kolejną przygodę Legionu Samobójców w komiksie Suicide Squad. Zła krew. Album był jedną z inspiracji do stworzenia filmu Jamesa Gunna, który właśnie można zobaczyć w kinach.
Niezwodny i niezwykle utalentowany scenarzysta Tom Taylor, znany z m.in. X-Men. Czerwoni, DCeased oraz Injustice ponownie połączył siły z rysownikami serii Injustice – Brunem Redondo i Danielem Sampere. Owocem tej współpracy jest szalona podróż w towarzystwie najbardziej śmiercionośnej i najbardziej dysfunkcyjnej drużyny uniwersum DC – Legionu Samobójców. Czy ich kolejne przygody okazały się sukcesem? Czy Suicide Squad. Zła krew wydany przez Egmont wart jest swojej ceny? Zapraszamy do recenzji.
Wprowadzenie fabularne
Mnogość postaci
Jak w każdym grupowym komiksie, także tutaj poznajemy wiele postaci. Pojawiają się ci znani i lubiani – jak Harley Quinn czy Deadshot, ale poznajemy zupełnie nową grupę – Rewolucjonistów, których intencje krystalizują się w raz z kolejnymi stronami komiksu. Liczba nowych bohaterów przytłacza i czasem ciężko zapamiętać ich imiona. Jedni giną, inni się pojawiają. To, co można pochwalić, to różnorodność charakterów. Każdy z nich ma zupełnie inne umiejętności i podejście do życia. Jednak wszystkim przyświeca wspólny cel, który muszą zrealizować przy pomocy Legionu Samobójców. Rewolucjoniści to grupa z dużym potencjałem i mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja poznać ich kolejne przygody.
Gościnne udziały
Podczas intrygi, której jesteśmy świadkami, przewijają się również najpopularniejsi herosi świata DC. W pewnym zeszycie widzimy detektywistyczne umiejętności Batmana, w innym zaś Legionowi pomaga Flash, a pod koniec w dosyć nieoczekiwanej sytuacji pojawia się Superman. Co najważniejsze, udział wymienionej trójki jest uzasadniony, a ich wpływ na rozwój historii. Ikony komiksów DC nie zostały wprowadzone, bo wydawnictwo chciało pomnożyć zyski, ale stało się tak, bo scenarzysta Tom Taylor miał na to pomysł. Takie gościnne udziały szanuję!
O ilustracjach słów kilka
Fabuła to jeden z największych atutów tego komiksu, ale nie można nie pochwalić prac rysownika Bruno Redondo. Te są bardzo klimatyczne i świetnie oddają charaktery postaci i powagę sytuacji. W jego pracach obserwujemy odpowiednią dynamikę. Kiedy trzeba jest krwawo i mrocznie, a gdy trzeba wprowadzić trochę oddechu – grafiki są barwne i radosne. Gołym okiem widać chemię miedzy scenarzystą, a ilustratorem. Bruno doskonale rozumie opowiadaną historię i znakomicie uzupełnia ją obrazami. Po zakończeniu lektury bardzo chętnie powróciłem do przeglądania komiksowych kadrów.
Czysta rozrywka!
Czytając komiks, bawiłem się wybornie! Tom Taylor napisał wspaniałą opowieść, pełną dobrze zarysowanych postaci i nagłych zwrotów akcji. Historia angażuje od samego początku i trzyma w napięciu do ostatnich stron. W komiksie pojawiają się gościnne udziały ikon DC. Podczas przygody Legionu Samobójców zobaczymy Batmana, Flasha i Supermana. Obecność tych superbohaterów jest uzasadniona i dobrze dopasowana fabularnie. Zdecydowanie nie są oni wprowadzeni wyłącznie w celu podbicia sprzedaży komiksów. W albumie były zarówno zabawne momenty, jak również te bardziej wzruszające. Suicide Squad. Zła Krew to emocjonalny roller coaster, który w żadnym momencie nie nuży.