„jestem muzeum pełnym dzieł sztuki
ale zamknąłeś oczy.”
Dzięki wydawnictwu Otwarte miałam okazję zapoznać się z książką, która w świecie literatury wywołała ogromną burzę. Zdania są strasznie podzielone, jedni uważają ją za całkowity banał, a drudzy za całkowite objawienie. Jednakże, jak jest na prawdę?
Na samym początku chciałabym delikatnie zapoznać was z tematem. „Mleko i miód” jest tomikiem krótkich wierszy skierowanych do konkretnej grupy odbiorców, czyli kobiet. Tomik dzieli się na cztery części tematyczne. Możemy określić to jako nawet zbiór krótkich opowiadań poetyckich o miłości, stracie, kobiecości, a nawet gwałcie, co jest raczej tematem tabu.
Nie będę ukrywać, że okładka całkowicie skradła nie tylko moje serce, ale też i innych czytelników. Można bardzo łatwo zaobserwować to na różnych portalach społecznościowych, np. Instagram, gdzie tak zwani „bookstagramowicze” udostępniają swoje autorskie zdjęcia, gdzie głównym bohaterem jest właśnie „Mleko i miód”. Całkowita prostota, która została ukazana, była moim zdaniem absolutnym strzałem w dziesiątkę. Jednakże nie tyle na zewnątrz, ale też i w środku możemy zobaczyć rysunki, które zachwycają swoim minimalizmem.
„gubię części ciebie tak jak gubię rzęsy
nieświadomie i wszędzie.”
Wypada poruszyć jednak główny temat – skąd sensacja? Osoby nie będące zwolennikami dzieła Pani Kaur uważają, że niektóre wiersze są niezwykle banalne i każdy mógłby podobne napisać. Moje pytanie brzmi następująco: Jeśli każdy mógł, to dlaczego nie pojawiły się wcześniej?
Uważam, że książka wręcz ocieka kobiecością i sensualizmem, jest to natomiast podawane w tak małych porcjach, że jest to smaczne do czytania. Moja lektura zajęła około dwóch godzin w aucie i szczerze powiedziawszy bardzo żałuję, że pochłonęłam ją tak szybko. Gdybym wiedziała tak naprawdę, na co się piszę, starałabym się poznawać kolejne wiersze bardziej na spokojnie. Rupi Kaur włączyła we mnie pewną chęć czytania poezji, choć nigdy nie byłam jej zwolenniczką.
Moim zdaniem „Mleko i miód” najbardziej trafi do kobiet, które będą w jakiś sposób związane z tematyką tych krótkich wierszy. Oczywiście nie chcę tutaj odtrącać mężczyzn, którzy też są zainteresowani tą lekturą, lecz od razu dam jedno ostrzeżenie: panowie, niczego tam dla siebie nie znajdziecie. Jedynie co uzyskacie, to wejście w kobiecy umysł. Również odradzam ten tomik młodszym czytelniczkom – na was jeszcze przyjdzie pora.
Przyznam, że Kaur ryzykowała jednak troszkę z wydawaniem „Mleka i miodu”, gdyż tematyka nieszczęśliwej miłości w literaturze staje się już przez niektórych uznawana za formę „kiczu”. Ze swojej strony mogę zagwarantować, że autorka przedstawiła wspomnianą problematykę w bardzo dobrym guście i gorąco polecam zakupienie tej pozycji do swojej biblioteczki.