Łukasz Radecki zaczyna swoją książkę notatką, w której przyznaje, że pierwszy koncept na tą historię zrodził się w jego głowie już dekadę temu. Nie ukrywa, że miał trudności ze znalezieniem złotego środka między wszystkimi elementami powieści. Na początku 2020 roku fani horrorów mogli się w końcu przekonać, czy na Odium warto było czekać.
Emigracja
Przez lekko ponad sto siedemdziesiąt stron Odium będziemy podążać za Nadią, która w ramach programu polsko-rosyjskiego zaczyna pracę na stanowisku nauczycielki w polskiej szkole. Wydaje jej się, że przysłowiowo złapała pana Boga za nogi. W rodzinnym Petropavlowie nic jej nie trzyma, więc nie musi długo zastanawiać się nad wyjazdem do Krępowa. I jak to w horrorach bywa – raj szybko przemienia się w piekło. Dziewczynę zaczną nawiedzać dziwne postaci. Z czasem i mieszkańcy miasta wzbudzą w niej wątpliwości.
Głosy
Łukasz Radecki potrafi świetnie oddać atmosferę małego, dziwacznego miasteczka. Raz bohaterowie są dla siebie aż zbyt mili, a parę kartek później rozdział kończy się tym, że ktoś z przerażającą fascynacją obserwuje Nadię. Ponadto, wszyscy wydają nam się podejrzani. Odium jest jak tykająca bomba – w każdej chwili może wybuchnąć. Przez to czytelnik coraz chętniej przewraca kartki, by dowiedzieć się, o co chodzi.
Wybaczenie
Książka opiera swoją fabułę na relacjach z Rosjanami i na historii, która łączy nas z tym narodem. I to właśnie tło historyczne wywołuje tu najwięcej emocji i najbardziej nas przeraża. Sama świadomość tego, jak okrutni potrafią być ludzie, napawa nas obrzydzeniem. Odium to horror z prawdziwego zdarzenia. Pozostaje w pamięci na dłużej. Dotyka tematu, który dotyczy nas wszystkich. Nienawiść do emigrantów w Polsce ma się niestety bardzo dobrze i powieść Łukasza Radeckiego można interpretować jako ostrzeżenie i lekcję.
Dawne krzywdy
Największą wadą są tu elementy dialogów – są po rosyjsku. Oczywiście tłumaczenie znajduje się na dole strony, ale rozmów jest tu całkiem sporo i ciągłe zerkanie na przypisy, by zaraz doczytać, kto to w ogóle powiedział, jest irytujące. Rozumiem, że autor chciał tym zabiegiem oddać swego rodzaju hołd językowi naszych sąsiadów. Efekt jest niestety moim zdaniem bardzo na minus. Odium nie jest lekturą dla wrażliwych, ale fanom horrorów na pewno przypadnie do gustu. Ma ciekawie poprowadzoną fabułę, nieoczywistych bohaterów i idealnie wyważone elementy grozy.
Warto też wspomnieć, że kupując książkę, jednocześnie wspierało się leczenie chorego chłopca. Łukasz Radecki, jak pisze Phantom Books: “zlecił wpłacenie swojej gaży na konto chłopca”. Piękny gest.
Zachęcamy do zapoznania się z recenzją książki “W cieniu zła”.