Muzyka. Magia. Duchy. Bolesna przeszłość. Poszukiwanie swojego miejsca w świecie. Czyli Rzeka zaklęta.
Jack od 10 lat mieszka na kontynencie. Studiował muzykę, obecnie pracuje na uniwersytecie i tworzy muzykę. Jednak, kiedy dostaje wezwanie, aby zjawić się na wyspie, na której się urodził i na której czuł się niechciany, powraca do domu. Okazuje się, że zaginęły dwie dziewczynki, a winą za to obarczane są duchy, którym mieszkańcy oddają część i próbuję zaskarbić sobie ich łaskawość. Jack swoją muzyką ma udobruchać zjawy, aby oddały dzieci ich rodzinom. Jednak czy aby na pewno to duchy stoją za tymi zaginięciami?
Jak mieszkańcy zareagują na barda, który opuścił ich przed 10 laty? Czy Jack, razem ze swoją dawną nemezis, odnajdzie dziewczynki? Kto odpowiada za zaginięcia? Gdzie ostatecznie pozostanie Jack – na wyspie czy na kontynencie? Czy Adairze uda się zawrzeć pokój z Zachodem? A może próby zawarcia pokoju zakończą się wojną?
Wszystkie wątki Rzeki zaklętej
Rzeka zaklęta jest pełna magii i duchów – głównie za sprawą Sidry i jej roli uzdrowicielki oraz Adairy i Jacka oraz grania muzyki dla duchów. To są główne wątki tej powieści. Oprócz nich, toczy się oczywiście wątek zaginionych dziewczynek oraz wątek relacji między Wschodem a Zachodem. Mnie jednak najbardziej interesowały wątki magii, muzyki oraz relacji między Adairą i Jackiem, Torinem i Sidrą. Kwestie polityczne nie zajmowały mnie za bardzo, mimo iż było ciekawie opisane. Wolałam czytać o tym, co się dzieje między Sidrą i Torinem (zwłaszcza po zaginięciu ich córki), a także między Jackiem a Adairą. Nie tylko ze względu na relacje pomiędzy nimi – to co w ogóle przyciągnęło mnie do tej powieści, to oczywiście motyw magii. Praca Sidry jako uzdrowicielki, zasady rządzące tym światem, motyw duchów powiązanych z naturą… To było bardzo interesujące!
Bohaterowie jak z prawdziwego życia
Jeśli chodzi o bohaterów, to są oni bardzo realni. Poznając ich i ich historie, można się łatwo z nimi utożsamić. Uwielbiam Torina i Sidrę! To jest dla mnie jednak z najlepszych par książkowych, z jakimi się zetknęłam! To są postacie twardo stąpające po ziemi, zmagajace się ze swoimi lękami i demonami, mające problem z mówieniem o miłości, ale mogące na siebie nawzajem liczyć. Torin jest strażnikiem i wojownikiem, który ma na sumieniu wiele ludzkich istnień. Kocha on jednak swoich bliskich nade wszystko i nie chce ich stracić. Ona zawsze służy pomocą, jest mądrą kobietą, która stara się chronić swoich bliskich za wszelką cenę. Wątek ich relacji, opartej na rozsądku, a nie na szaleńczej miłości, został bardzo dobrze poprowadzony i był szalenie ciekawy!
Jack jest bardzo sympatyczną postacią. Nie jest wojownikiem, który będzie latał z mieczem. Jest bardem grającym dla duchów na harfie. Jednak, kiedy trzeba, będzie gasił pożar po najeździe napastników ze Wschodu i pomagał w poszukiwaniach zaginionych dziewczynek. Postać Adairy nie przypadła mi do gustu – tak jak jej relacja ze starym wrogiem na zasadzie “Kto się lubi, ten się czubi”. To, że byli “starymi wrogami” i zaczęło między nimi iskrzyć, nie podobało mi się.
O warsztacie autorki
Ogromnym plusem Rzeki zaklętej jest warsztat Rebecci Ross. Powieść jest napisana bardzo ładnym starannie dobieranym językiem. Nie znajdziecie tutaj żadnych współczesnych potocyzmów czy zwrotów. Pod kątem języka jest to fantastyka zbliżona do, na przykład, Zakonu Drzewa Pomarańczy, czyli do high fantasy. Bardzo przyjemnie czyta się tę książkę, chociaż przez sposób opowiadania tempo jest wolne, a czytanie trwa dłużej. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Nie miałam z tym jednak problemu, ponieważ podobał mi się klimat, jaki wprowadziła Rebecca Ross. Czytając o poszukiwaniach dziewczynek lub najazdu Breccan, czuć było strach i niepokój, jaki odczuwają bohaterowie. Przy opisach pracy Sidry, moja wyobraźnia podsuwała mi aromaty ziół z jej kuchni. Z kolei klimat napięcia i magii pojawiał się podczas scen z graniem Jacka, zwłaszcza kiedy Adaira i bard przywoływali duchy. Rzeka zaklęta ma także wzruszające momenty – między innymi ten, kiedy Jack rozmawia z Mirin o swoim ojcu lub kiedy Donella ujawnia się Sidrze po tym, jak Torin zostaje ranny… Myślę, że niejednej osobie zakręci się łezka w oku!
Dzięki warsztatowi Ross ta powieść jest tak dobra! Barwna, interesująca, z fantastycznym klimatem, bohaterami z krwi i kości, intrygującą historią, pełną nieoczywistych zdarzeń… Cudowna!
Tym bardziej cieszy mnie, że ta opowieść ma być dylogią! Na pewno więc przeczytam drugą część i chętnie dowiem się, co jeszcze Rebecca Ross wymyśliła dla swoich bohaterów…