Miejscowość R., położona nad polskim morzem. Muzyka. Sztuka. Plejada polskich muzyków. I tajemnicze zaginięcie sprzed lat… Czyli Tamtego lata w R. autorstwa Igi Karst.
Iza świeżo po rozwodzie przyjeżdża do R., żeby zapoznać się z domem, który otrzymała w spadku po dziadkach. W trakcie pobytu poznaje przyjaciół swojej zaginionej przed laty matki, a także trafia na kolejne tropy, mogące pomóc jej odpowiedzieć na pytanie: “Co się stało z Anną w 1984 roku, kiedy ślad po niej zaginął?”. Co więcej, poznaje Kacpra, showmana i wiecznego Piotrusia Pana oraz Maksa, kompozytora i motocyklistę – dwóch mężczyzn, którzy chcą być dla niej kimś znacznie więcej, niż tylko znajomymi…
Dlaczego Anna zaginęła? Co się stało z ojcem Izy? Jakie tajemnice skrywali dziadkowie Izy ze strony matki? A przyjaciele Anny? Czy na pewno wszyscy mówią prawdę? I co z tym wszystkim ma wspólnego pewna drogocenna broszka w kształcie kokardy?
Jest to moje drugie spotkanie z twórczością Igi Karst – pierwsze było przy okazji Tamtej nocy w LA w 2022 roku. Zarówno wtedy, jak i tym razem autorka serwuje czytelnikom historię naszpikowaną muzyką. W książce znajdziemy teksty piosenek i wierszy, jak również notki dotyczące kompozytorów i innych ważnych person polskiej sceny muzycznej.
Zasadniczą różnicą jest to, że wtedy miałam do czynienia z kryminałem, a teraz – z powieścią obyczajową. Oczywiście, tajemnica dotycząca zaginięcia Anny oraz związane z nią wątki policji i Archiwum X kierują tę historię w stronę kryminału, ale nie określiłabym Tamtego lata w R. kryminałem, tylko właśnie obyczajówką.
Muzyczna opowieść
Nie zmienia to faktu, że, jak już wspomniałam, ta powieść jest przepełniona muzyką. Malarstwo również się pojawia, ale muzyka, zwłaszcza klasyczna, wybija się na prowadzenie. Nie są to jednak przydługie wywody lub fragmenty piosenek, tylko sprawnie wplecione w fabułę elementy, które mają swój konkretny cel i bez nich nie byłoby tej historii. W końcu zdecydowana większość bohaterów to artyści…
Tak jak już wielokrotnie pisałam w moich recenzjach, uwielbiam wątek sztuki w literaturze. O ile nie przepadam za muzyką klasyczną, o tyle fragmenty dotyczące komponowania były dla mnie bardzo interesujące. Podobnie jak wszelkie wzmianki o malarstwie – tutaj wystarczy wspomnieć dyskusję Izy z Oskarem na temat fotografii i malowania…
Bohaterowie prosto z R.
Bardzo podobali mi się także bohaterowie. Iga Karst stworzyła postacie z krwi i kości, mające swoje wady i zalety. Jednych bohaterów się lubi, innych nie, ale o każdym można coś powiedzieć i właściwie każdy odgrywa jakąś rolę w tej układance… Przy niektórych postaciach, na przykład Martynie lub Kacprze, zdarzało mi się irytować lub przewracać oczami, a przy niektórych czułam wzruszenie lub szczerą sympatię. O to chodzi w literaturze – ma ona budzić sympatie i antypatie, a nie być przyjmowana na chłodno. I ta powieść bardzo dobrze spełnia to zadanie!
Skoro już jesteśmy przy bohaterach, Tamtego lata w R. pełne jest relacji opartych na przyjaźni lub miłości – zwłaszcza tej ostatniej… Obserwowanie perypetii związkowych Izy było dla mnie niemal równie ciekawe, co jej próby odkrycia prawdy o matce. Od samego początku kibicowałam jej potencjalnemu związkowi z Maksem – ci, którzy czytali tę powieść, wiedzą, jak się ta relacja potoczyła… Podobało mi się, że w tej książce nie ma szaleńczych uczuć ani miłości rodem z romansideł. Mamy stopniowane napięcie i umiejętnie budowaną relację między Izą a mężczyznami. I to nadało dużo smaku tej historii – gdyby wątki romansowe zostały poprowadzone w szybszym tempie, powieść straciłaby na autentyczności, a finalnie – jakości…
Czy warto?
A propos… Do Tamtej nocy w LA miałam zarzut, że tempo jest wolne i dopiero przy ostatnich 100 stronach znacznie przyspiesza. Tutaj akcja toczy się stałym, niespiesznym rytmem, które co jakiś czas przerywają zaskakujące zdarzenia. Duży plus dla Igi – widać, że rozwinęła swój warsztat i jest lepszą pisarką, niż te 3 lata temu, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z jej twórczością. Już wtedy podobały mi się pomysły, które przelała na papier, jednak miałam zastrzeżenia do ich realizacji. Tym razem ich nie mam. Tamtego lata w R. czyta się lekko i płynnie, z nieustającą ciekawością tego, co wydarzy się na kolejnych stronach. Swoistego uroku tej książce dodaje fakt, iż akcja dzieje się nad morzem, w dodatku w trakcie wakacji…
Jeśli więc szukacie interesującej historii, która Was wciągnie i będzie napisana “lekkim piórem”, to warto sięgnąć po Tamtego lata w R.!