Włochy. Czarownice. Demony. Brutalne mordy. Miłość. Czyli Królestwo Nikczemnych.
Bliźniaczki Emilia i Vittoria di Carlo są wiedźmami. Mimo to nie wierzą w opowieści babci o demonach rodem z Piekła. Niestety, jako dzieci łamią jedną z najważniejszych zasad wiedźm. Postanawiają nikomu o tym nie mówić. Jednak po latach ten sekret do nich wraca. Kiedy Vittoria zostaje zamordowana, a po świecie ludzi zaczynają pałętać się Książęta Piekieł, Emilia będzie zmuszona stawić czoła demonom, z których naśmiewała się jako mała dziewczynka…
Kto zabił Vittorię i dwie inne czarownice? Czego chcą Książęta Piekieł? Czy Emilia pomści śmierć siostry? O co chodzi z długiem krwi, zaciągniętym przed laty? I czy między nią a Panem Gniewu pojawi się coś więcej poza nienawiścią?
Postacie Emilii i Pana Gniewu
Uważam, że sama postać Emilii jest niedopracowana i stworzona w chaotyczny sposób. Z jednej strony dostajemy informację, że jest szarą myszką, która woli siedzieć w domu, czytać romanse lub wypróbowywać nowe przepisy, niż iść na imprezę czy eksperymentować z magią. Z drugiej Kerri Maniscalco przedstawia ją jako nieustraszoną dziewczynę, która nie obawia się podchodzić demonów czy zakradać się do kryjówki śmiertelnie niebezpiecznego stwora. Ktoś mógłby argumentować, że śmierć siostry i chęć zemsty spowodowała, że ta bohaterka przeszła przemianę. Nie przemawia to do mnie. Trudno mi było uwierzyć, że nagle Emilia z cichej i spokojnej dziewczyny stała się nieustraszoną wiedźmą, która próbuje owinąć sobie demony wokół palca. Było to bardzo nieprzekonywujące. Irytowała mnie też jej ślepa wiara we własne działania oraz w informacje, które otrzymuje. Wierzy ślepo w to, co słyszy, nie bacząc na to, że wypadałoby mieć dowody na poparcie informacji, którą otrzymała. Nie ma w niej żadnych wątpliwości, a te, które się pojawiają, bardzo szybko gasną. Przez to Emilia była dla mnie bardzo irytującą postacią.
Z kolei Pan Gniewu wręcz przeciwnie. Przede wszystkim, jest dużo bardziej wiarygodny. Początkowo arogancki, czasami zachowujący się jak rozkapryszone dziecko, zazwyczaj działający według tego, co mu się opłaca. Autorka jednak nie zrobiła z niego całkowicie cynicznego, wyzutego z uczuć potwora. W miarę poznawania kolejnych rozdziałów dowiadujemy się, że Pan Gniewu wie, co to współczucie i inne ludzkie uczucia. Sam fakt, że ocalił Emilii życie oraz to, że jej pomagał w śledztwie sprawił, że stał się bardziej ludzki. Jest to najlepsza postać z tej książki! Mam wrażenie, że Kerri bardziej polubiła Pana Gniewu niż Emilię i stąd wynikają różnice w kreowaniu i pokazywaniu, jacy są ci bohaterowie…
Warsztat Kerri Maniscalco
Trzymając się warsztatu Kerri Maniscalco, należy zauważyć, że autorka nie ma problemu z opisywaniem rozbudowanego świata, w którym toczy się akcja. Opisy życia rodziny di Carlo i mieszkańców Palermo, a także samego miasta są bardzo plastyczne. Czytelnik z łatwością wyobraża sobie ulice, którymi podąża wraz z Emilią i Panem Gniewu lub pomieszczenia, w których bohaterowie się znajdują. Kerri potrafi zaciekawić czytelnika światem, który stworzyła. Gdyby nie pewne zgrzyty, których doznawałam w trakcie lektury, Królestwo Nikczemnych byłoby fantastyczną książką! Tym bardziej, że samo to, że mamy siedmiu Książąt Piekieł i każdy z nich reprezentuje dwór, który odnosi się do jednego z grzechów głównych jest mega ciekawym konceptem!
Powieść o czarownicach
W Królestwie Nikczemnych zostały poruszone wątki wiedźm i demonów, a także morderstwa Vittorii i poszukiwania żony dla Pana Pychy. Pomijając to ostatnie, jest to dla mnie idealne combo! Połączenie kryminalnej zagadki z wiedźmimi rodami i stworami rodem z piekła to coś, co mnie szalenie interesuje i bardzo chętnie sięgam po książki z motywem magii lub zbrodni. Relacje między bohaterami, zwłaszcza takie, które potencjalnie mogą mieć charakter romantyczny, również są dla mnie interesujące. Dlatego tak mi przypadła do gustu relacja Emilii i Pana Gniewu i to, w jaki sposób autorka poprowadziła ich relację. Mimo że relacja “from hate to love” (z początku się nie znoszą, ale zaczynają ze sobą współpracować i zaczyna między nimi iskrzyć) jest dosyć mocno oklepana, to w tej książce została ograna bardzo dobrze. Szczególnie, że koniec końców okazała się nie być taka jednoznaczna…
Podsumowując…
Kerri Maniscalco ma bardzo ciekawe pomysły. Wiedźmy, demony i magia to jest coś, co mnie bardzo interesuje i chętnie sięgam po książki z tymi motywami. Podział na Dwory, które nazywają się tak jak grzechy główne, na siedmiu Książąt Piekieł, magiczne rytuały, legendy czy konszachty z demonami to fantastyczny pomysł i do pewnego stopnia dobrze zrealizowany. Dodatkowym atutem jest tajemnica morderstwa – ja lubię takie kryminalne zagadki, kiedy nie wiadomo, kto zabił i dlaczego. Jednak warsztat autorki – moim zdaniem – wymaga doszlifowania. Jestem zdania, że cały potencjał tej historii bardzo stracił przez sposób, w jaki autorka pisze. Trochę szkoda… Nie zmienia to jednak faktu, że Królestwo Nikczemnych czytało mi się bardzo przyjemnie i dobrze się na nim bawiłam. Ta książka jest skierowana do młodszych ode mnie odbiorców – do osób 16+, a ja mam 24 lata. Myślę, że udowadnia to, iż warto sięgnąć po tę powieść. Nawet jeśli nie jesteście w grupie wiekowej, do której skierowana jest ta powieść!
Jestem ciekawa tomu drugiego i trzeciego. Chętnie się przekonam, jak Kerri poprowadzi dalej tę opowieść i dokąd zaprowadzi swoich bohaterów!
Jeśli zastanawialiście się nad sięgnięciem po ten tom, to polecam! Będziecie się super bawić – zwłaszcza jeśli lubicie motyw wiedźm i demonów!