Chyba każdy kiedyś odlatywał myślami gdzieś daleko, filozofując na przeróżne tematy. Tematy, które może nie są niezbędne do codziennego życia, jednak czy wszystko musi mieć jakiś nadrzędny cel? Niejako w takim klimacie jest Jerozolimska plaża, czyli czternaście opowiadań od Iddo Gefena.
Krótkie opowiadania mają zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Dla tych drugich najpoważniejszą wadą tej formy jest fakt, że w tak krótkim utworze nie da się zawrzeć wszystkiego. Niezaprzeczalnie jest to prawda, jednak to właśnie dlatego ta druga grupa je tak uwielbia. Bo czy wszystko musi być wypowiedziane (czy też: napisane)? Czasami właśnie ta cząstka tajemnicy sprawia, że zapamiętujemy pewne sytuacje. Może dlatego, że ciągle o nich myślimy? Co stało się dalej, dlaczego ktoś postąpił tak, a nie inaczej? Właśnie taka jest Jerozolimska plaża autorstwa izraelskiego prozaika, Iddo Gefena.
Książka, w której znajdziemy czternaście krótkich opowiadań, to dosyć świeża pozycja. Wyszła w czerwcu 2023 nakładem Wydawnictwa Znak. Kto będzie zadowolony z lektury? Jak już wyżej zostało ustalone, miłośnicy opowiadań z pewnością będą ukontentowani. Inną grupą, która z uznaniem pokiwa głową, będą ci, którzy lubią porozmyślać na różne tematy. Mówiąc różne tematy, mam na myśli naprawdę abstrakcyjne kwestie. Myśleliście kiedyś o tym, jak powstają sny? Nie chodzi o naukowe i racjonalne wyjaśnienie tego tematu. Może za produkcją nocnych fantazji stoją… firmy zajmujące się snami? Tylko wtedy czemu raz na jakiś czas stykamy się z koszmarami?
Właśnie ten motyw, z fabryką snów, był poruszony w jednym z opowiadań Iddo Gefena. Wracając jednak do pytania, komu może podpasować ta pozycja – nawet jeśli nie jesteście zwolennikami krótkich form, spróbujcie. Z czystym sumieniem przyznaję, że warto. Wciąga bez reszty. W końcu coś musiało sprawić, że studio producenckie Ryana Goslinga kupiło prawa do ekranizacji, prawda? Taka informacja widnieje z tyłu książki.
Co oprócz fabryki snów?
Każda z historii w Jerozolimskiej plaży jest jakby z innej bajki. Jedne są bardziej realistyczne, a drugie to totalny kosmos – dosłownie. W końcu wycieczki galaktyczne na wyciągnięcie ręki z piątego opowiadania Dziewczyna, która mieszkała blisko Słońca nie są codziennością. W realnym życiu raczej nie spotkamy się też z urządzeniem, które pozwala słyszeć myśli innych, jak w 101.3 FM lub z maszyną umożliwiającą dzielenie się wspomnieniami z najbliższymi z Jak pamiętać pustynię?. Chociaż gdyby takie cuda techniki byłyby dostępne, może żyłoby się wszystkim łatwiej?
Bohaterowie i ich losy nie dają na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Jednak ich historie skłaniają do rozmyślań typu co by było gdyby albo co ja bym zrobiła na ich miejscu. W paru momentach złapałam się na tym, że po skończonym opowiadaniu nie mogłam zacząć kolejnego, bo musiałam to w pewien sposób przetrawić. Inna sprawa, że należę raczej do fanów otwartych zakończeń, których było mnóstwo w Jerozolimskiej plaży.
Sprawa różnorodności podobnie ma się z bohaterami każdego opowiadania. To zarówno kobiety, jak i mężczyźni, w różnym wieku. Zmagają się oni z różnymi problemami i po prostu z życiem. Szukanie sensu istnienia, zmaganie się ze stratą bliskiej osoby, odnajdywanie się w otaczającym świecie – to akurat nie brzmi obco i nadzwyczajnie.
Warto również wspomnieć o zróżnicowaniu każdego rozdziału-opowiadania pod względem tego, jak jest napisany. Znaczna większość przybiera standardową formę opowiadania – są opisy, dialogi, odczucia bohaterów. Jednak kilka jest znacząco innych. Przykładowo, Muchy i jeże to niejako wiadomość do brata bohatera. Czytelnik wciela się w rolę starszego rodzeństwa i – nie ukrywam – to opowiadanie troszkę ścisnęło mi gardło. Natomiast Podręcznik dla nowych konsultantów, jak wskazuje sam tytuł – niejako fragment podręcznika z zapisanymi rozmowami z konsultantami telefonicznymi.
Jak już wspominałam, każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie. Rozpiętość zarówno tematyczna, jak i formy, jest tego niemalże gwarantem. Jednak co łączy każdą z historii? Ano, pewna doza smutku. W tym wypadku również znajdziemy jego różne odmiany i przyczyny. Niektóre z opisywanych stanów Czesi mogliby z łatwością nazwać ich rodzimym słowem litost, które znaczy tyle, co bolesny stan, spowodowany przez odkrycie własnej nędzy. To czeskie określenie idealnie opisuje nastrój Jerozolimskiej plaży.