W grudniu 2022 roku ukazała się książka Hipolita Olińskiego Woodstock Generation, czyli Wyższa Szkoła Jazdy – wydawnictwa Novae Res.
Granicą wolności jest dobro drugiego człowieka i samego siebie. Czy nie jesteś zbyt blisko niej? Paradoks niczym nieskrępowanej wolności polega na tym, że dążąc do niej, w końcu popadamy w niewolę. Nawet nie zauważamy, kiedy i jak staliśmy się skrępowani przez ideologie, stereotypy, osobiste przekonania, otoczenie, środowisko, używki, codzienne przyzwyczajenia. Autor książki Woodstock Generation, czyli Wyższa Szkoła Jazdy przedstawia pokolenie outsiderów, ludzi dryfujących gdzieś na granicach rzeczywistości i własnego świata. Stara się utrwalić we wspomnieniach, z wyraźną dozą wierności, klimat odchodzących lat, kiedy to długie włosy, glany i muzyka były wyrazem sprzeciwu wobec znienawidzonego systemu. A wszystko to wzbogacone obszernymi fragmentami kultowych już piosenek, które w tamtych czasach oddawały ducha pokolenia woodstockowiczów i kształtowały ich przekonania.
Tutaj, w tym amfiteatrze, widzisz ostatnie oddechy starego Jarocina. Ci ludzie zebrali się tu sami, jakieś stare załogi, nawet stare kapele, które same próbują coś tu zrobić. Nikomu nawet nie zależy, żeby zorganizować alternatywną scenę, która nie przynosi kasy, a tylko generuje koszty. Ostatnie podrygi trupa, który kiedyś zwał się Jarocin. Ludzie będą tu przyjeżdżać na piknik w Jarocinie, ale nikt z nich nie pozna prawdziwego Jarocina, w którym walczyło się o wolność. Nie tylko o wolność od systemu czy władzy, ale o wolność jednostki, o prawo do bycia sobą, do własnych poglądów i przekonań, o szacunek dla drugiego człowieka, bez względu na jego pochodzenie czy grubość portfela, o równość… Pomyśleć, że pewnego dnia nawet ten symbol, ten amfiteatr, każe zburzyć jakiś idiota.
Jedziemy!
Po pierwsze – powyższy cytat naprawdę mnie zaciekawił, a po drugie: szanuję autora za dodanie przepięknego cytatu Oscara Wilde’a. Sam prolog rozpoczął się wręcz z grubej rury – ostro, brutalnie, niekulturalnie, niegrzecznie… i to jest najlepszy początek książki. Już dawno nie czytałam tak świetnego rozpoczęcia. Po prologu zaczęła się fabuła z rodem powieści, w której nie zabrakło przebitek historycznych (jak na przykład: komunizm). Mamy postacie, bohaterów okraszonych imionami, czy ksywkami. Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że w takim stylu można napisać książkę na taki temat. Kolejna życiowa lekcja, iż jednak się da. Chociaż z każdą kolejną stroną miałam coraz bardziej mieszane myśli, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że tytuł książki wcale nie jest taki przypadkowy. To naprawdę jest solidna i wyższa szkoła jazdy. Doceniam to, że Hipolit Oliński dodał kilkanaście wersów z różnych, kultowych utworów, szczególnie tych polskich, w rozdziałach. Chociaż Jacka Kaczmarskiego, Marka Grechutę, czy Tadeusza Woźniaka się nie spodziewałam. Na wspomnienie zespołu Closterkeller, to aż szeroki uśmiech się namalował na mojej twarzy. A oczy zrobiłam tak wielkie, jak pięciozłotówki, gdy natknęłam się na refren numeru Korteza.
Powieść ta zawiera opisy i dialogi, które chwilami są mocno wulgarne. Przekleństwa pojawiają się notorycznie. Szczerze, nie lubię takiego czegoś w literaturze – bo jak już ma tak być, to minimalnie, a nie ciągle. A tutaj? Tutaj, o dziwo, pasuje. Zwłaszcza, jak to połączymy z absurdem, nietypowym humorem oraz powagą. Rozbroiło mnie to, jak przeczytałam refren utworu Hahahaczyk zespołu Akurat. Lepszego kawałka nie można było dodać, wiedząc, iż poprzednie kompozycje były bardziej poważne. I ten pocisk (wzięty z dystansem) w kierunku miasta Toruń. Ogólnie rzecz biorąc, pisarz opisał po swojemu początki wolnościowych festiwali w Polsce (warto tutaj zaznaczyć, że współczesnych tematów także nie zabrakło), lecz w stylu powieści, opowiadania. To jest najlepsze, co mógł wymyślić i zrobić, bo czegoś takiego zwyczajnie wcześniej nie było. A przynajmniej ja nic nie wiem na ten temat.
Po skończeniu Woodstock Generation, czyli Wyższa Szkoła Jazdy poczułam niedosyt, gdyż chciałabym wiedzieć, co dalej. Zwyczajnie, tak po prostu. Mamy jeszcze styczeń, a już teraz wiem, że to jest najlepsza książka, jaką mogłam przeczytać, w roku 2023. Jestem zachwycona!