Herezje. Chaos. Bezprawie. Rozpusta. I jeden ocalony skazaniec, który, być może, odmieni los miasta. Czyli Mgła Anny Brzezińskiej.
Akcja Mgły została umiejscowiona w chylącym się ku upadkowi mieście Citta di San’t Angelo. Osłabiona herezjami i buntami Citta di San’t Angelo zachłannie broni swojego bogactwa i nienawidzi obcych. Historia tego miejsca miesza się z opowieścią o pewnym mężczyźnie, który, oskarżony o świętokradztwo, zostaje skazany na śmierć. Przed karą chroni go córka kasztelana, która zgodnie ze zwyczajem ułaskawia go w noc karnawałową. Wyrusza on na tajemniczą górę Nebbię, która, według legend, jest zamieszkiwana przez smoka.
Jak dalej potoczą się jego losy? Czy legendy są prawdziwe? A może to wszystko wymysły?
Nie oceniaj książki po okładce
Nie powinno się oceniać książki po okładce, ale myślę, że warto docenić wydanie Mgły: twarda oprawa, mapy znajdujące się na wyklejkach oraz estetyczne czarno-szaro-białe ilustracje – m.in.: ta ukazująca górę Nebbię znajdującą się poza murami pogrążonego w bezprawiu miasta lub te kończące każdy z rozdziałów… Całość prezentuje się całkiem ładnie, co dla wzrokowców może mieć niemałe znaczenie.
A jaka jest treść Mgły?
Treść książki natomiast nie jest taka ładna… Jest tu masa naturalistycznych opisów – szczególnie jeśli chodzi o opisy seksu, który jest tutaj traktowany jako parzenie się. Jest to uzasadnione o tyle, że akcja książki toczy się w mieście pełnym bezprawia i chaosu. Natomiast opisy te, przeplatane ze wzmiankami o bijatykach, pijaństwie, oszustwach i degeneracji, niekiedy wydają się być główną osią fabuły, gdyż są tak częste. Wydaje mi się, że nie o to miało chodzić w tej historii…
Język Mgły jest dosyć nietypowy – jest tu mnóstwo zdań wielokrotnie złożonych i jedno zdanie potrafi ciągnąć się przez kilka lub nawet kilkanaście linijek. Ponadto, w tej powieści język stylizowany na dawne czasy miesza się z takimi słowami, jak „ruchać” czy „chuj” lub określeniami typu „zwisa jak jaja starca” czy „luźna w kroku”. Bardzo mi to przeszkadzało. Wolałabym, żeby autorka pozostała przy tym języku sprzed lat, ponieważ wtrącenia takich słów, jak wyżej wymienione „ruchać” burzyło mi rytm czytania.
Sama narracja również jest nietypowa, ponieważ Mgła ma formę opowieści. Wspomniany wyżej skazaniec, którego ocaliła kasztelanka, opowiada nam, czytelnikom, o świecie, w którym żyje. Narrator przeskakuje z tematu na temat, z historii do historii, przez co sposób opowiadania jest bardzo chaotyczny. Z tego powodu czytanie tej książki wymaga sporo skupienia – inaczej niż w przypadku standardowej narracji.
Jak to finalnie wyszło?
Mgła jest krótką książką, bo ma raptem 179 stron. Nie czyta się jej ani lekko, ani przyjemnie. Najbardziej przeszkadzał mi sposób narracji – przeskakiwanie z tematu na temat oraz masa wtrąceń oraz sam język. Rozumiem, że miał on się wpasować w świat, który Brzezińska wykreowała, ale nadal bardzo mnie raził i z trudem brnęłam przez kolejne strony. Potrafię również zrozumieć, że autorka miała swój konkretny pomysł na tę powieść, jednak moim zdaniem Mgła jest przekombinowana – można było tę historię opowiedzieć inaczej i lepiej ją podać czytelnikowi.
Czytałam różne opinie o Mgle i zazwyczaj były one pozytywne. Ja jednak nie mogę powiedzieć dobrego słowa o tej pozycji.
Czy sięgnę po inne książki autorki? Raczej nie…