Cykl Marvel Fresh to świeży start wielu historii z bohaterami Marvela. Polski wydawca – Egmont Polska, wypuścił właśnie pierwszy zeszyt nowego Deadpool’a. Czy zamaskowany najemnik bawi? Zapraszamy do recenzji najnowszego komiksu.
Deadpool – bohater co ma gadane
Deadpoola zna chyba każdy. Czy to za sprawą dwóch filmów, czy za sprawą całkiem niezłej gry komputerowej. Na fali popularności tej postaci w ostatnich latach powstała niezliczona liczba historii, w których pojawiał się Wade Wilson. Muszę przyznać, że bardzo znudziła mnie długa seria pisana przez Gerry’ego Duggana. Z dużą ciekawością przyjąłem fakt, że na polskim rynku zadebiutuje nowy komiksowy run z zamaskowanym najemnikiem w roli głównej. Pierwszy tom, zatytułowany Najemnika śmierć nie tyka, zawiera sześć zeszytów, do których scenariusz napisał Skottie Young, a rysunki stworzyli Scott Hepburn i Nic Klein. W recenzowanym tomie, znajdźmy sporo humoru, z którego słynie Deadpool, a scenarzysta wymyśla wiele absurdalnych historii, które mogą mieć miejsce wyłącznie w uniwersum Deadpoola.
Bardzo nierówny tom
Jak zaznaczyłem wyżej, byłem mocno zmęczony i znudzony historiami tworzonymi przed Duggana. Nowy twórca wnosi odrobinę świeżości do bardzo mocno eksploatowanej postaci. Całość zaczyna się niemal fantastycznie. Pierwsze trzy zeszyty opowiadają epicką potyczkę z kosmicznym problemem, z którym poradzić sobie może tylko Deadpool. Nasz łamiący czwartą ścianę bohater ośmiesza Avengersów i niespodziewanie staje się wielkim ziemskim herosem! Historia opowiadana jest z bardzo fajnym tempem, dobrze wyważonym humorem i z przewrotnym zakończeniem. Największym minusem drugiej połowy tomu, jest brak spójnej historii. Ot, autor pokazuje mniejsze, zupełnie nie powiązane ze sobą opowieści. Niestety, jak to często bywa, ich poziom jest zdecydowanie słabszy. Szczególnie zmęczył mnie czwarty zeszyt, w którym Deadpool trafia do świata fantasy. Do mnie to nie trafiło i raczej niechętnie będę wracał do tego komiksu. Sytuację uratował trochę ostatni zeszyt, w którym Deadpool jest smutny – wato sprawdzić.
Warstwa graficzna trochę zawodzi
Rysownicy zaangażowani w ten projekt, włożyli sporo pracy, żeby w zadowalający sposób sportretować Deadpoola oraz jego przygody. Podobnie jak w warstwie scenariuszowej, również rysunki są mocno nierówne. Bardzo podoba mi się stylistyka obrana przez Nica Kleina w pierwszych trzech zeszytach. Jego estetyczne prace, świetnie dopełniają historię. Warstwa graficzna powoduje, że historię czyta się wyjątkowo łatwo, a nieraz można zatrzymać się na pojedynczych planszach i po prostu podziwiać kunszt artysty. Trochę gorzej wygląda sytuacja z drugą połową komiksu. Hepburn już wielokrotnie miał okazję rysować Deadpoola i być może dlatego jestem już jego pracami trochę zmęczony. Jest to solidny rzemieślnik, ale w moim odczuciu, jego prace nigdy nie weszły na wyższy poziom.
Podsumowanie
Nowy run Deadpoola wprowadza sporo świeżości, co było bardzo potrzebne temu bohaterowi. Zapowiada się ciekawy cykl, który warto będzie śledzić. Mimo że pierwszy tom był mocno nierówny, to Young pokazał, że ma pomysł na postać i można spodziewać się jeszcze dużo dobrego. Trzymam kciuki i z niecierpliwością czekam na kolejny tom zatytułowany Dobranoc. Jeśli jesteś fanem Deadpoola, to nie muszę nakłaniać Cię do zakupu tego albumu. Jeśli jednak nie miałeś okazji sprawdzić komiksów z jego udziałem, a nie chcesz od razu ruszyć za dosyć grube tomy Deadpool Classic – komiks z cyku Marvel Fresh będzie dobrym pomysłem!