„Czarna ambrozja”, czyli wampiry złotej ery horroru 

0
352
Czarna ambrozja

Kiedy Czarna ambrozja trafiła po raz pierwszy w ręce agenta Elizabeth Engstrom, autorka nie spodziewała się usłyszeć, że jej książka jest „zła”. Krytyka tak bardzo ją zabolała, że rękopis trafił na jakiś czas do szafy. Później jednak ponownie dostał szansę i w 1988 roku książka ukazała się na rynku amerykańskim. Data jej wydania przypada więc na tak zwaną „złotą erę amerykańskiego horroru”.  

Nieznana moc 

Przez całą powieść będziemy towarzyszyć nastoletniej Angelinie, która po śmierci matki wyrusza w świat, szukając swojego miejsca na ziemi. Po drodze spotyka ją wiele przygód, aż w końcu nie trafia na kogoś, kto niekoniecznie chce tylko podrzucić ją do kolejnego miasta. Młoda, samotnie podróżująca dziewczyna jeszcze wtedy nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Tak samo, jak jej niedoszli oprawcy… Może gdyby wiedzieli, jak wielkie zło udało im się obudzić w Angelinie, nie zatrzymaliby się przy niej nawet na minutę.  

Krew, krew, więcej krwi 

Podróż przez Amerykę przeradza się powoli w ucieczkę przez kolejne miasta. Angelina poznaje wielu ludzi i jak na wampira przystało – nie wszystkim wychodzi ta znajomość na dobre. Czarna ambrozja to powieść przede wszystkim o podróży i przemianie bohatera. Przez kolejne rozdziały obserwujemy, jak Angelina zmienia się, a może bardziej przeradza. Przechodzi przez różne fazy. Poprzez wyparcie, lęk przed sobą samą, aż po zaakceptowanie swojego „prawdziwego ja”. No właśnie. Bo czym tak naprawdę jest nasza bohaterka? Jej zachowanie z początku wydaje nam się oczywiste. Pijąca krew postać, której coraz bardziej zaczyna przeszkadzać światło słoneczne kojarzy się ewidentnie z wampirem. Gdy dodamy do tego, że dziewczyna dosłownie słyszy w głowie głos nakłaniający ją do różnych czynów, a także rozwija w sobie pewne nadprzyrodzone umiejętności, przestajemy mieć wątpliwości. Sama książka zaczyna się słowami: „Z pewnością nigdy nie zamierzałam zostać wampirem”. Mimo to, pod koniec lektury czytelnik zastanowi się przez chwilę, czy aby wszystko to, co opowiedziała nam bohaterka było prawdą. Może jej niesamowita, przerażająca przygoda była tylko wytworem jej chorego umysłu?  

Nocni ludzie 

Napisana w pierwszej osobie książka sprawia, że bardzo łatwo nam przychodzi polubienie Angeliny, nawet jeśli jest trochę naiwna, czasami bywa nieroztropna i bardzo okrutna. Dzięki jej podróży, wraz z nią poznajemy kolejne osoby. Jak wielu nieznajomych było skłonnych bezinteresownie jej pomóc? Ile z tych osób skrzywdziła? Kto wcześniej skrzywdził ją samą? Czarna ambrozja to ciekawe studium psychologiczne potencjalnego „nieznajomego”. Bo przecież na swoje drodze Angelina, tak samo jak i my w prawdziwym życiu możemy spotkać każdego. I tak jak ona, każde ze spotkań może prowadzić do tego, że my sami zmienimy się wręcz nie do poznania.  

Jaszczurka  

Książkę czyta się szybko, lekko. Momentami zdaje się ona zwalniać, chociażby, kiedy Angelina zatrzymuje się w miasteczku Seven Slopes, ale mimo to nie możemy tu mówić o nudzie. Bardzo ciekawy element stanowią tu komentarze osób postronnych, którzy w jakimś momencie swojego życia poznali wampirzycę. To, co najbardziej kuleje w powieści Engstrom to elementy grozy. Co prawda, książki o wampirach czasami tylko delikatnie zahaczają stricte o horror. Tym razem wszystko dookoła sugeruje nam, że Czarna ambrozja właśnie nim ma być. Poza elementami wysysania krwi z bogu ducha winnych ludzi, nie ma tu jednak zbyt wielu sytuacji, w których faktycznie możemy poczuć ciarki na plecach. Pod koniec robi się trochę mroczniej, ale poszukujący prawdziwego strachu, mogą czuć niedosyt.  

Żeński Dracula? 

W posłowiu czytamy, że Engstrom prawdopodobnie nie napisałaby Czarnej ambrozji, gdyby Wywiad z wampirem Anne Rice ukazał się wcześniej. Autorka przyznała, że uwielbia powieść Rice. Jednak jej książka w kwestii wampiryzmu wypada naprawdę dobrze. Choć wydano ją pod koniec lat osiemdziesiątych, zdaje się być bardzo świeża. I choć wielu fanów grozy woli gotyckie zamczyska i wysoko postawione kołnierze wampirów podobnych do Nosferatu, czy słynnego hrabiego Draculi to postać napisana przez Elizabeth Engstrom jest naprawdę interesująca. Warto dać jej szansę, nawet jeśli nie jest się wielkim fanem horrorów. Czarna ambrozja to świetna rozrywka, emocje i naprawdę pięknie prezentująca się na półeczce okładka z pewną osobliwą jaszczurką… 


Zachęcamy do zapoznania się z recenzją klasyka grozy – Dziecka Rosemary.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments