Feminizm. Intrygi. Polityka. Miłość. Cienie między nami – Tricia Levenseller.
Alessandra Stathos, druga córka lorda Masisa opracowuje plan, dzięki któremu zdobędzie władzę – uwiedzie, poślubi, a następnie zabije Króla Cieni i tym sposobem zagarnie królestwo dla siebie. Jednak kiedy władca imperium, Kallias Maheras zaprasza ją na dwór, okazuje się, że nie tylko Alessandra uknuła sprytny plan. Dodatkowo, król zaczyna być celem zamachowców, a do dziewczyny dociera, że musi go chronić.
Jakie zamiary ma Kallias wobec Alessandry? Czy dziewczyna zasiądzie na tronie? Czy legendy o mocy Króla Cieni okażą się prawdą? Jak rozwinie się relacja między Kalliasem a Alessandrą?
Idealna główna bohaterka?
Alessandra nie jest typową bohaterką powieści fantasy. Potrafi knuć, zabijać, manipulować, owijać sobie mężczyzn wokół palca. Poznajemy ją zresztą wtedy, kiedy leży w łóżku z jednym ze swoich kochanków. Już w pierwszym rozdziale staje się jasne, że główna bohaterka jest na wskroś feministyczna – zwłaszcza w porównaniu z na przykład z Poppy z Krwi i popiołu. Alessandra doskonale wie, czego chce i do tego dąży – bez względu na konsekwencje.
Ciekawa jest też jej relacja z ojcem. Pomijając oczywiście motyw tego, że on chce ją wydać za mąż i otrzymać wiano, czyli po prostu pieniądze za jej zamążpójście, to ich relacja jest oschła. Alessandra, z racji tego, że jest drugą córką, jest traktowana jako ta gorsza. To Chrysantha jest oczkiem w głowie lorda Masisa, nie Alessandra. Dziewczyna musi liczyć na siebie i dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Ne daje się nikomu rozstawiać po kątach – jest pewna siebie, wyrachowana, ambitna i wie, co zrobić, żeby osiągnąć swój cel. Nie jest przy tym pozbawiona ludzkich odczuć. Już podczas pierwszych scen, na przykład podczas audiencji u króla daje się odczuć jej tęsknota za matką i ból z powodu bycia tą drugą, ignorowaną córką. Później również dowiadujemy się, że wie, co to empatia i nie jest całkowicie zimną manipulantką. Ten miks sprawia, że absolutnie uwielbiam ją!
Nie jest to zresztą jedyna postać, która jest tak udana. Każdy z bohaterów jest na tyle wyrazisty, że albo się go lubi, albo nie. Dla przykładu – nie cierpiałam Myrona, byłego kochanka Alessandry. Wkurzał mnie, zwłaszcza swoją arogancją i szantażem. Podobnie ojciec Alessandry – seksistowski, nie wierzy w córkę, wtrąca się w jej plan i jest niesamowicie irytujący. Z kolei Kallias od początku jest intrygujący i tajemniczy – chce się czytać i wiedzieć o nim więcej! Kreacje bohaterów to zdecydowanie jedna z największych zalet tej książki!
Fantastyczne love story
Jeśli zaś chodzi o relację Kalliasa i Alessandry, to jest to jedna z najlepszych historii miłosnych, jakie czytałam! To, jak z zupełnie obcych sobie osób stają się przyjaciółmi, a następnie kimś znacznie więcej, jest genialnie poprowadzonym wątkiem. Wszystkie ich dialogi są mega ciekawe i budują napięcie między tym dwojgiem. Czytelnik chce czytać dalej i dowiedzieć się, jak rozwinie się ich przyjaźń. Czy Alessandra zrealizuje swój plan, czy może nie… Ich relacja jest pełna napięcia, przyjaźni, namiętności, ma pewien bajkowy vibe… Uwielbiam tych dwoje!
Cienie między nami – warsztat autorki
Kolejnym plusem jest pióro autorki. Tę historię czyta się bardzo lekko, wręcz się płynie przez kolejne rozdziały. Czytelnik oczyma wyobraźni widzi świat, jaki przedstawia nam Tricia Levenseller – tych bohaterów, te miejsca…! Podobał mi się również feministyczny wydźwięk rozmowy między Alessandrą a Kalliasem – kto czytał, ten wie…
Cienie między nami spodobały mi się od pierwszej strony. Wyrazista bohaterka, inna od wszystkich kobiecych postaci w fantastyce, wzór feministki, plastycznie przedstawiony świat, intrygi na każdym kroku, pogarda dla patriarchatu, zaskakujące zwroty akcji i rewelacyjna historia miłosna. Czego chcieć więcej?