Ogród zoologiczny w San Diego jest domem dla wielu zagrożonych gatunków zwierząt pochodzących z całego świata. Jego etyczne zasady, priorytety bezpieczeństwa zarówno dla zwierząt jak i odwiedzających oraz niepowtarzalne doznania podczas obserwacji dzikich zwierząt na wybiegach jest od wielu lat wzorem dla innych zoo. Spokojna codzienność ogrodu zoologicznego zmieniła się radykalnie po ucieczce „Włochatego Houdiniego”.

Ken Allen

13 lutego 1971 roku San Diego Zoo powitało na świecie najnowszego członka zwierzęcej rodziny – samca orangutana borneańskiego nazwanego Ken Allen. Imię małpy powstało z połączenia imion dwóch opiekunów zoo, Kena Willinghama i Bena Allena, którzy wychowywali ją od urodzenia. Ze względu na brak zainteresowania ze strony swojej małpiej matki Ken Allen musiał być od niej odseparowany i przeniesiony do osobnego wybiegu zamkniętego. Mimo odosobnienia od innych orangutanów młode zwierzę świetnie odnajdywało się w towarzystwie swoich opiekunów. Opisywany był jako bardzo żywiołowy, ciekawski i niezwykle inteligentny. Jego ówczesne zachowanie nie zwiastowało żadnych większych problemów.

Pierwsze ucieczki

Młody orangutan uwielbiał zabawki, do których miał dostęp na swoim wybiegu. Miał specjalne miejsce do ćwiczenia wspinaczki, piłki, karmniki-puzzle i wiele innych rozrywek, z których mógł korzystać w ciągu dnia. Niestety koniec zabawy nadchodził wraz ze zbliżającą się godziną zamknięcia zoo, wtedy opiekunowie zamykali Kena Allena w metalowej klatce na noc, by zwierzę nie wyrządziło sobie krzywdy podczas nieobecności pracowników. Orangutan nie był jednak zadowolony z takiego przebiegu zdarzeń.

Ken Allen odkręcił więc śruby swojej klatki i bez większych problemów kontynuował zabawę również w nocy. Rano, gdy pracownicy wrócili do zoo, ku ich zdziwieniu zwierzę zamiast przebywać tam, gdzie zostało zamknięte dnia poprzedniego, bawiło się zabawkami nieopodal rozmontowanej klatki. Opiekunowie doszli do wniosku, że metalowa konstrukcja musiała być wadliwa, zupełnie nie podejrzewając orangutana o samodzielne uwolnienie się. Tej samej nocy Ken Allen został umieszczony w nowej klatce. Małpa nie miała jednak w planach znowu przebywać w ograniczającej ją przestrzeni z dala od najlepszej rozrywki, więc Ken Allen ponownie rozkręcił śruby i oddał się nocnym rozrywkom mądrzejszy o doświadczenia z poprzedniej ucieczki. Orangutan zaraz przed otwarciem zoo powrócił do klatki i złożył metalową konstrukcję tak łatwo jak ją rozłożył. Tak więc personel zoo zastał zwierzę dokładnie w tym miejscu, w którym je pozostawili, tak jakby spędził tam całą noc.

Ken Allen wymykał się z zamknięcia w ten sposób jeszcze przez kilka następnych nocy. Niestety nie przewidział spostrzegawczości swoich opiekunów, którzy zauważyli że zabawki nie są tam, gdzie je zostawili przed opuszczeniem pracy. Chcąc potwierdzić, że młody orangutan wymyka się z zamknięcia, opiekunowie udali, że wyszli z zoo. Zamknęli Kena Allena w klatce i ukryci czekali na rozwój wydarzeń. Po chwili z wybiegu słychać było beztroskie dźwięki zabawy. Przyłapany na gorącym uczynku orangutan nie miał już szans na ucieczkę. Od tamtego czasu, jego najnowsza klatka została pozbawiona wszelkich śrub, które mógłby odkręcić.

Nowe możliwości

W 1985 roku zarząd San Diego Zoo zdecydował, że nadszedł czas, by 14-letni Ken Allen pojawił się na dużym wybiegu, który mogli oglądać zwiedzający. Już od pierwszych chwil od pojawienia się na nowym terytorium Ken Allen sprawiał kłopoty. Jednym z jego pierwszych projektów było “zbudowanie” prowizorycznej drabiny, którą umieścił przy wysokiej ścianie oddzielającej wybieg od ścieżki dla gości tylko po to, by się po niej wspiąć i zaraz zejść. Opiekunowie mieli jednak nadzieję, że kreatywne pomysły Kena Allena odejdą w zapomnienie po tym, jak połączą go z innymi orangutanami. Na wybiegu znajdowały się już trzy samice oraz jeden samiec o imieniu Otis. Niestety, jak to bywa w naturalnym środowisku, dwa samce i grupa samic nie funkcjonują najlepiej. Ken Allen i Otis nie przepadali za sobą, więc jedyną opcją dla opiekunów było przeniesienie jednego z samców do odosobnionego wybiegu. Tak więc Ken Allen znów został sam i na nowo rozpoczął swoją uciekinierską działalność. 13 czerwca 1985 roku orangutan wspiął się na ścianę wybiegu i pokonując wszelkie zabezpieczenia wydostał się na otwartą dla wszystkich gości zoo ścieżkę.

Co zrobił ze swoją nowo uzyskaną wolnością? Nie przejmując się zbytnio towarzystwem otaczających go ludzi, udał się na zwiedzanie zoo. Obserwował inne zwierzęta, nie zachowywał się agresywnie, a nawet pozował do zdjęć. Zaalarmowani pracownicy natychmiast zareagowali i odnaleźli orangutana, odprowadzając go do jego wybiegu bez większych problemów. Pomimo jego spokojnego usposobienia trzeba pamiętać, że każde dzikie zwierzę może wyrządzić człowiekowi krzywdę. Następnego dnia w lokalnych mediach pojawiły się doniesienia o ucieczce Kena Allena. Ku zaskoczeniu zarządu zoo zamiast wizerunkowej katastrofy liczba osób odwiedzających ogród zoologiczny podwoiła się. Każdy chciał zobaczyć na żywo sławnego orangutana, mistrza ucieczek. Mimo tego nagłego zainteresowania i ogólnej popularności Kena Allena, zoo nie mogło sobie pozwolić na kolejną podobną sytuację. Wybieg został wzbogacony o zbiornik wodny oddzielający przestrzeń dla orangutana od ściany o wysokości 70 metrów.

Wydawało się, że kryzys został zażegnany, a Ken Allen nie ma już możliwości na wydostanie się z tak zabezpieczonego wybiegu. Jednak dwa tygodnie później udowodnił, że woda czy wysoka ściana nie powstrzymają go przed ponowną ucieczką. Podobnie jak wcześniej Ken Allen udał się na spacer, tym razem mając w planach odwiedzenie bardzo konkretnego miejsca. Gdy opiekunowie znaleźli go, Ken Allen rzucał znalezionymi w pobliżu kamieniami w swojego dawnego współlokatora i największego rywala – Otisa.

Zoo wypełnio się po brzegi zwiedzającymi chcącymi zobaczyć orangutana okrzykniętego przez prasę „Włochatym Houdinim”. W sklepach San Diego pojawiły się koszulki z napisami „Free Ken Allen”, powstał też klub fanów Kena Allena o nazwie The OrangGang wydający comiesięczny biuletyn o oczywistej tematyce. Szczyt swojej popularności orangutan spędził w wewnętrznym pomieszczeniu z dala od fanów, gdzie ponoć większość dnia spędzał na oglądaniu telewizji. W tym czasie jego główny wybieg został dodatkowo zabezpieczany przez ekipę budowalną zatrudnioną przez zoo. Ściana, po której zwierzę z łatwością się wspięło, została przetestowana przez profesjonalnych alpinistów mających sprawdzić, czy istnieje możliwość wspięcia się po kilkumetrowej, niemal gładkiej powierzchni, a na jej szczycie zainstalowano elektryczne ogrodzenie. Ken Allen wrócił do nowego wybiegu w towarzystwie dwóch samic. Bez konkurencji ze strony innego samca, orangutan znacznie chętnie spędzał czas w towarzystwie swojego nowego stada i całkowicie przestał próbować uciekać.

Ostatnia szansa

Ken Allen przez kolejne dwa lata nie zdołał ominąć zabezpieczeń powstrzymujących go przed ucieczką. W mediach ogłoszono jego „emeryturę”, a niemuszący się martwić, gdzie tym razem znajduje się orangutan, pracownicy, zażegnali ucieczkowy kryzys.

W 1987 roku pompa, która doprowadzała wodę do fosy na wybiegu, przestała działać, przez co zbiornik został całkiem opróżniony. By naprawić sprzęt, odłączono cały wybieg od prądu. Taki zbieg okoliczności dał Kenowi Allenowi szansę na ostatnią ucieczkę. Nikt nie potrafi wyjaśnić, w jaki sposób orangutan wiedział, że elektryczne ogrodzenie przestało działać, co znacznie ułatwiło mu wspinaczkę po ścianie. Trzy godziny po jego zniknięciu Ken Allen został znaleziony w otoczeniu dużej grupy gości oglądających majestatyczne lwy. Pracownicy zoo wiedząc, że tym razem ucieczka była możliwa wyłącznie dzięki niedziałającemu ogrodzeniu, nie dokonali kolejnych poprawek w zabezpieczeniach, które na tamten moment już kosztowały park zoologiczny 43. tysiące dolarów (około 170. tysięcy złotych).

Orangutan Ken Allen już nigdy nie zdołał się wydostać poza swój wybieg po wydarzeniach z 1987 roku. Od tamtego czasu żył pełnią życia, bawiąc się, spędzając czas ze swoją małpią rodziną, jedząc i śpiąc całymi dniami. W grudniu 2000 roku podczas kontroli weterynaryjnej u zwierzęcia stwierdzono chłoniaka, rodzaj nowotworu, który niestety nie był możliwy do wyleczenia. Opiekunowie podjęli trudną decyzję o uśpieniu 29-letniego Kena Allena. „To smutny dzień w San Diego Zoo” – podsumował dyrektor zoo na konferencji prasowej dotyczącej śmierci orangutana.

Ken Allen stał się legendą amerykańskiego zoo. Był na okładkach gazet, miał własny fanklub, napisano o nim również piosenkę. Do dzisiaj przy niezwykle zabezpieczonym przed ucieczkami wybiegu orangutanów w San Diego Zoo można znaleźć tabliczkę upamiętniającą to niezwykłe zwierzę.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments