Dziennikarzom BBC udało się dotrzeć do telefonu przemyconego z Korei Północnej. Choć urządzenie z pozoru wygląda jak zwykły telefon, to skrywa ono szereg funkcji pokazujących skalę inwigilacji obywateli kraju Kim Dzong Una.
Korea Południowa kojarzyć nam się może np. z K-popem, kuchnią czy przemysłem kosmetycznym. Jednak nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że granicząca z tym krajem Korea Północna jest zgoła innym państwem. Choć jej pełna nazwa to Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (KRLD), to nie ma ona z demokracją nic wspólnego. Panuje tam obecnie najbardziej rygorystyczny system totalitarny na świecie. Pod dyktaturą Kim Dzong Una żyje ok. 26 milionów obywateli, którzy na co dzień są inwigilowani i karmieni propagandą reżimu. Kraj ten jest odcięty od internetu, a każdy sprzęt jest starannie dostosowywany do realiów państwa totalitarnego. Ostatnio w ręce dziennikarzy BBC wpadł telefon, który w zeszłym roku miał być rzekomo przemycony z Korei Północnej przez agencję prasową Daily NK. Dziennikarze dokładnie zbadali urządzenie, sprawdzili jego funkcje i na własne oczy zobaczyli, jak ograniczane są prawa człowieka w reżimie Kim Dzong Una.
Co znaleziono w telefonie z Korei Północnej?
Według doniesień, w ostatnich latach w Korei Północnej wyraźnie zwiększyło się użycie smartfonów, również wśród zwykłych ludzi. Dzisiaj już większość obywateli Korei Północnej ma dostęp do tego typu urządzeń. Jednak niech was to nie zwiedzie – w żadnym wypadku nie oznacza to poluzowania zbrodniczego reżimu, wręcz przeciwnie. Dzięki upowszechnieniu technologii wśród mieszkańców, reżim uzyskał nowe metody indoktrynacji obywateli. Kiedyś mogliśmy jedynie przypuszczać, co znajduje się na tamtejszych urządzeniach, jednak ostatnio grupa dziennikarzy BBC zobaczyła to na własne oczy.

Telefon przemycony z Korei Północnej na pierwszy rzut oka wygląda jak najzwyklejszy, nowoczesny smartfon. Po włączeniu i wejściu do systemu również wydaje się, że pozwala na wszystko to, co znamy z naszych urządzeń. Jednak po dokładniejszym zbadaniu okazało się, że smartfon wręcz naszpikowany jest technologią specjalnie przygotowaną przez reżim do indoktrynacji i inwigilacji obywateli. Na urządzeniu nie pobierzemy żadnych zewnętrznych aplikacji, korzystać możemy jedynie z tych już zainstalowanych. Nie mamy też dostępu do internetu jaki znamy, a jedynie do wewnętrznej, dokładnie monitorowanej sieci Korei Północnej.
Jedną z podstawowych funkcji reżimu Kim Dzong Una jest cenzura – widać to także po zbadanym smartfonie. Urządzenie automatycznie cenzuruje wpisywane przez nas słowa. Na przykład po wpisaniu słowa „oppa”, telefon automatycznie zamienia je na „towarzysz” i pokazuje ostrzeżenie, że słowo to odnosić się może tylko do starszego brata. Dzieje się tak, bo „oppa” oznaczać może także chłopaka lub partnera w południowokoreańskim slangu. To samo działo się po wpisaniu „Korea Południowa” – telefon zamieniał je na „państwo marionetkowe”, czyli pogardliwe określenie reżimu na Koreę Południową. Oprócz cenzury niektórych słów, telefon wykonywał także automatyczne zrzuty ekranu co 5 minut oraz przechowywał je w zaszyfrowanym folderze, dostępnym tylko dla władz. Choć dla nas wszystko to wydaje się absurdem, to dla milionów mieszkańców Korei Północnej to chleb powszedni.