Seria gier planszowych Zombicide święci triumfy od wielu lat. Jest bardzo popularna i nie dziwi, że co chwile zapowiadane są nowe wersje, osadzone w różnych epokach i uniwersach. Tym razem miałem okazję sprawdzić ten najnowszy tytuł osadzony w klimacie westernu.
Rewolwery, strzelby, Dziki Zachód i zombie
Pamiętam jak za dzieciaka w każdą niedzielę do obiadu oglądałem z rodzicami jakieś klasyczne westerny. Niesamowicie się jarałem tymi filmami i klimatem z nich wypływającym. Lata mijały, a moje zamiłowanie do tego rodzaju rozrywki mocno malało. Gdy wydawało mi się, że Dziki Zachód to już nie moja bajka, wydawnictwo CMON ogłosiło grę Zombicide: Żywi lub Nieumarli. Projekt absolutnie mnie zachwycił i wiedziałem, że prędzej czy później – doczekam się gry na sklepowych półkach w Polsce. To się sprawdziło i teraz gra nieprzerwanie leży na moim stole! Zapraszam Was do recenzji najnowszej odsłony kultowego Zombicide.
Czym jest Zombicide?
Być może nie wiecie czym są gry z cyklu Zombicide. Już śpieszę z tłumaczeniem. W skrócie, jest to seria gier, w których wcielamy się ocalałych i próbujemy przeżyć inwazję zombie. W rozgrywce będziemy rozwijali umiejętności swoich towarzyszy oraz zbierali ekwipunek, który pomoże nam ćwiartować nieumarłych. Gra ma elementy dungeon-crawlera i oparta jest o scenariusze. Każdy scenariusz ma inny warunek zwycięstwa. Do tej pory seria słynęła z dosyć prostych zasad i niezbyt ciężkich warunków zwycięstwa. Ja zawsze polecałem ten tytuł na spotkania ze znajomymi “do piwka”. Nowa odsłona to z grubsza to samo, ale muszę przyznać, że tym razem poziom trudności scenariuszy poszedł mocno w górę!
Co nowego?
Zombicide: Żywi lub Nieumarli przenosi akcję niszczenia zombie do zupełnie nowej epoki i miejsca, w sam środek mitycznego Dzikiego Zachodu. Pojawiają się nowe typy Ocalałych, takie jak Rewolwerowiec, Awanturnik, Mieszczanin i Wierny, każdy z własnymi, unikalnymi zasadami. Pojawia się oczywiście mnóstwo Zombich do zniszczenia. Znajdziemy też nowe mechaniki i elementy. Pierwszą zmianą, jaką widać gołym okiem jest brak drzwi, co ułatwia nieumarłym znajdowanie świeżego pożywienia, a nam graczom – mocno utrudni rozgrywkę! Z nowych elementów – w nowej części pojawiają się balkony, z których możemy ostrzeliwać zombiaków. Nieznacznie zmienił się też system generowania hałasu. Teraz jest on stopniowany. Bo przecież wiadomo, że dynamit zrobi więcej hałasu niż wystrzał z rewolwera, prawda? Jednak największą i najfajniejszą w mojej opinii nowością jest pociąg. Ten w określonych momentach przemieszcza się po planszy i może szybko i skutecznie neutralizować największe hordy niemilców. Warto więc tak planować taktykę w scenariuszu, żeby wykorzystać okazję i zrobić krwawą papkę z możliwie jak największej ilości nieumarłych.
Jakość wykonania
Gry CMON od dłuższego czasu wyróżniają się znakomita jakością wykonania i szczegółowymi figurkami. Nie inaczej jest w tym przypadku. Figurki ocalałych, nieumarłych oraz abominacji robią wrażenie. Po raz kolejny dostajemy wielowarstwowe, plastikowe planszetki graczy. Grubość kart też jest odpowiednia. Generalnie do wykonania – nie mogę się przyczepić! Bardzo podoba mi się też warstwa graficzna gry. Postacie są świetnie narysowane, w tym specyficznym, mocno komiksowym stylu z dużą dawką specyficznego humoru. Modułowa plansza bardzo dobrze oddaje klimat Dzikiego Zachodu, a dodatkowo jest bardzo czytelna i nie utrudnia gry. Customowe, drewniane kości wyglądają fantastycznie! Choć początkowo nie potrafiłem zapamiętać czy sukcesem jest dynamit czy twarz zombiaka. Chyba też nie zostało to odpowiednio opisane w instrukcji. Jednak to tylko taki drobny zarzut. Całość prezentuje się wybornie i uważam, że to najlepiej wyglądający i wykonany produkt ze świata Zombicide.
Wysoki poziom trudności
Tak jak zaznaczyłem wyżej, najnowsza część to zdecydowanie najbardziej wymagająca gra z rodziny Zombicide. Niekoniecznie polecam ją na start przygody z tą marką. No chyba, że nie zniechęca Cie gorycz porażki. Jeśli faktycznie zdecydowawszy się od niej zacząć, to instrukcja dobrze przygotuje Cię do rozpoczęcia zabawy. Jest ona opisana prostym językiem, zawiera sporo przykładów i obrazków – co mocno ułatwi wejście do świata zombiaków.
To gra skrojona pod moje gusta!
Nie unikniemy “wojenek” z cyklu “Który Zombicide jest lepszy?” Uważam, że nie da się jednoznacznie odpowiedz na to pytanie. To z grubsza bardzo podobne tytuły, które różnią się detalami. Myślę, że najważniejsze jest to jakie uniwersum, czy epoka interesuje Cię najbardziej. Ja uwielbiam klimat westernów więc przy nowym Zombicide bawiłem się wybornie i uważam, ze jest to dla mnie najlepsza część. Oczywiście może się to zmienić bo CMON nie zwalnia tempa i wciąż ogłasza nowe wersje tej bardzo dobrej gry. Hej, Portal Games – kiedy zagramy w Marvel Zombies?
Podsumowanie
Zombicide: Żywi lub nieumarli to w mojej opinii najlepsza gra serii. Wyróżnia się fajnym humorem oraz masą klimatu. Scenariusze są wymagające, wiec gra wystarczy na więcej posiedzeń niż wcześniejsze wersje. Świetnie sprawdza się tutaj mechanika pociągu, która wprowadza trochę świeżości, a rozjeżdżanie nieumarłych jest niezwykle satysfakcjonujące. Całość wygląda obłędnie, a gdy włączymy sobie jakąś muzykę z klasycznego westernu – mamy doświadczanie wręcz epickie! Bardzo czekam na polską premierę dodatku. Gorąco Wam polecam ten tytuł!