Adrian Garlacz
Moja historia z grami RPG rozpoczęła się dosyć późno jak na tamte czasy, bo około roku 2008. Wtedy to postanowiłem zakupić pierwszego porządniejszego peceta, żeby móc w cokolwiek popykać. Nawet jak na ówczesne możliwości sprzętowe mogłem określić swojego blaszaka jako budżetówkę dla mniej wymagających graczy czy osób, które stawiały wtedy pierwsze kroki w Internecie. Niestety nie pamiętam już, która gra rozbudziła we mnie miłość do tego gatunku (później zastąpioną przez roguelite’y oraz wszelkiej maści indyki), ale często powracam do niego poprzez odświeżanie niektórych serii (Wiedźmin, Gothic, The Elder Scrolls).
Niemniej, przechodząc już do konkretów, chciałbym pochylić się nad dwiema produkcjami, które najbardziej przypadły mi do gustu, a mowa tu o Wiedźminie 3 oraz Elexie.
Wiedźmin 3
Geralta nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Postać stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego otrzymała niejako nową świeżość i formułę, lądując w grach komputerowych opartych na tym uniwersum. Pomimo wielu scysji na temat tego, czy gra jest lepsza od książek, pozwolę sobie na odejście od tego tematu i napisanie kilku słów o samej produkcji.
Trzecia odsłona wiedźmińskich gier od CD Projekt Red zdecydowanie przypadła mi do gustu najbardziej (można skakać!). Historia, która została nam przedstawiona w grze bezpośrednio, zazębia się z poprzednimi osłonami, a także otwiera wiele różnorakich wątków. Właśnie te wątki, z pozoru zapchajdziury fabularne, pokazują nam, jaki tak naprawdę jest świat Wiedźmina. Niejednokrotnie okrutne i mroczne czasy, w których została osadzona akcja całej produkcji, zdają się świetnie pasować do roli wprawnego zabójcy potworów, którego w dalszym ciągu ściga przeszłość.
Całości obrazu, który tak mnie zachwycił, dopełniają pełne charakteru postacie wykreowane przez deweloperów, np. Krwawy Baron (w dalszym ciągu miewam ciarki na plecach, przypominając sobie jego historię). Wiedźmin 3 to zdecydowanie jedna z lepszych gier RPG, w które miałem okazję zagrać, a dodatki fabularne tylko doprawiły już i tak świetną produkcję.
Elex
Jestem ciekaw, jak wielu z was przeklinało Piranha Bytes za Elexa? Za grę zabrałem się zupełnie przypadkiem, dostając kopię na GOGa. Pierwsze kilka minut rozgrywki nie zachęcało mnie zbytnio do podjęcia dalszej walki, ale jednak przemogłem się i (męcząc jednego z moich wiernych widzów) z uporem maniaka ograłem całą produkcję na streamie.
Początkowo szło mi… mozolnie. Po zmianie karty graficznej, gra odzyskała nieco klatek (żegnaj GTX 650, będę Cię miło wspominał) i można było zabrać się do pracy. Nie trudno było doszukać się wielu wspólnych mianowników pomiędzy Elexem a serią Gothic. Kilka obozów, każdy oferujący odmienny styl rozgrywki oraz konflikt pomiędzy zwolennikami technologii i ich przeciwnikami to zdecydowanie dobra podwalina pod grę RPG.
Co jednak sprawiło, że uważam Elexa za grę, która wpisuje się w poczet jednych z lepszych, w które miałem okazję zagrać? Myślę, że jest to historia, która pomimo trudności w odbiorze całości produkcji może zostać doceniona przez uważnego słuchacza. Całość konfliktu, tajemna energia Elexu i Many, a także niespodziewane zwroty akcji sprawiły, że po zakończeniu głównego wątku lekko się zadumałem. Niemniej sądzę, że po wybaczeniu bugów i błędów można uznać tę grę za dobrego erpega (a poza tym, kto nie chciałby poużywać tej technologii).