W ostatnich tygodniach, słowo wojna jest odmieniane przez wszystkie przypadki. W tych trudnych czasach, ciężko czerpać przyjemność z gier czy filmów, obcujących z tą tematyką. Pod koniec ubiegłego roku, wydawnictwo Galakta wydało wznowienie gry planszowej This War of Mine.
Długo zastanawiałem się, czy w związku z aktualną sytuacją za naszą wschodnią granicą, warto publikować recenzję This War of Mine. Uznałem jednak, że jest to produkt wyjątkowy i należy mu się uczciwa opinia. Zapraszam do zapoznania się z moją recenzją tej niezwykle rozbudowanej gry.
Gry z komputera na stołach graczy
Przenoszenie gier komputerowych do planszówkowej formy, jest ostatnio bardzo popularne. Często jest to zwykły skok na kasę, reklamowany znaną i lubianą marką. Wydać by się mogło, że komputerowa gra This War of Mine może sprawdzić się tylko jako produkt multimedialny. Wszak ekipa z 11bit Studios dokonała rzeczy niemal niemożliwej. Pokazali okropieństwo wojny, widziane oczami zwykłych, szarych obywateli – ich codzienną walkę o przetrwanie. Do tej pory gry wojenne kojarzyły się z frontem, walkami wojsk i historiami bohaterskich czynów żołnierzy. Losy postaci z gry This War of Mine, angażują i wzruszają. Robią to lepiej niż niejeden film. Co najważniejsze dla opisywanej dziś gry planszowej – wersja „unplugged” robi to w równie dobry sposób, co oryginał na komputerze. Wielkie brawa dla osób odpowiedzialnych za planszowe wydanie gry!
O co tutaj chodzi?
Jak napisałem wcześniej, jest to przygoda inna niż wszystkie. Celem gry nie jest wygranie wojny, pokonanie przeciwnika, ale po prostu przetrwanie w otoczeniu wyjątkowo niesprzyjającym i niebezpiecznym. Podczas rozgrywki, musimy przetrwać wojenną zawieruchę, a żeby to osiągnąć będziemy sprzątać nasze schronienie, dbanie o jego bezpieczeństwo, a przede wszystkim będziemy poszukiwać pożywienia, leków, opatrunków, czy broni. Każde, nawet najmniejsze niepowodzenie, może skończyć się tragicznie. Przetrwanie każdego kolejnego dnia będzie nie lada wyzwaniem – zasobów nigdy nie jest za dużo, a napotkane osoby często nie bedą naszymi przyjaciółmi. Zmęczenie, choroby czy depresja to stany, z którymi nasi bohaterowie będą mieli do czynienia przez całą rozgrywkę.
Wykonanie komponentów
Zanim przybliżę Wam mechaniki w recenzowanym tytule, opowiem o zawartości pudełka. A jest o czym mówić! Pudełko jest ciężkie i po brzegi wypchane kartami, znacznikami, dwustronną planszą. Dodatkowo znajdziemy w nim krótki przewodnik oraz jeden z największych atutów gry – księgę skryptów, zawierającą prawie 2000 wpisów. Estetycznie całość nawiązuje do komputerowego pierwowzoru. Każdy, kto choć raz zagrał w grę komputerową, pozna zdjęcia bohaterów oraz zrujnowaną posesję, w której rozgrywa się historia. Elementy tekturowe są bardzo trwałe i nie należy obawiać się o ich szybkie zużycie. Karty są satysfakcjonującej jakości i raczej nie ma konieczności inwestowania w dedykowane koszulki. Elementy plastikowe też wyglądają całkiem przyzwoicie, choć drewniane deski wygląda wyjątkowo kiepsko. Od całości trochę odstają również figurki przedstawiające bohaterów. Te są mało czytelne i wykonane ze słabej jakości plastiku. Pod tym względem konkurencyjne tytuły często prezentują się lepiej. Domyślam się, że spowodowane jest to zmniejszeniem SCD – wszak lepszej jakości figurki spowodowałby by znaczący wzrost, przecież już dosyć drogiej produkcji.
Open and play
Autorzy gry, zdecydowali się zaimplementować w niej system Open and play, który pozwala na rozpoczęcie rozgrywki, niemal od razu po wyjęciu z pudełka – bez konieczności czytania długich instrukcji oraz wprowadzeń. Gracz uczy się i poznaje mechaniki w trakcie rozgrywania kolejnych etapów. Zamysł systemu jest bardzo ciekawy, ale mam wrażenie, że nie do końca sprawdza się w tej produkcji. Przez większość część gry (szczególnie przy pierwszym kontakcie z grą), gracz nie ma pewności czy wykonuje ruchy poprawnie. Owszem z jednej strony pozwala to wczucie się w klimat gry, jednak z drugiej – znacząco ją wydłuża. Dla takiego malkontenta, wydawca powinien był przygotować też obszerną instrukcję, którą osoby chętne na poznanie mechanik obecnych w produkcji, mogłyby przeczytać przed rozpoczęciem zabawy.
Ta gra cię pochłonie!
Planując rozgrywkę w This War of Mine należy dysponować sporą ilością czasu. Wydawca na opakowaniu informuje, że czas gry to 45-120 minut, a ja uważam, że są to dane mocno zaniżone. To zdecydowanie nie jest tytuł na szybką partyjkę. Szczególnie mocno wydłużą się pierwsze rozgrywki, które spokojnie potrwają około 180-200 minut. Z tego powodu wprowadzona została opcja „zapisu stan gry”, dająca możliwość schowania gry i wznowienia jej w późniejszym terminie. Stan gry zapisujemy na specjalnie przygotowanym arkuszu papieru, a dołączone do zestawu woreczki strunowe pozwolą na schowanie aktualnie posiadanego ekwipunku. Nie jest to rozwiązanie idealne, bo przez to tracimy klimat przygody, ale zawsze lepsze to niż konieczność rozpoczynania za każdym razem od początku.
Każdy etap jest inny
Rozgrywkę w planszowej wersji This War of Mine, można podzielić na kilka etapów – poranek, dzień, zmierzch oraz wieczór i świt. Podczas każdej pory dnia, będziemy wykonywali inną czynność. O poranku odsłonimy nowe wydarzenia, które dadzą w kość naszym postaciom. W ciągu dnia będziemy m.in. przeszukiwać i wzmacniać nasze schronienie, tworzyć nowe, przydatne przedmioty. W kolejnej fazie, naszym zadaniem będzie przydzielenie jedzenia i picia naszym bohaterom. Braki zapasów będą wpływały na morale ekipy, co nigdy nie będzie czymś dobrym.
Przed rozpoczęciem wieczornej fazy, należy przydzielić kogoś do pilnowania obozowiska, a pozostałych bohaterów wysyłamy na wyprawę lub dajemy im odpocząć. To jest najciekawsza faza gry. W jej trakcie bohaterowie niejednokrotnie napotkają się na nieznajomych i wielokrotnie będą ryzykować swoim zdrowiem i życiem. W trakcie wypraw, będziemy obcowali z fantastyczną księga skryptą, która popchnie naszą przygodę do przodu. Paragrafy zawarte w księdze postawią graczy przed rozmaitymi wyborami, które nie ograniczą się wyłącznie do oczytania zapisanych fraz, lecz również bezpośrednio wpływają na losy bohaterów.
W tym samym czasie wartownik będzie musiał chronić obozowisko, co wcale nie będzie takie łatwe. Jeśli mu się nie uda – koniec gry przyjdzie szybciej niż byśmy się spodziewali. Ostania faza to Świt, w trakcie którego bohaterowie wracają z wyprawy i następuje przydzielenie leków i opatrunków. Tutaj musicie wybrać, kto bardziej zasługuje na pożywienie, wodę czy leki i opatrunki. Nie będzie łatwo – wasi bohaterowie mogą tego nie przeżyć!
Codzienna walka o przetrwanie
Tak mijają kolejne dni, podczas których gra na każdym kroku chce nas pokonać. Musimy mądrze planować wyprawy i odpowiednio przydzielać ekwipunek. Podczas rozgrywki musimy wspólnie podejmować decyzje, bo każdy wybór ma kolosalne znaczenie. Gra jest piekielnie trudna i zdecydowanie częściej zakończymy rozgrywkę przegrywając, niż odnosząc sukces. Produkcja ma fantastyczny klimat, a każde obrażenie, każda śmierć – zaboli was wyjątkowo mocno.
Podsumowanie
This War of Mine: Gra planszowa to nie jest produkcja dla każdego. Tylko najbardziej wytrwałe jednostki będą miały możliwość poznać całą zawartość. Sama mechanika nie jest skomplikowana, ale mnogość elementów utrudniających przygodę, może skutecznie zniechęcić mniej zaawansowanych graczy. To kooperacja, w której każdy, nawet najmniejszy błąd może przedwcześnie zakończyć zabawę. Twórcom udało się przenieść fantastyczny klimat z gry komputerowej, a nowość kart, i skryptów powoduje, że planszówka jest bardzo regrywalna – każda rozgrywka będzie troszkę inna. Do tej pory do pojawiły się również dwa rozszerzenia, które jeszcze bardziej urozmaicą wojenne losy bohaterów. Zdecydowanie polecam! Dla mnie, obok Robinsona Crusoe i Spirit Island – to najlepsza gra kooperacyjna.