Graczy przybywa niezależnie od płci, wieku czy wykonywanego zawodu, a wszystko przez to, jak zmieniła się nasza codzienność. Branża growa z tego korzysta i zalewa nas promocjami, usługami abonamentami promującymi elektroniczną rozgrywkę. I dobrze, bo więcej osób przekona się do tego młodego medium kultury.
Powoli zbliżamy się do czternastu miesięcy, odkąd jesteśmy zamknięci w swoich domach, często odseparowani od rodziny i znajomych. Cierpią na tym wszyscy, niezależnie czy jest się domatorem, czy wręcz przeciwnie. Zapewne wielu z nas wykorzystuje czas w domu, aby nadrobić zaległą książkę, serial czy film. Dla niektórych wolnego czasu może być więcej niż dostępnych treści na streamingach czy książek w domu, dlatego też decydują się na elektroniczną zabawę. Potwierdzenie tego zjawiska można znaleźć we wzroście sprzedaży gier (o 16% względem roku 2019), ale także ilości spędzonych godzin przez grających na platformie Steam (o 50% więcej niż w roku 2019). To tylko wyniki z jednej z platform na komputerach osobistych. Spora część graczy korzysta też z różnych konsol. Pandemia stworzyła świetną okazję do spróbowania nowego medium, gdy Netflix i inne zapełniacze czasu zaczęły się już nudzić.
Choć cena gier wzrasta z każdym rokiem, tak obecnie łatwiej znaleźć tytuły w niższej cenie. Sklepy częściej decydują się na różne promocje, wiedząc, że ludzie mają więcej czasu, aby pograć. Warto wspomnieć o abonamencie Game Pass od Microsoftu, który stale zyskuje na popularności. Za comiesięczną opłatą otrzymujemy dostęp do szerokiej biblioteki gier na PC oraz konsolach Zielonych. Taki growy Netflix. Znajdziemy tam szeroką ofertę różnych gatunkowo gier. W podobny sposób funkcjonują także Origin Access od Electronic Arts oraz Ubisoft+ od Ubisoftu. Tam z kolei zagramy w tytuły dedykowanych wydawców. Jest to świetna alternatywa, gdy nie chcemy wydawać pełnych kwot na zakup gier. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Jeszcze tylko napomnę, że Epic Store na bieżąco rozdaje masę wszelakich produkcji za darmo. Zawsze trafi się jakaś perełka. Jako gracze chyba nigdy nie byliśmy tak rozpieszczani. No może wtedy, gdy na premierę produkt był dokończony i nie wymagał kilkunastogigabajtowych Day One aktualizacji. O demach nawet nie wspominam.
Dla tych, którzy kiedyś grali, przestali, a teraz chcą wrócić, mam dobrą wiadomość. Z racji utrudnionych warunków pracy, twórcy masowo przekładają premiery nowych gier. Dzięki temu macie więcej czasu na zmniejszenie swojej „kupki wstydu”. Sam z tego korzystam nadrabiając już stare We. The Revolution, Heavy Rain czy Dooma z 2016 roku. Ci z kolei co czekają z upragnieniem na nowości, mogę tylko życzyć cierpliwości. Minęły cztery miesiące 2021 roku, a my otrzymaliśmy kilka większych premier: Hitman 3, polskie The Medium, Valheim (early access), Little Nightmares II, It Takes Two oraz polskie Outsiders. W porównaniu z 2019, czyli czasy przed pandemiczne, graliśmy już w: Resident Evil 2 Remake, Metro Exodus, Anthem (choć nie wiem, czy chcieliśmy tej premiery), DiRT Rally 2.0, Devil May Cry 5, Tom Clancy’s The Divison 2, Sekiro: Shadow Die Twice, Anno 1800 czy darmowe Apex Legends. Widać znaczącą różnicę w ilości, ale także wielkości marek. Niestety ten rok nie zapowiada się tak obficie, jak dwa lata temu, dlatego trzeba uzbroić się w cierpliwość. Podobno im dłużej się na coś czeka, tym lepiej to smakuje.
Największym problem dla nowych graczy może okazać się sprzęt. Niestety obecnie w branży zmagamy się z ograniczoną dostępnością nowej generacji konsol oraz podzespołów komputerowych. Nawet gdy uda się znaleźć interesującą nas kartę graficzną czy procesor, cena będzie znacznie podwyższona niż normalnie. Naprzeciw wychodzi usługa strumieniująca w czasie rzeczywistym GeForce Now. Za opłatą otrzymujemy dostęp do grania w chmurze na wielu urządzeniach. W usłudze otrzymujemy sporą pulę gier (możemy też połączyć nasze konta np. ze Steamem), a my nie musimy się martwić, o to czy nasze urządzenie sprosta wymaganiom sprzętowym. Cała rozgrywka odbywa się na serwerach Nvidii, więc wszystko uzależnione jest od naszego łącza internetowego. Dlatego pakietu danych komórkowych raczej nie zalecam – w Cyberpunka 2077 nie będzie się grało komfortowo. Dla niektórych nawet na innych platformach nie gra się przyjemnie.
Ostatnio słuchając podcastu o tematyce growej, jeden z rozmówców powiedział zdanie, pod którym się podpisuję: „To nie jest tak, że gry cię nie interesują, tylko jeszcze nie znalazłeś gry dla siebie”. Jestem gotów postawić dychę i uśmiech, że każdy, niezależnie od wieku, płci czy zainteresowań, znajdzie dla siebie grę, w której spędzi dłużej niż piętnaście minut. Niech to będzie kultowy Saper, taneczne Just Dance czy mobilne Candy Crash, a stanę się bogatszy o dziesięć złotych i uśmiech. Gry wideo to obszerne medium, w którym każdy odnajdzie coś dla siebie. Dokładnie tak jak w literaturze, muzyce czy kinematografii.
Days Gone 2 – petycja i wulgarny apel scenarzysty