Wydawnictwo Galakta słynie z wprowadzania na polski rynek gier o znacznym stopniu zaawansowania. Raz na jakiś czas zdarzy im się pewne odstępstwo i tak jest właśnie w przypadku gry Miasta Luny.
Miasta Luny – najnowsza kafelkowa pozycja od Galakty
W grze Miasta Luny wcielamy się w korporacje, mające na celu zbudowanie najlepszego miasta na powierzchni Księżyca. Twoim zadaniem będzie odpowiednie zarządzanie projektami, aby zdobyć pozycję lidera kosmicznego wyścigu. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Galatka, miałem okazję sprawdzić ten tytuł. Zapraszam do recenzji gry planszowej Miasta Luny.
Cel gry
Celem gry jest zdobycie największej możliwej liczby punktów, poprzez najlepsze zagospodarowanie powierzchni Księżyca. W ramach swojej tury gracze wybierają kolumnę, z której pobierają kartę projektu oraz kafelki budynków. Następnie muszą zagrać kartę (nie musi to być ta, którą przed chwilą pobrali) oraz wszystkie pobrane kafelki budowli. Podczas rozgrywki trzeba sporo główkować, żeby najoptymalniej ułożyć karty i kafelki. Punkty zdobywamy za posiadanie różnych rodzajów obiektów, ale liczyć się będzie też ich odpowiedni układ. Warto też próbować wypełnić warunki kart koncesji, które mogą zapewnić nam dodatkowe punkty. Gra podzielona jest na trzy fazy, każda z nich dostarcza nowych kafelków projektów. Świetnym pomysłem jest kartonowa rakieta, która służy za podajnik do kafelków. Do rozgrywki może zasiąść aż czterech graczy, a sama rozgrywka jest bardzo szybka i płynna – nie powinna zająć dłużej niż 50 minut. Dla fanów gier solo, wydawca przygotował też tryb jednoosobowy. Zmierzy się w nim Automatem należącym do megakorporacji Harrington i Synowie. Tryb jest bardzo przyjemny i dosyć wymagający.
Jakość wykonania
Nierzadko gry planszowe kupujemy oczami. Najpierw zwracamy uwagę na okładkę, potem na to jak gra prezentuje się na stole. Dlatego każda chcąca osiągnąć sukces, współczesna planszówka powinna spełniać pewne standardy. Miasta Luny mieszczą się w bardzo zgrabnym, niewielkim pudełku. Jednak pudełko to skrywa całkiem sporą liczbę komponentów. Na początku trzeba złożyć podajnik na karty i kafelki oraz wypraskę. Tutaj należy się pierwsza pochwała! Tektura jest gruba i sprawia wrażenie bardzo wytrzymałej. Po złożeniu elementy prezentują się znakomicie, a wypraska pomaga na uporządkowanie wszystkich komponentów, co znacząco przyśpiesza przygotowanie rozgrywek. W pudełku znajdziemy również instrukcję, która pomoże w prawidłowym złożeniu i przechowywaniu elementów zestawu.
W grze pojawia się też kilka rodzajów drewnianych znaczników z nadrukiem i tutaj też nie ma się do czego przyczepić. Są klimatyczne i pasują do całej koncepcji artystycznej gry. W pudełku znajdziemy też sporo kart, które nie odbiegają od dzisiejszych standardów. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli będziemy korzystać z koszulek premium, to będą one trochę wystawać poza podajnik. Ot taka mała drobnostka. Gdybym miał zmienić jeden element, to byłby to kolor planszy. Trochę zlewa się ona z kartami projektów. Można było tutaj upodobnić ją do powierzchni księżyca. Jednak prawdę powiedziawszy jest to drobnostka, bo po kilku chwilach obcowania z tytułem, po prostu się do tego przyzwyczajamy.
Wrażenia z rozgrywki
Prawdę powiedziawszy, w pierwszej chwili Miasta Luny wydały mi się dość skomplikowane. Mnogość „dziwnych symboli” na kartach i kafelkach, trochę skomplikowane nazewnictwo i bardzo nieczytelne karty pomocy z punktacją dodatkowo spotęgowało ten odbiór. Podczas pierwszej rozgrywki miałem sporo zawahań i przerw na wertowanie instrukcji. Jednak z każdą kolejną rozgrywką dochodziłem do wniosku, że gra jest relatywnie prosta, a zasady przejrzyste i logiczne. Jeśli wydawca będzie kiedyś robił kolejną edycję, to powinien zastanowić się nad lepszymi i bardziej czytelnymi kartami pomocy. Zdecydowanie ułatwi to proces wdrażania w zasady.
Gier kafelkowych wychodzi bardzo wiele. Czy Miasta Luny coś wyróżnia? Kafelki dobieramy wraz z kartami obszarów, co nie jest niczym nowym w tego typu grach. Jednak należy pamiętać, że karty musimy układać w rosnącym porządku, co czasami może mocno utrudnić, a nierzadko całkowicie zburzyć nasze plany. W trakcie rozgrywki będziemy mogli pozyskiwać roboty, które pozwolą na ignorowanie tej reguły, ale nie zawsze będzie to idealnym rozwiązaniem. To co jest najfajniejsze w tej grze to rosnąca liczba kafelków do zebrania z planszy. W pierwszej turze weźmiemy tylko jedną kartę i jeden kafelek, ale z każdą kolejną będzie dochodził dodatkowy kafelek. Przez to im dalej w las, tym więcej jest możliwości, ale tez więcej główkowania. Gdy zakończymy turę z czterema kafelkami, zmieniamy kafelki odpowiednio z zestawu A na zestaw B i z zestawu B na C. Po zakończeniu kafelków z ostatniego zestawu, kończymy grę i podsumowujemy zebrane punkty.
Podsumowanie
Miasta Luny to bardzo przyjemna gra z ciekawym kosmicznym klimatem i świetnymi ilustracjami. Jej wykonanie stoi na bardzo wysokim poziomie. Całość zamknięta jest w kompaktowym pudełeczku, które łatwo przechować. Rozgrywka jest bardzo płynna i istnieje sporo sposobów na punktowanie. Odnajdą się w niej zarówno początkujący gracze, jak również ci, którzy grają regularnie. Stosunek ceny do jakości jest bardzo dobry, więc będzie to fajny pomysł na świąteczny prezent. Zdecydowanie polecam. Gra zostanie ze mną na dłużej. Niech żyje Luna!