Little Kitty Big City [recenzja]

0
69

W życiu chyba każdego właściciela kota przychodzi w końcu moment w którym patrzy swojemu mruczkowi w oczy i zastanawia się, co robią i o czym myślą nasze pociechy, kiedy wyślizgują się z domów, uciekając w szeroki świat. Little Kitty Big City pozwala nam wcielić się w kociak, który jest z dala od domu, i musi znaleźć drogę z powrotem. A przynajmniej jest to jedna z rzeczy, którą powinniśmy zrobić. 

Mały kotek i wielkie miasto

W Little Kitty Big City wcielamy się w tytułowego kotka, który podczas popołudniowej drzemki przeciągnął się o jeden raz za dużo, przez co spadł z parapetu. Niestety, dla naszego futrzanego przyjaciela, nie ląduje on po bezpiecznej, domowej stronie okna, a widowiskowo ześlizguje się z dachu i leci w dół (Uspokajając wielbicieli kotów, mruczkowi nic się nie dzieje). Nasz zwierzęcy przyjaciel ląduje na samym dnie zatłoczonego Japońskiego miasta i musi dostać się z powrotem na górę. Na swojej drodze spotykamy inne koty, psy, jak również inne zwierzęta które pomagają nam lub przeszkadzają) w powrocie do domu.

Nienazwana gra o… kocie?

Little Kitty Big City pozwala graczowi wcielić się w kota, a więc i wykonywać typowo „kocie” aktywności: strącać różne rzeczy z półek, drapać dywany, skakać po różnych elementach otoczenia… przy okazji denerwując mieszkańców miasta których przyjdzie nam spotkać na naszej drodze. Słysząc taki opis na myśl od razu przychodzi Untitled Goose Game (Nienazwana Gra o Gęsi), humorystyczna gra polegająca między innymi właśnie na denerwowaniu ludzi. I faktycznie, część elementów rozgrywki przypomina gęsią grę, jednak dodana (niewielka bo niewielka ale zawsze) warstwa fabularna nadaje rozgrywce większego celu niż tylko bieganie po mapie i denerwowanie przechodniów.

Realizm to nie wszystko

W kwestii oprawy graficznej Little Kitty Big City nie stawia na realizm. Gra utrzymana jest w kreskówkowej stylistyce, z dużą ilością wyrazistych kolorów i brakiem cieniowania na obiektach. Całość grafiki przypominać może styl japońskich kreskówek anime, jednak przeniesiony do trójwymiaru. Dzięki zastosowaniu takiego stylu graficznego, gra wygląda świeżo i nie zestarzeje się tak jak konkurencyjne tytuły stawiające na realistyczną grafikę.

Kot jak to kot, chodzi własnymi ścieżkami

Skakanie jest bardzo ważną mechaniką w świecie Little Kitty Big City. Jak na kota przystało, nasz czworonożny bohater wskoczyć może (i niejednokrotnie musi) na niemal każdą powierzchnię. Sterowany przez gracza kot może również wspinać się po porastających budynki bluszczach (jednak to wymaga od nas znalezienia i zjedzenia czterech ryb). Dodatkowo nasz kot może łapać niektóre przedmioty w pyszczek i przenosić je z miejsca na miejsce oraz przesuwać znajdujące się na mapie doniczki i wiatraki. Naszym głównym zadaniem jako gracza jest wykorzystanie wszystkich umiejętności w trakcie wspinaczki.

Kocie psoty

Little Kitty big City nie opiera się tylko na jak najszybszym powrocie do domu. Gra oferuje bogactwo aktywności pobocznych poprzez zestaw osiągnięć. I tak naszym zadaniem pobocznym może być strącenie odpowiedniej liczby doniczek, łapanie (a następnie wypuszczenie gdyż gra nie ukazuje scen przemocy wobec zwierząt) ptaków, „zwiedzenie” okolicznych śmietników, wchodzenie przechodniom pod nogi tak aby się wywrócili i dużo dużo więcej. Całość aktywności pobocznych wydłuża rozgrywkę do około pięciu godzin.

Gra świetna, ale nie idealna

Mimo wszystkich swoich zalet gra ma kilka problemów. jednym z nich jest, o dziwota, jej długość. Pięć godzin przy takiej ilości aktywności pobocznych to bardzo krótko, szczególnie jeśli zwrócimy uwagę na cenę produkcji wynoszącą 99 zł. Kolejnym problemem gry jest spora liczba błędów. Większość z nich jest nieznacznie uciążliwa, na przykład kamera blokująca się na elementach otoczenia lub funkcja automatycznego skoku na najbliższą przeszkodę, która nie zawsze reaguje w porę. Niektóre błędy psują rozgrywkę na tyle, że konieczne jest wczytanie poprzedniego zapisu gry. Same zapisy również są bolączką produkcji, ponieważ Little Kitty Big City nie posiada funkcji automatycznego zapisu stanu gry, co jest niedopuszczalne, jeśli mowa o grze wydanej w 2024 roku.

Gra o kocie jest jak… kot

Koniec końców Little Kitty Big City jest grą, którą idealnie podsumowuje przedstawiany przez nią zwierzak. Tak jak koty, obcowanie z tą grą jest świetnym sposobem na relaks i dobrą zabawę. Jednak, tak jak koty, które popełniają błędy i w komiczny sposób spadają z wysokości bądź utykają w zaskakujących miejscach, tak Little Kitty Big City popełnia błędy, które nieco psują idealny obraz gry. A jednak tak samo jak w przypadku prawdziwych kotów, błędy i pomyłki jedynie dodają uroku opowieści o wirtualnym mruczku.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments