Astronomiczna wiosna tuż-tuż, mimo że pogoda na zewnątrz na to nie wskazuje. Piątkowy wieczór 10 marca w Toruniu był tego idealnym przykładem – deszcz i ziąb nie ustępował ani na chwilę. Jednak wiosna zawitała do klubu NRD, gdzie koncert dał Bluszcz.
Bluszcz, czyli bracia Jarek i Romek Zagrodni, od końcówki lutego torują drogę wiośnie za sprawą trasy Kiedy wiosna. Podczas występów na żywo wspomaga ich Marcin Mrówka, który gra na perkusji. W takim składzie chłopaki odwiedzili już pięć miast, a 10 marca przyszedł czas na szóste, czyli Toruń i klub NRD.
Mimo niesprzyjającej pogody, sala koncertowa wypełniła się po brzegi i już paręnaście minut po godzinie 20 na scenę wszedł zespół. Kolorowe światła i synthpopowe brzmienia zupełnie wciągnęły słuchaczy. Pod sceną dało się wyczuć nawet nie tyle co wiosnę, a aż wakacje w Sopocie, ale te prawie czterdzieści lat temu – to za sprawą utworu Sopot ’86.
Nie obyło się też bez ofiar. Ale spokojnie, mam tu na myśli jedynie strunę w gitarze Jarka, która niespodziewanie pękła. Ale czy to przeszkodziło chłopakom w dalszym graniu? Absolutnie nie, w dalszym ciągu było świetnie. Przebywając w tłocznej sali z takim akompaniamentem człowiek mógł zapomnieć chociaż na chwilę o słocie na zewnątrz. Jednak trzeba było powrócić do rzeczywistości i wyczekiwać na tę realną wiosnę. I oczywiście kolejne koncerty Bluszczu, bo naprawdę warto. Póki co zostały tylko wspomnienia po koncercie, uwiecznione na zdjęciach: