Czy zakłady karne, których celem jest przywrócenie przestępcy społeczeństwu nie pełnią funkcji odwrotnej? Czy więzienia, zamiast promować i umożliwiać życie zgodnie z prawem, nie stają się ośrodkiem szkoleniowo-kadrowym dla gangów i mafii?
Skazany
Jacob Harlon (Nicolaj Coster Waldau) to wiodący spokojne życie, otoczony wiernymi przyjaciółmi i kochającą rodziną biały mężczyzna (co dla fabuły nie jest bez znaczenia) i biznesmen. Jego życie legło w gruzach, kiedy spowodował śmiertelny wypadek samochodowy. Zostaje skazany na karę więzienia. Aby przetrwać za kratkami, należy stosować się do zasad. Nie tylko tych ustanowionych przez zakład karny, ale i tych niepisanych, ustanowionych przez więzienne gangi. Łamiąc zasady strażników – oddala perspektywę wyjścia na wolność. Nie asymilując się z więźniami – ryzykuje, że nie opuści więzienia żywy.
Jacob, kiedy tylko przekracza próg więzienia, stara się dostosować do tych zasad, które zagwarantują mu przeżycie – przystępuje do gangu białych. Poza kilkoma naprawdę krótkimi momentami, Jacob zachowuje się tak, jakby nie miał wątpliwości co ma robić. Wykonanie pewnych zadań i wspinanie się po szczeblach przestępczej kariery daje mu gwarancję względnej nietykalności. Ale im bardziej wspina się po szczeblach organizacji, tym mocniej wiąże z nią swój los. W pierwszych scenach filmu przyglądamy się Harlonowi tuż przed opuszczeniem więzienia. Kadr wypełniają ujęcia jego tatuaży. W późniejszych scenach obserwować będziemy, jak te oznaczenia stopniowo pojawiają się na jego ciele. Pozostają na nim nawet na wolności. Bo na dobrą sprawę nie wychodzi na wolność. Jest już niewolnikiem grupy, jego członkostwo w organizacji kończy się “sześć stóp pod ziemią”.
Film stawia konkretne pytanie
Czy zakłady karne, których celem jest przywrócenie przestępcy społeczeństwu, nie pełnią funkcji odwrotnej? Czy więzienia, zamiast promować i umożliwiać życie zgodnie z prawem, nie stają się ośrodkiem szkoleniowo-kadrowym dla gangów i mafii?
The gallery was not found!Krew
Morderstwa, przemoc, molestowanie. Mnóstwo krwi. Jestem w tej kwestii dosyć konserwatywny i uważam, że pewne rzeczy można by pokazać w kinie w sposób bardziej umowny, może poza kadrem. Rzecz w tym, że w przypadku Skazanego ta surowa przemoc pełni w filmie bardzo istotną rolę. Takie rzeczy dzieją się w więzieniach. Jedyną alternatywą, żeby się o tym przekonać, to wejść w konflikt z prawem. Na szczęście, w całkiem komfortowych warunkach można obejrzeć film i zadać sobie pytanie: Czy faktycznie w interesie społeczeństwa jest zamykanie najgorszych bandytów w jednym miejscu i pozwalanie, aby rozwijali w sobie te cechy, dzięki którym tam trafili?
Różnie oceniamy system penitencjarny w Polsce. Porównujemy go do sytuacji w Stanach Zjednoczonych lub Skandynawii (nie pytam skąd u nas tylu znawców zagranicznego więziennictwa). Zawsze w tego typu dyskusjach pojawia się gorący temat pieniędzy. Czy stać nas na utrzymywanie bandytów? Po seansie Skazanego spytacie Czy stać nas na szkolenie zbrodniarzy?
Idąc na film byłem pełen obaw i nadziei w stosunku do Nikolaja C. Waldau. Bałem się, że na dobre został już Jaimie Lannisterem. Tak nie jest. Nie ciąży nad nim widmo postaci z krainy fantasy. Jego nowy bohater jest autentyczny. Ma rozterki, ale widać, że chowa je głęboko w sobie. Lecz kiedy decyduje się na przemoc i agresję… cóż, wiesz, że nie należy wchodzić mu w drogę.
Świetna obsada aktorska, zdjęcia i scenariusz. Gorąco polecam, mocny, naturalistyczny thriller, który zostawia widza z pytaniami na wiele dni po wyjściu kina.