Czule o męskości, czyli „Braty” [recenzja]

0
211

Pesymistyczne blokowisko, rozpadająca się rodzina, imprezy, narkotyki i nastolatki bez perspektyw snujące się po codzienności w rytmach hip-hopu, czyli kolejny film próbujący pokazać smutną polską rzeczywistość.

Braty to najnowszy film debiutującego w dużym formacie reżysera, Marcina Filipowicza. Niespełna półtora godzinny, czarno-biały dramat obyczajowy, który swoją premierę miał 9 czerwca 2022 roku podczas Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych Młodzi i Film, gdzie otrzymał nominację w Konkursie Głównym.

Fabuła

Oś fabularną filmu stanowi skomplikowana relacja dwóch braci, starszego Bartka (Sebastian Dela) i młodszego Filipa (Hubert Miłkowski). Bartek to typowy, zadziorny dres o przenikliwym spojrzeniu i wybuchowym charakterze. Filip to nieco zagubiony, melancholijny 17-latek, żyjący w cieniu idealizowanego brata. Chłopcy muszą sami uporać się z dorastaniem i bolesnymi emocjami po śmierci matki. Zwłaszcza że ich targany żałobą po stracie żony ojciec izoluje się od świata i ucieka w narkotyki. Przedwcześnie wprowadzeni w dorosłość bracia błądzą po codzienności, próbując cieszyć się ostatnimi chwilami pozornie beztroskiego dorastania. Jak wszyscy w ich wieku, odkrywają nowe pasje, grają na plejce, imprezują, nawiązują przelotne romanse i szwendają się po mieście, szukając swojego środowiska i własnej tożsamości. Wkrótce ich silna braterska więź zostanie wystawiona na próbę przez pewne dramatyczne wydarzenie…

Hałas i cisza

Obaj bracia stanowią mocny filar fabuły, ale to Filip wysuwa się na główny plan. Nostalgiczny outsider o anielskiej urodzie, próbuje sam poradzić sobie z przytłaczającym go otoczeniem. Idealizuje starszego brata, który mimo starań, aby przygotować go do dorosłości, częściej pogarsza sytuacje, pakując ich w kłopoty. Nie można zaprzeczyć, że Bartka i Filipa łączy bardzo silna więź. Niestety, poza wzajemnym wsparciem i oddaniem, wyczuwalne jest także mocne emocjonalne napięcie, które tylko potęguje duża różnica charakterów. Zestawienie dwóch, skrajnie różnych pod względem charakteru i wyglądu braci to ciekawy zabieg. Jednak postać Filipa jest nieco niezgrabna, przez co mało intrygująca, zwłaszcza w zestawieniu z mocno osadzoną postacią Bartka, który z łatwością kradnie każdą scenę.

Wątkowy rollercoaster

Braty przepełnione są wieloma wątkami, które poruszają bardzo delikatne i ważne tematy. Obserwujemy trzech mężczyzn, którzy kompletnie nie potrafią ze sobą rozmawiać ani wyrażać swoich emocji. Patrzymy na nieprzepracowane traumy i walkę z uzależnieniami, które doprowadzają do rozpadu najważniejszych relacji. Widzimy przedwczesne dorastanie i młodzież z szarych blokowisk bez ambicji i perspektyw. Niestety, żaden z tych wielu wątków nie doczekuje się satysfakcjonującego zakończenia.

Warto iść do kina?

Nie brakuje przepięknych kadrów czy czułych i wrażliwych scen. Kamera podchodzi bardzo blisko bohatera, co buduje prawdziwie intymną atmosferę. Niestety, tworzony klimat jest skutecznie zabijany przez żenujące dialogi i nieciekawe wątki. Niemniej jednak Braty to pozycja, którą warto obejrzeć, chociażby dla samych zdjęć Mateusza Skalskiego, który z lekkością zatapia widza w czarno-białym świecie. Hipnotyzuje kadrami, pokazując (nieco przeestetyzowaną) codzienność dorastających nastolatków. I to jest właśnie w Bratach najciekawsze. Momenty, w których bohaterowie zabijają czas, jeżdżąc na desce, włócząc się po przedmieściach, paląc, imprezując i biegając między torami.

Z jednej strony Braty to mało nowatorskie opowiadanie o przeciętnych nastolatkach – nic, czego nie byłoby wcześniej. Z drugiej – to bardzo klimatyczne kino, którego obrazy sprawiają, że widz nasiąka kumpelską atmosferą i zatraca się w hiphopowych brzmieniach.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments