Netflix zabrał nas na greckie wakacje i próbował przekonać, że stworzenie kolejnej części znanej i lubianej produkcji to był dobry pomysł. Tymczasem Planeta singli 4: Wyspa była pogmatwana, nudna i nieudolnie próbowała zyskać miano komedii.
Greckie wakacje
Od premiery ostatniej części Planety singli minęło ponad 6 lat. Historia ekscentrycznego showmana i wrażliwej nauczycielki skradła serca widzów. Nic więc dziwnego, że informacja o czwartej części została przyjęta z entuzjazmem. Tym razem jednak zamiast na wielkim ekranie obejrzeć można ich dalsze przygody na Netflixie.
Ania z Tomkiem starają się o dziecko, Marcel wraz z nowym ukochanym kupił hotel i planuje reality show dla singli, a Ola wciąż czuje się zaniedbywana przez Bogdana, którego pochłonęły teorie spiskowe o 5G. Wszyscy spotykają się na wyspie, jedni próbują czerpać garściami z wakacji, a drudzy zaczynają zabawę w detektywów. Wszystko dlatego, że Miguel – ukochany Marcela, zaczyna wzbudzać podejrzenia. Tomek i Bogdan postanawiają sprawdzić, czy za rzekomą wielką miłością nie kryje się czasem ktoś za wzór oszusta z Tindera.
Wyspa totalnej porażki
Planeta singli 4: Wyspa miała być zabawna, przewrotna i lekka. Wyszło jednak nudno i zagmatwanie. Film bardziej przypominał kryptoreklamę dokumentu Netflixa Oszust z Tindera niż sensowną kontynuację losów bohaterów. Wątek oszustwa finalnie okazał się tak zawiły, że po obejrzeniu trudno już stwierdzić, kto kogo rzeczywiście chciał wziąć pod włos. Dla fabuły byłoby lepiej, gdy to właśnie historie poboczne, jak planowanie rodziny przez Anię i Tomka oraz nowe, wątpliwe zainteresowanie Bogdana stanowiły trzon całego filmu. Zamiast tego mieliśmy śledztwo z mało zrozumiałym zakończeniem. Nie zabrakło jednak podniosłych przemówień o sile i potędze prawdziwej miłości, które w obliczu próby stworzenia komedii wypadły mało wiarygodnie. Jedynym momentem filmu, który warto obejrzeć, była scena, gdzie Tomasz Karolak wykonuje ruch kung fu. Ten fragment trwa zaledwie 3 sekundy, więc niestety nie udało mu się uratować ogólnego wrażenia. Planeta singli 4: Wyspa pokazuje, że warto wiedzieć, kiedy zejść ze sceny, bo zamiast miłych wspomnień, może pozostać rozczarowanie.