Diuna: Część druga – hit czy kit?

0
68

Jeżeli po obejrzeniu Diuny zastanawialiście się, czy warto poświęcić prawie trzy godziny swojego życia na zapoznanie się z jej kontynuacją, nie wiedząc czy będzie ona hitem czy kitem, to, spróbujcie jednak dać temu filmowi szansę, a pozytywnie was zaskoczy! 

Pierwsza część swego czasu zachwyciła widzów na całym świecie. Jednak pomimo szerokiego grona jej zwolenników i licznych nagród jakie otrzymała, znalazła się też spora grupa osób, których ten film zwyczajnie wynudził.  

Denis Villeneuve, reżyser, stworzył bowiem film, daleki od kitu, który zachwycał krajobrazami, świetną ścieżką dźwiękową i znakomitą obsadą. Jako pierwszy film, wprowadzający widza do Arrakis i historii o Paulu Atrydzie Diuna sprostała zadaniu. Dowiedzieliśmy się od czego wszystko się zaczęło, ale pod względem fabuły przez większość filmu, nie działo się tam zbyt wiele. Dlatego też trochę sceptycznie podeszłam do tegorocznej premiery Diuny: Część druga, ale jak wielkie było moje zdziwienie, gdy wszystkie światła w kinie znów się zaświeciły, a ja nie mogłam uwierzyć, że już minęły trzy godziny! 

Nowe, młode twarze Diuny

Świat ukazany początkowo w Diunie został znacznie rozbudowany, na wielkim ekranie pojawiło się kilka nowych twarzy, takich jak chociażby Florence Pugh i Austin Butler co dodało dynamiki całej historii, ale co najważniejsze, wreszcie zaczęło się dziać!  

Timothee Chalamet i Zendaya wcielający się w główne role Paula i Chani zostali rzuceni w wir wydarzeń i każda scena zaskakiwała, nie tylko grą aktorską młodych gwiazd, ale też wydarzeniami, które rozgrywały się na naszych oczach. Dużym plusem jest też fakt, że Zendaya pojawia się tu dłużej niż na pięć minut, jak było to w pierwszej części.  

Nowy klasyk sci-fi

Fabularnie sequel ten okazał się niesamowitą ucztą dla zmysłów. W końcu po wielu latach doczekaliśmy się nowej serii science fiction, która dorównuje dobrze nam znanym klasykom. Dzieło literackie Franka Herberta z 1965 roku, w reżyserii Denisa Villeneuve’a chyba niezaprzeczalnie wpisało się już do kanonu najznakomitszego kina sci-fi w naszych dziejach.  

Jednak pomimo całej podniosłej aury, która towarzyszy wydarzeniom tego filmu, dostaliśmy też niezliczoną ilość scen, które nie celowo, ale dawały powody do śmiechu. Nie wynika to wcale ze słabego scenariusza czy złej reżyserii. Nic z tych rzeczy. Najzwyczajniej w świecie momentami podczas seansu jest się tak przeładowanym emocjami, do tego stopnia, że śmiech wydaje się jedynym rozsądnym rozwiązaniem, aby odreagować gwałtowność uczuć i pochopność podejmowanych decyzji przez głównego bohatera.  

Diuna: Część druga, to idealna kontynuacja serii, która trzyma w napięciu, nie nudzi widza i wciąga na zupełnie inną planetę sprawiając, że trzy godziny, które początkowo wydawały się wiecznością, mijają jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Dlatego z niecierpliwością warto wypatrywać kolejnego filmu z tego uniwersum, aby dowiedzieć się o dalszych losach Mesjasza pustyni z planety Arrakis. 

Autor: Michalina Dobrowolska

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments