W czasach, w których seriale coraz śmielej mierzą się z filmami na polu zaawansowanych technologii, gwiazdorskiej obsady i porywającej fabuły, coraz trudniej stworzyć serię, o której będzie się mówić „tego jeszcze nie było”. Oczywiście, liczba wątków, którymi dysponują twórcy jest ograniczona i dzieło zawsze będzie przywodziło na myśl jakiś inny tytuł z tej samej półki. Warto jednak szukać, by raz na jakiś czas pomyśleć sobie, że oto udało nam się trafić w dziesiątkę. Takie uczucia towarzyszyły mi podczas oglądania serialu BoJack Horseman.
Absurd czy geniusz? A może jedno i drugie?
Raphael Bob-Waksberg miał niemało szczęścia. Nieczęsto zdarza się wpaść do biura jednej z najpopularniejszych platform streamingowych na świecie i powiedzieć: mam pomysł na serial o człowieku-koniu, który jest niespełnionym aktorem i alkoholikiem mieszkającym w willi w Los Angeles. Raphael Bob-Waksberg mógłby się z całą pewnością spodziewać odprawienia z kwitkiem i parsknięcia śmiechem dobiegającego zza zamykających się drzwi.
Tymczasem Netflix… powiedział tak! I właśnie rozpoczął pracę nad 5 sezonem jednego z najciekawszych seriali psychologicznych ostatnich lat. Chociaż pierwszy odcinek został wyemitowany w 2014 roku, produkcja dopiero od niedawna zyskuje w Polsce szerszą widownię. Jesteście ciekawi, czy warto zasilić jej szeregi?
Kiedy włączamy pierwszy odcinek, jesteśmy lekko rozbawieni.
Na ekranie paradują pół-ludzie, pół-zwierzęta, dialogi są wzbogacone solidną dawką sarkastycznego humoru w wykonaniu cynicznego i złośliwego BoJacka, którego dręczą nałogi i poczucie niespełnienia. Typowy antybohater. Uśmiechamy się z wyższością, sądząc, że doskonale wiemy czego się spodziewać. W końcu widzieliśmy to już tyle razy w Dr Housie, Sherlocku czy Dexterze.
BoJack – moralne dylematy i kryzys wieku średniego
Tymczasem im dłużej przebywamy w świecie BoJacka, tym bardziej dociera do nas, jak złożoną i skomplikowaną jest postacią. Trudne dorastanie, ciągnące się widmo jedynej dużej roli w komediowym sitcomie, moralne dylematy i popełniane błędy odbijają się czkawką, kiedy nasz bohater przeżywa kryzys wieku średniego. Obserwujemy więc rozterki i złe decyzje, cieszymy się i kibicujemy lub denerwujemy i frustrujemy. Angażujemy się, pozwalając, by BoJack Horseman stał się naszym bliskim znajomym, któremu chcemy pomóc, lecz nie wiemy jak. Jego postać porusza bo mamy świadomość, jak łatwo jest zmarnować sobie życie i jak bardzo się tego boimy.
Choć jako antybohater wciąż przywodzi na myśl wyżej wspomnianych, tamci mimo sarkazmu, stronienia od ludzi i raniącej złośliwości mają także pewien stały moralny kodeks i życiowy cel. BoJack błądzi, nie wiedząc dokąd i po co. A my razem z nim.
BoJack Horseman – obyczajowy majstersztyk
Na uwagę zasługują też mistrzowskie kreacje pozostałych bohaterów. Princess Carolyn, agentka i dawna dziewczyna BoJacka. Pokazuje jak trudny jest wybór między karierą a rodziną i jak obie te decyzje obarczone są wyrzeczeniami, których nie chce się ponosić. Żelazna dama o wrażliwym sercu, w pewien sposób najtragiczniejsza postać całej serii, zostawia widza z poczuciem okrutnej niesprawiedliwości. Diane i Mr Peanutbutter, ona pisarka i autor widmo biografii BoJacka, on showman i gwiazda telewizji, pokazują nam jak trudne, mimo najszczerszych chęci, okazują się związki. Kryzysy i różnice, które w dość niebanalny sposób obrazują, że relacja z drugim człowiekiem to nie idylla, a wyzwanie, z którym nie zawsze można sobie poradzić.
Kolejną postacią z najbliższego otoczenia głównego bohatera jest jego przyjaciel Todd. Już sam fakt, że jego aktorem dubbingowym został Aaron Paul, powinien wystarczyć, by w tej sekundzie wskoczyć na Netflix i włączyć pierwszy odcinek.
Todd jest roztargniony i wyluzowany. Wydaje się, że ciężko wyprowadzić go z równowagi lub zestresować czymkolwiek. Sporą część życia spędza śpiąc na kanapie w salonie BoJacka lub racząc pozostałych bohaterów absurdalnymi ciągami myślowymi. Momentalnie przyklejamy mu łatkę poczciwego dziwaka. Kolejne sezony odkrywają przed nami więcej zakamarków duszy Todda. Jego wielkie serce, problemy z odnalezieniem własnej tożsamości, potrzebę przynależności i bezgraniczne oddanie przyjaciołom.
Realia, w których osadzony jest BoJack Horseman, choć ubrane w czarny humor, wydają się jednak boleśnie prawdziwe. Brutalna rzeczywistość show-businessu, ulotność kariery i łatwość z jaką spada się ze szczytu na sam dół. Serial otwiera odbiorcy furtkę do tej strony sławy, o której nie pisze się w kolorowych gazetach.
BoJack Horseman, mimo niekonwencjonalnej formy i ogromnej dawki humoru, to gorzka opowieść o tym, jak kruche może być szczęście. Skomplikowane relacje, złożone postaci, aktualne problemy i mistrzowski humor czynią z serialu jedną z najlepszych, najinteligentniejszych i najbardziej dających do myślenia produkcji ostatnich lat. Szorstka satyra i czarna komedia najwyższej klasy. Ukłon dla każdego, kto powstrzyma się przed obejrzeniem całej serii w tydzień.