Daj się zaskoczyć – recenzja filmu: „Together”

0
13

Amerykańsko-australijska produkcja w reżyserii Michaela Shanksa zaskoczyła mnie pod wieloma, nieoczekiwanymi względami. Poszłam na film całkiem nieświadoma, że czeka na mnie lekcja o związkach, starożytnej filozofii i dlaczego nie warto pić wody z jaskiniowego jeziorka.

Trzeba dać się zaskoczyć

Na Together przyszłam nieprzygotowana. Gdyby na sali kinowej miał odbyć się test z wiedzy na temat czego będzie dotyczyć wyświetlony po reklamach film nie odpowiedziałabym na żadne pytanie. Zaproszenie na wspólną wycieczkę do kina otrzymałam dzień wcześniej od brata, który niemal całkiem zagłuszony przez głośną muzykę lecącą w jego aucie wykrzyczał coś o „fajnym” horrorze i spytał czy nie chciałabym  z nim go obejrzeć. Zgodziłam się, choć wtedy nie wiedziałam na co konkretnie, bo zwyczajnie nie dosłyszałam tytułu.

Together nie marnuje czasu swojego widza i niemal od razu przedstawia nam dwójkę głównych bohaterów – Millie (Alison Brie) i Tima (Dave Franco). Przyglądamy się ich związkowemu kryzysowi, który ukryty pod pierzyną ciągłego wyznawania sobie miłości, zapewnianiu o niezmieniających się, wzajemnych uczuciach oraz zgodzeniu się, że wyjazd na wieś to najlepsza decyzja w ich wspólnym życiu, czeka tylko by wyskoczyć na wolność. Kryzys to nie jedyna ukryta pod pierzyną sprawa. W świetnie nakręconej scenie, podczas ostatniej przed wyprowadzką nocy w mieszkaniu w dużym mieście, Tim ma koszmar o swojej zmarłej matce, która leżąc obok swojego równie martwego co ona męża uśmiecha się niepokojąco w stronę bohatera. Gdy ten próbuje odwrócić wzrok i schować się przed tym okropnym widokiem, postać z koszmaru nagle znajduje się pod pierzyną. Na szczęście Tim szybko się budzi i zarówno on jak i widownia nie musi już zamykać oczu ze strachu. Podczas tych scen byłam wręcz przekonana, że reszta fabuły filmu nie odejdzie zbyt daleko od tematyki duchów, trudnej przeszłości jednego z głównych bohaterów, która uniemożliwia mu „normalne” życie a na domiar złego uroczy domek na wsi pewnie będzie już miał swoich niewidzialnych za dnia, ale bardzo aktywnych wieczorem, lokatorów. Ku mojemu zaskoczeniu Together nie poszedł w kierunku typowego horroru o duchach czy demonach a scena z uśmiechniętą matką jest pierwszym i ostatnim „straszakiem” tego typu w filmie.

Filozofia, kult i tabletki diazepamu

Reżyser doskonale poradził sobie z wywołaniem strachu czy obrzydzenia w scenach, w których najmniej się spodziewamy tych emocji. Aktorzy świetnie odgrywają swoje role, które są pełne autentyczności, co momentami wręcz frustruje gdy musimy oglądać ich zmagania z problemami, w które sami się wpakowali. Największą zagadką pozostaje dla mnie pomysł na scenariusz i jego nietypowa zmiana, następująca mniej więcej po połowie filmu. Pierwsza część Together to historia powolnego łączenia się dwóch osób w jedno, wspólne ciało, oczywista metafora toksycznej współzależności w związku. Druga połowa, którą najlepiej charakteryzuje scena, gdzie Tim i Millie rozbijają tabletki diazepamu na proszek i wciągają go nosem oraz zlizują z podłogi, by spowolnić proces scalania się ich rąk to (mimo tego nieciekawego opisu) jedna z najzabawniejszych scen. Mniej więcej od tego momentu horror łączy się – niczym główni bohaterowie – z czymś w rodzaju komedii, co jakiś czas rozładowując napięcie okazjonalnym żartem.

Osobiście jestem bardzo wdzięczna za chwilę śmiechu po tym jak zmuszona byłam patrzeć na scenę, gdy Tim krztusi się włosami swojej partnerki lub obija się po kabinie prysznicowej w akompaniamencie nieprzyjemnych uderzeń głową o łazienkowe płytki. Jednak pod przykrywką tego humoru wydawać by się mogło, że scenarzyści trochę zapomnieli o czym pisali w pierwszej części filmu i nie do końca wiedzą co z tą całą fabułą zrobić. Niedopowiedziany wątek kultu i jego historii czy mroczna tajemnica miłego sąsiada nie znajdują swojego rozwinięcia, a wyobraźnia widza jest poddana próbie, by uzupełniła sobie brakujące elementy filmowej układanki.

Together to nie mniej jednak ciekawe kino. Kino, które z jednej strony prowokuje do myślenia i stawia ważne pytania, z drugiej jednak zachęca do (na ile to możliwe przy horrorze) zrelaksowania się w wygodnym, kinowym fotelu i dostarcza typowych dla swojego gatunku wrażeń, pozbawionych większego znaczenia.

Podobał Ci się to, co robimy?
Wesprzyj nas i postaw nam kawę!
Wesprzyj nas
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments