Language słonecznym dniem, a Clairvoyant księżycową nocą. Zapraszamy do recenzji albumu.
W niniejszej recenzji (lub może trafniej, relacji z wrażeń) nie skupiam się na tym, jaka inspiracja liryczna stoi za albumem, to jest – śmierć bliskiej osoby. Raczej na personalnych odczuciach warunkowanych tym, jak każdy słuchacz tworzy sobie na podstawie muzyki swój własny świat.
A świat Clairvoyant to przeprawa przez niepokój, alienację, i finalnie, poczucie jedności z otoczeniem i dźwiękiem.
Breathe, breathe in
Gdy odkryłem zespół, mniej więcej w czasie wydania Language, długo musiałem dojrzewać do ówczesnego The Contortionist. Pewne tonacje były dla niewprawnego ucha… niewygodne. Pewne elementy układanki zdawały się nie pasować, aż pewnego dnia nagle wskoczyły na miejsce i zobrazowały mi doskonałość poprzedniego wydawnictwa. W przypadku Clairvoyant cala układanka jest już złożona w całość. Jest to album przystępniejszy od wszystkich poprzednich razem wziętych.
Once you found the breath you’d lost
W trakcie godzinnej podróży uświadczymy utworów związanych jednym motywem o wielu wariantach. Ilustruje to ciągłość albumu, charakterystyczną zresztą dla wszystkich wydawnictw tego wykonawcy. Nie ma się co łudzić – czasy deathcore’owej młócki odeszły w niepamięć; ba, nawet wyraźna inspiracja jazz fusion obecna na Language nieco się zatarła. Clairvoyant nie szuka drogi na skróty, kreuje się od podstaw, na nowo. Instrumentarium robi niesamowitą robotę, na wszystko jest miejsce – mastering koi wszędzie tam, gdzie rany zrobił Intrinsic. Wokalista oddał siłę swojego transu, w jakim zwyczaj ma śpiewać na żywo. Gitary nie szaleją, nie dążą do “technical wankery” za wszelką cenę.
Breathe again
Subtelność. Subtelność to słowo klucz tego albumu. Jesień to dobra pora na jego wydanie – deszcz, zarówno ten z nieba, jak i liści, pasuje doń jak ulał. Trudno oceniać “Clairvoyant” utwór po utworze, bo stanowią one logiczną całość. Tytułowe “Clairvoyant”, “Return to the earth” – te kawałki jednak z powodzeniem bronią się bez pomocy pozostałych. 2017 to naprawdę dobry rok dla metalu progresywnego, czego ten krążek jest najlepszym przykładem.